"Minister Sikorski wykazuje daleko idącą cierpliwość, bo jest świadomy, że czeka go ewentualnie nowe stanowisko komisarza ds. obrony Europy, a żeby nim zostać musi zgodnie z prawem mieć błogosławieństwo prezydenta Dudy" - mówił w Rozmowie w południe w Radiu RMF24 były ambasador Polski w Ukrainie, Jan Piekło. Skomentował w ten sposób spór między rządem a prezydentem o ambasadora Polski przy NATO.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jan Piekło: Sikorskiego czeka nowe stanowisko, ale musi mieć błogosławieństwo prezydenta

Krzysztof Urbaniak pytał swojego gościa, co może oznaczać obecna wizyta Władimira Putina na Białorusi. Zbliża się termin lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie. To wszystko ma służyć pewnym przekazom. To jest takie prężenie muskułów - stwierdził Jan Piekło.

Jan Piekło: Zdaje się, że ukraińska obrona krzepnie

W rozmowie pojawił się też temat rosyjskiej ofensywy na charkowszczyźnie. Ukraina na to bardzo odpowiada. Codziennie słyszymy o bombardowaniach na Krymie, o potężnych stratach rosyjskich, o utracie kolejnych samolotów. Zdaje się, że ukraińska obrona krzepnie. Są jednocześnie informacje, że Rosjanie grupują się w okolicach granicy, czyli Sum i Charkowa, i będą próbowali pewnie w jakiś sposób bombardować infrastrukturę, utrudniać ludziom życie i zmusić ludzi do opuszczenia swoich domów i zatkać znowu uchodźcami korytarze i drogi ukraińskie - mówił gość Radia RMF24.

Eksperci twierdzą, że Ukraina, otrzymując teraz sprzęt i jednocześnie prawdopodobnie samoloty F-16, będzie w stanie dokonać kontruderzenia, co wydaje się być prawdopodobne - stwierdził Piekło.

To jest takie przesilenie, które w rezultacie może spowodować porażkę Rosji. Jeżeli do tej porażki dojdzie, możemy być pewni, że Chiny, które deklarowały wsparcie dla Rosji, będą się dwa razy zastanawiać, czy je kontynuować - dodał.

W mediach toczy się spór, jest też nacisk części kongresmenów na administrację Bidena, żeby się zgodził na wykorzystanie amerykańskiej broni do atakowania celów przy granicy, ale na terytorium Rosji. Ciągle czekamy na jakiś oficjalny gest, pozwalający Ukrainie to robić - podkreślił gość Radia RMF24.

Jan Piekło o mobilizacji Ukraińców

Były ambasador był pytany, czy polski rząd powinien pomóc Ukrainie w rekrutacji i sprowadzaniu do kraju mężczyzn w wieku mobilizacyjnym. Nie możemy tego robić na siłę i używać do tego administracji. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - mówił.

Ukraińcy mają sposób na to. Związane jest to z paszportami, dokumentami ukraińskimi. Jeżeli ktoś chce je odnowić czy mieć, musi się zgłosić do placówki dyplomatycznej ukraińskiej, zarejestrować się, jeżeli to jest mężczyzna w wieku poborowym, na listę, która będzie podstawą, żeby go potem powołać do wojska. Nie sądzę, żebyśmy organizowali łapanki na Ukraińców i wysyłali ich na Ukrainę. To byłoby niedopuszczalne - podkreślił Jan Piekło.

Jan Piekło: To prezydent ma prerogatywy

Od tego jest konstytucja RP. To rzeczywiście prezydent ma prerogatywy. Konstytucja jest po to, żeby jej przestrzegać - w ten sposób gość Radia RMF24 skomentował spór między rządem a prezydentem o ambasadora Polski przy NATO.

Minister Sikorski wykazuje daleko idącą cierpliwość, bo jest świadomy, że czeka go ewentualnie nowe stanowisko po wyborach do PE, o tym się głośno mówi, czyli komisarza ds. obrony Europy, a żeby nim zostać musi zgodnie z prawem mieć błogosławieństwo prezydenta Dudy - ocenił Jan Piekło.