"Na ten moment ewakuowano 3194 osoby" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Maciej Awiżeń, wojewoda dolnośląski. Jak dodał, czasem są to podwójne ewakuacje. Tak było m.in. w Stroniu Śląskim. "Tam była zarządzona ewakuacja wewnątrz miasta, a później jeszcze raz ze Stronia musieliśmy ewakuować ludzi na dalsze tereny" - podkreślił wojewoda.

REKLAMA

Jak podkreślił Maciej Awiżeń, najtrudniejsza sytuacja jest obecnie w powiatach kłodzkim, karkonoskim, ząbkowickim, wałbrzyskim wraz z miastem i kamiennogórskim, a także w Jeleniej Górze.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Wojewoda dolnośląski: Dotychczas ewakuowaliśmy prawie 3,2 tys. osób

Trzeba jednak pamiętać, że z Przedgórza Sudeckiego i z południa w tej chwili woda spływa niżej i spodziewamy się kolejnych problemów na niższych terenach - wytłumaczył.

Wojewoda podkreślił, że były osoby, które trzeba było ewakuować helikopterami, bo nie wszędzie można było dojechać. Tak było m.in. w przypadku Stronia Śląskiego, gdzie w ten sposób ewakuowano 25 osób.

W tej chwili wszędzie już specjalistycznym ciężkim sprzętem straży pożarnej bądź wojska możemy dojechać. Ewakuacja - z tego co już mi wiadomo - została zakończona. Natomiast są osoby, które są w trudnej sytuacji i tam być może będziemy w dalszym ciągu ewakuować, np. z dużych bloków, gdzie zalane są niższe piętra - wyjaśnił Awiżeń.

Powiedział, że było też dużo osób, które nie chciały się ewakuować. Jest tak: na początku nic się nie stanie, nie ewakuuję się. A później jest oczekiwanie pomocy z dachów, okien, balkonów i ewakuacja wtedy jest dramatycznym przeżyciem np. dla dzieci - podkreślił.

Dodał, że powódź w górach wygląda zupełnie inaczej. W ciągu paru minut idzie ogromna fala i tam już się nie da pływać. My od soboty próbowaliśmy wjechać ciężkim sprzętem do Stronia, przez 2 dni w zasadzie nie udawało się. Stronie, Lądek, część gminy Kłodzko były odcięte od świata. Wtedy już mieszkańcy, którzy odmawiali ewakuacji, zobaczyli co się dzieje. To były wtedy dramatyczne telefony, ale wtedy nie da się już czasami nic zrobić - powiedział.

"Fale będą teraz schodziły niżej"

To są tragiczne sytuacje, porównywalne albo i czasami gorsze niż w 1997 roku, zwłaszcza powyżej zbiorników retencyjnych lub tam, gdzie zbiorniki jeszcze nie zostały wybudowane. Gdyby te zbiorniki nie zostały wybudowane, to sytuacja byłaby dużo gorsza. W górach poziom opadów był momentami większy niż w 1997 roku i nie wszystko udało się zatrzymać. Nawet przez zbiorniki przelewała się woda albo jeden ze zbiorników został zniszczony kompletnie - zaznaczył.

Wojewoda zauważył, że sytuacja meteorologiczna się poprawia. Gorzej jest z hydrologiczną. Chodzi o poziomy wód. Niestety będą teraz te fale schodzić niżej. Oczywiście liczymy na to, że zatrzymają się na zbiorniku Racibórz i na mniejszych zbiornikach, gdzie już się trochę tej fali udało zatrzymać. Ale czy uda się zatrzymać, żeby już żadnych zalań poniżej, np. we Wrocławiu czy Opolu, nie było, tego jeszcze do końca nie wiemy - podkreślił.

Wojewoda dolnośląski podkreślił, że cały czas jest dużo miejsc, gdzie nie ma prądu. Także dlatego, że czasami energetycy nie mogą włączyć, ponieważ część nieruchomości jest jeszcze pod wodą - powiedział.

Tomasz Terlikowski pytał swojego gościa również o sytuację sanitarną na zalanych terenach.

W sytuacji, jeżeli było jakieś poważne zalanie, to najczęściej woda, która jest w kranach, jest wodą techniczną, niezdatną do picia. Ewentualnie zdatną do picia po przegotowaniu, ale to w różnych miejscach różnie wygląda. Trzeba pamiętać, że kiedy woda zejdzie, to nie jest koniec powodzi, to nie jest koniec sytuacji kryzysowej, bo wtedy będzie trzeba odkażać zarówno budynki, miejsca, jak i źródła wody i to jeszcze będzie długo trwało - zaznaczył.

Polecił także, aby słuchać komunikatów lokalnych samorządów.

"Potrzebujemy wody i żywności"

A jak można teraz pomóc mieszkańcom? W tej chwili najlepiej by było, żeby państwo - jeżeli chcecie pomóc - wpłacali pieniądze np. do samorządów, które pozakładały własne konta pomocowe. Takie informacje są na stronie urzędu wojewódzkiego, marszałkowskiego. Pieniądze są najlepszą formą, ponieważ możemy kupić akurat to, co jest nam najbardziej potrzebne. Potrzebujemy też wody, żywności i wielu innych rzeczy, które można przywieźć. Już jesteśmy wspierani przez organizacje pozarządowe z polski i zagranicy - dodał Awiżeń.

"W części gmin na pewno będą ogłaszane jeszcze ewakuacje"

Wojewoda zaznaczył, że mieszkańcy nie powinni panikować, ale także nie lekceważyć sytuacji.

W momencie, kiedy służby na danym terenie mówią o tym, co należy zrobić, to trzeba się stosować do tych poleceń, nawet poleceń ewakuacji. Wydaje się, że jesteśmy w zupełnie innej sytuacji (niż w 1997 r. - przyp. red.), ponieważ (mamy) chociażby wielki zbiornik Racibórz i wiele innych mniejszych zbiorników, to jest zupełnie inna jakość. Poza tym służby już działają od środy w trybie alarmowym - informujemy, pomagamy mieszkańcom, więc tutaj współpraca tych służb powoduje, że szkody są mniejsze. Ale bardzo proszę wszystkich mieszkańców o rozsądek - słuchajmy służb, bo one wiedzą najlepiej, co w danym momencie trzeba będzie robić. W części gmin na pewno będą ogłaszane jeszcze ewakuacje - dodał gość Radia RMF24.