"Myślę, że będzie kilka wniosków do prokuratury (ws. wyborów kopertowych - przyp. red.). Nie chcę ostatecznie dzisiaj decydować. Mamy jeszcze świadków i to dopiero będzie w raporcie. Chciałbym wypowiedzieć się w tej sprawie po ostatnim świadku" – powiedział Dariusz Joński, kandydat KO w wyborach do PE i przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych. Był on gościem Piotra Salaka w Rozmowie w południe w Radiu RMF24.
Piotr Salak zapytał o to, czy Dariusz Joński pracuje już nad raportem z prac sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
19 grudnia, jak zostawałem przewodniczącym komisji śledczej ds. wyborów kopertowych, powiedziałem, że prace nie powinny trwać dłużej niż pół roku, dlatego że okres, który badamy, to są trzy miesiące i słowa dotrzymuję - powiedział polityk Koalicji Obywatelskiej.
Jak wyjaśnił szef komisji śledczej, "zostało nam dokładnie trzech świadków". W przyszłym tygodniu były marszałek Senatu pan Grodzki, będzie pan premier Morawiecki i w ostatnim tygodniu - 24 maja - przesłuchanie Kaczyńskiego - zaznaczył.
Zapewnił, że "do końca miesiąca przedstawiamy raport, później komisja w pierwszym tygodniu czerwca komisja będzie się spotykała dwa razy - tak, żeby nanieść poprawki i przyjąć ostateczny kształt".
Na pytanie o to, czy raport już powstał, Dariusz Joński odpowiedział: "Oczywiście przygotowujemy go".
Czy ludzie z otoczenia prezydenta lub sam Andrzej Duda - będą w obszarze zainteresowania komisji? - zapytał Piotr Salak.
Ja powiedziałem, że nie będziemy przesłuchiwać - bo nie mamy podstaw na razie - kandydatów, którzy ubiegali się o urząd prezydenta. Natomiast będziemy wszystkich tych pytali i odpytywali na komisjach, którzy mieli wpływ na przygotowanie, przeprowadzenie wyborów - odpowiedział Dariusz Joński.
Zaznaczył, że "trzech świadków na komisji pod przysięgą zeznało, że to Adam Bielan był pomysłodawcą, dlatego Adam Bielan jako rzecznik, członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, wczoraj był na komisji".
Zdaniem Jońskiego, Bielan "namawiał Kaczyńskiego do tego, żeby te wybory - niezależnie od sytuacji zdrowia i życia ludzi w kwietniu, kiedy byliśmy pozamykani w domach - mimo wszystko przeprowadzić, bo wiedzieli, że wtedy szanse Andrzeja Dudy są dużo większe".
Nie mamy żadnego dowodu ani zeznania, że którykolwiek z kandydatów decydował o tym, jak te wybory miały wyglądać - zaznaczył polityk KO.
Jak dodał: "Natomiast mamy informacje, że osoby związane z Andrzejem Dudą wpływały na i chciały mieć decydujący głos w sprawie tego jak te wybory zostaną przeprowadzone, dlatego Adam Bielan wczoraj był na komisji".
Szef komisji śledczej ds. wyborów kopertowych powiedział, że "jest przekonany", że raport zakończy się "wieloma wnioskami do prokuratury".
Jak mówił, "po pierwsze nikt nie miał prawa przekazywać do ministerstwa cyfryzacji naszej bazy danych i w tej sprawie już się sąd - w czasie trwania prac komisji - wypowiedział, Naczelny Sąd Administracyjny".
Po drugie było wiadomo, że odebrano kompetencje Państwowej Komisji Wyborczej, bez jej zgody, i przerzucono na Pocztę Polską, która była absolutnie nieprzygotowana do tego, żeby te wybory zrobić - wymieniał.
Podkreślił, że "po trzecie, w końcu, pan premier podpisał decyzję zlecającą Poczcie Polskiej, Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych organizację wyborów bez podstawy prawnej, bo w ogóle nie było ustawy". Dodał, że "doszło do ogromnej niegospodarności - wyrzucono 80 mln złotych w błoto".
Co więcej, nie planowano w ogóle drugiej tury wyborów, a na kartach do głosowania znaleźliśmy datę nie 10 maja, tylko znaleźliśmy w projektach 17 maja - przekonywał.
Jak powiedział, "będzie kilka wniosków do prokuratury, nie chcę dzisiaj ostatecznie decydować, dlatego że mamy jeszcze świadków".
Dariusz Joński powiedział, że "przyszedł do nas, jako świadek, szef Państwowej Komisji Wyborczej, ten sam, który był w 2020 roku i powiedział krótko: gdyby nawet jakimś cudem te wybory zostałyby przeprowadzone, to nikt nie uznałby tych wyników wyborów".
To najlepiej pokazuje, do jakiego chaosu doprowadzili politycy PiS-u - zaznaczył.
Zdaniem Dariusza Jońskiego, "ludzie oczekują, żeby to było zrobione szybko, sprawnie, precyzyjnie i żeby wnioski były wysyłane do prokuratury, do sądów i żeby sądy decydowały już o tym, kto i jaką cenę powinien zapłacić za łamanie prawa".
To już będzie w gestii sądów. My przygotowaliśmy dokumenty - powiedział Dariusz Joński w Radiu RMF24.