"Zdolności koalicyjne Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie są bliskie zeru. Na poziomie wielu samorządów nie wygląda to dużo lepiej" - mówił w Radiu RMF24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. "Jeśli tego deficytu PiS nie zrekompensuje sobie, to z poparcia rzędu 25-30 proc. poza możliwością utrzymania partii przy życiu, nie będą wynikały zdolności rozwojowe" - ocenił. Porównał też sytuację lidera Prawa i Sprawiedliwości i lewicowego premiera Słowacji Roberta Fico.
O ile nie dojdzie do jakiś tektonicznych wstrząsów na prawicy, podziału w stylu lat 90., to Prawo i Sprawiedliwość dysponuje zasobami materialnymi i doświadczeniem politycznym i sprofesjonalizowanym aparatem, który pozwala utrzymać elektorat przy sobie - mówił w Radiu RMF24 prof. Rafał Chwedoruk. Jednocześnie zauważył, że z tej sytuacji niewiele będzie wynikało.
Jarosław Kaczyński to nie Robert Fico. Lewicowy premier Słowacji mógł sobie dobierać koalicjantów po wyborach, mimo że jest to partia, która z niegdysiejszych ponad 40 proc. w dwie kadencje zmniejszyła się do ponad 20 proc., ale dysponuje bardzo szeroką zdolnością koalicyjną w tamtejszym Sejmie - tłumaczył gość Piotra Salaka.
Piotr Salak pytał swojego gościa także o ostatnie sondaże, które pokazują przewagę Koalicji Obywatelskiej nad Prawem i Sprawiedliwością. Myślę, że mamy do czynienia ze zjawiskiem trwałym. Nie chodzi w tym być może o to, że Platforma Obywatelska powróci do swoich poziomów poparcia ze złotych lat tej formacji - mówił prof. Rafał Chwedoruk.
Będziemy obserwowali w miarę wyrównany wyścig, w którym partia Donalda Tuska będzie miała nieco większy potencjał na to, by zwiększać swoje poparcie - analizował politolog. Strategia obrana przez główną formację prawicy była strategią radykalizacji i bipolaryzacji. Taką, która dla wyborców wahających się jest z reguły trudną do przyjęcia. W polskich realiach taki wyborca najczęściej jest wyborcą dosyć umiarkowanym - dodał ekspert.
Prof. Chwedoruk tłumaczył też w Rozmowie w południe w Radiu RMF24, dlaczego tak powoli rozkręca się kampania samorządowa.
Frekwencja w wyborach samorządowych - nawet w tych ostatnich kilkunastu dobrych dla frekwencji wyborczej latach - nie była tak wysoka jak w wyborach do Sejmu czy prezydenckich. Nie inaczej jest i tym razem. Po tak wielkim wysiłku, jakim dla głównych ugrupowań politycznych był wybory parlamentarne, trudno byłoby rozpocząć efektywną kampanię - powiedział.
Odmienna jest też sytuacja w poszczególnych partiach. PiS tkwiące w strukturalnym kryzysie faktycznie taką kampanię rozpoczęło, próbując utrzymać przy sobie dość wyrazistymi, radykalnymi treściami najwierniejszych wyborców, zdając sobie sprawę, że nawet w lepszych dla prawicy latach w wyborach do sejmików PiS wypadało, z różnych powodów, dużo gorzej niż w wyborach ogólnokrajowych. Partie koalicji rządzącej są zajęte konsumpcją efektów sprawowania rządów, zaspokajaniem oczekiwań trzonu swojego elektoratu związanego z rozliczeniami czasów rządów PiS. W ciągu kliku, kilkunastu dni taką kampanię realnie zobaczymy na naszych ulicach - prognozował.