"Skala zwycięstwa Fideszu jest chyba dla wszystkich zaskoczeniem. 18 punktów procentowych więcej niż opozycja to jest jednak nokaut" - tak wyborcze zwycięstwo Viktora Orbana i jego partii skomentował w Rozmowie w południe w RMF FM Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich, ekspert od polityki węgierskiej. Zaskoczony jest nawet Orban? "Wydaje się, że tak. Fidesz szykował się do utraty większości konstytucyjnej w parlamencie" - dodał gość Mariusza Piekarskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"Sondaże już stopniowo od paru tygodni pokazywały przewagę Fideszu. Gdy wybuchła wojna, wydawało się, że dla Fideszu jest ogromne ryzyko ze względu na wieloletnią współpracę z Rosją. Na początku wojna Orbanowi nie przeszkodziła, a na finiszu kampanii wręcz pomogła" - ocenił gość RMF FM.
"Orban przekonuje, że w interesie Węgier trzeba się trzymać z dala od tego konfliktu. Udało mu się przekonać Węgrów, że to wybór między wojną a pokojem" - mówił Sadecki. "Wojna ukraińsko-rosyjska była tematem w kampanii, natomiast w narracji Fideszu mówiło się, że jest to konflikt, wobec którego musimy się trzymać z dala, nie mówiło się o Ukrainie i Rosji" - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Skąd tak zdecydowany sukces Orbana i jego partii? "To wynika z samej pozycji Orbana, który jest liderem Fideszu od 30 lat. Druga rzecz to jest być może zaskakująca akceptacja tej polityki przez węgierskie społeczeństwo, które nie należy do specjalnie prorosyjskich" - powiedział Sadecki.
W 1956 roku wojska radzieckie krwawo stłumiły bunt na Węgrzech. Mimo to wielu Węgrów nie ustawia się stanowczo w roli wrogów Rosji. "Pamięć o wydarzeniu z 1956 roku idzie w dwóch kierunkach, jest przypomnienie zbrodni sowieckiej, ale jest też pamięć, że zachód nam nie pomógł. Pewną część społeczeństwa przekonuje ta polityka, że Węgry powinny trzymać się z dala od polityki międzynarodowej" - mówił Sadecki.
"Wielu wyborców przy urnie mogło się kierować działaniami socjalnymi z ostatnich miesięcy, kwestiami gospodarczymi" - to inny z powodów zdecydowanego zwycięstwa Fideszu, który przed wyborami wzmocnił politykę socjalną, wręcz rozdając pieniądze wielu grupom społecznym.
Co ta wygrana daje Orbanowi? "Kilka lat temu zapowiedział, że jego ambicją jest rządzenie Węgrami do 2030 roku, więc to jest realizacja jego planów" - podkreślił Sadecki.
"Opozycja weźmie teraz głęboki oddech i poszczególne partie skupią się na budowaniu własnego zaplecza i pozycji" - mówił Andrzej Sadecki, pytany o przyszłość węgierskiej opozycji. Czy klęska opozycyjnych partii w wyborach oznacza koniec zjednoczenia opozycji na Węgrzech? "Wydaje mi się, że nie, bo być może to jest jedyna recepta na rywalizację z Fideszem. Nawet jeśli to się nie udało. Jeśli opozycja by poszła osobno, ten wynik wyborczy prawdopodobnie byłby jeszcze gorszy" - odpowiedział Sadecki.
Ekspert z OSW mówił też, co Wiktor Orban musiałby zrobić, żeby znów stać się wiarygodnym partnerem w Europie. "Jeśli Orban chciałby przywrócić swoją rolę istotnego partnera w Europie Środkowej, to nie może być jakaś kosmetyczna zmiana. W sferze faktycznej i symbolicznej będzie musiał zrobić, co przywróci zaufanie do niego - to by mogła być zgoda na wysyłanie na Ukrainę uzbrojenia albo jednoznaczne odcięcie się od współpracy energetycznej z Rosją. Bez jednoznacznego sygnału Węgry do pewnego stopnia czeka izolacja" - odpowiedział Orban.