"Nie odczuwam wielkich emocji w społeczeństwie, wybory będą, o tym się mówi, ale nie ma ani nadziei, że dojdzie do zmiany, ani apatii, że nic się nie zmieni" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Jerzy Celichowski, Polak mieszkający od 30 lat na Węgrzech. "To jest temat, który wydaje mi się, że Węgrów nie porusza" - dodał autor bloga „Jeż węgierski”.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Paweł Balinowski zapytał swojego gościa o ostatnie wyniki sondaży, z których wynika, że od 20-29 proc. Węgrów nie wie na kogo będzie głosować albo nie chce tego ujawnić. Część ludzi albo faktycznie nie wie, na kogo będzie głosować, a część może po prostu nie chcieć powiedzieć, w zależności od tego, kto ich pyta, mogą być przekonani, że to informacje mogą wpaść w niewłaściwe ręce - tłumaczył Jerzy Celichowski. Jako jeden z powodów wskazał aferę Pegasusa na Węgrzech. Przy pomocy izraelskiego oprogramowania podsłuchiwano dziennikarzy śledczych. Celichowski dodaje, że przy okazji szczepień przeciw koronawirusowi można było się zarejestrować w internecie i podać swój adres mailowy - na te adresy w tej chwili przychodzą maile z propagandą Fideszu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Chodzi nie tyle o fałszerstwa wyborcze, ale o to, na ile te wybory będą fair - zaznaczył nasz gość. Jako przykład podał wcześniejsze głosowanie dla Węgrów mieszkających w Rumunii. Znaleziono worek z wyrzuconymi głosami, już oddanymi, tam były głosy oddane na opozycję - zaznaczył rozmówca Pawła Balinowskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Fidesz wydaje wielokrotnie więcej na propagandę niż opozycja. To są gigantyczne kwoty. Wydali czterokrotnie więcej jeśli chodzi o bilbordy niż opozycja. Ale na tych właśnie bilbordach Fidesz zamiast promować swój przekaz, często atakuje opozycję. Głównym przekazem jest to, że opozycja - kto by jej nie reprezentował - jest utożsamiana z Ferencem Gyurcsányem (były premier Węgier - przy. red.), który jest taką postacią od dawna promowaną jako obiekt nienawiści. On ma swoje za uszami i do dziś z tego żyje Fidesz. On zawsze musi mieć jakiegoś wroga - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Jerzy Celichowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jak zatem wygląda poparcie dla partii Wiktora Orbana? Miasta są przeciwko Orbanowi, dlatego w wyborach samorządowych opozycja, której poprzednim razem udało się zjednoczyć i wystawić wspólnych kandydatów, wygrała większość dużych miast. W Budapeszcie to było wymiatające zwycięstwo. Natomiast na prowincji, w małych miastach i wsiach poparcie dla Fideszu jest większe - mówił Celichowski.
Paweł Balinowski pytał też swojego gościa o węgierską partię "Psa o Dwóch Ogonach". To jest ciekawa partia, którą trudno tak jasno zaklasyfikować - mówił. Zaczęła się jako projekt artystyczny. Autor partii był takim "węgierskim Banksy", który robił satyryczne graffiti na ulicach. Ale później stworzył partię, która w wyborach samorządowych odniosła pewne sukcesy - przewidywał autor bloga "Jeż węgierski".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W samorządach zajmują się zwalczaniem korupcji, obnażaniem nieprawidłowości. Oni się umiejscawiają jako przeciwnicy Fideszu. Oni robią też bardzo dużo jeśli chodzi o aktywowanie ludzi, nazywają to "pasywiści" a nie "aktywiści". Robią projekty o bardzo lokalnym charakterze i teraz są bardzo aktywni jeśli chodzi o pomoc Ukraińcom - dodał gość Pawła Balinowskiego.