"Wygląda na to, że konflikt o ambasadorów został zakończony" – mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Andrzej Szejna. Wiceszef polskiej dyplomacji ma nadzieję, że prezydent podpisze wszystkie nominacje proponowane przez jego resort. "Rząd nie będzie zmieniał żadnych kandydatur, które zostały zatwierdzone przez konwent i premiera, a zarekomendowane przez ministra Sikorskiego" – dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W poniedziałek w Polsat News Andrzej Duda poinformował, że jest porozumienie w sprawie polskich ambasadorów. Szef MSZ Radosław Sikorski przywraca standardową procedurę, która rozpoczyna się od wstępnej akceptacji kandydatury przez prezydenta - powiedział prezydent.
Do tych słów, na początku Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24, odniósł się Andrzej Szejna.
Ja chciałbym trochę to sprecyzować. Minister Sikorski był bardzo precyzyjny, jeżeli chodzi o konsultacje dotyczące naszych kandydatów na ambasadorów. Zgodnie z ustawą konsultował wstępnie, pytał o pewne uwagi pana prezydenta przed konwentem. Prezydent swoje uwagi mógł zgłaszać, a także instruować swojego przedstawiciela w konwencie do takiego czy innego głosowania. Po czym nominacja trafiała na biurko prezydenta, on mógł podpisać lub rząd wysłać chargé d'affaires - mówił wiceszef MSZ.
Jak jednak dodał, wygląda na to, że konflikt w sprawie ambasadorów został zakończony. Rząd nie będzie zmieniał żadnych kandydatur, które zostały zatwierdzone przez konwent i premiera, a zarekomendowane przez ministra Sikorskiego - mówił, pytany, czy zostaną zmienieni kandydaci na ambasadorów w Waszyngtonie i Rzymie.
Szejna liczy, że prezydent podpisze wszystkie nominacje.
Prowadzący rozmowę Piotr Salak pytał również o wspólne głosowanie USA i Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Minister Sikorski przedstawił na forum ONZ polską doktrynę, która dotyczy UE, współpracy transatlantyckiej, a przede wszystkim Ukrainy. Ona została sformułowana, że po pierwsze - pokój przez siłę, bo tylko taki uznaje Putin. Tylko przed siłą może się pokłonić - to była doktryna Regana. A po drugie - bezwarunkowe, natychmiastowe wycofanie się wojsk rosyjskich z terytoriów okupowanych i zaprzestanie działań wojennych - mówił wiceminister spraw zagranicznych.
USA zachowały się, tak jak się zachowały, ale jednak rezolucja przeszła. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu: agresor jest agresorem, a ofiara - ofiarą - mówił.
Według niego polityka zagraniczna USA wciąż się rodzi, kształtuje i jeszcze nie ma ostatecznego obrazu, jak będzie wyglądać.
Pytany o to, kto może ewentualnie reprezentować Europę przy stole negocjacyjnym, odpowiedział: Na szczycie, który zwołał w przyszłym tygodniu Antonio Costa, przewodniczący Rady Europejskiej, na którym będą obecni wszyscy liderzy krajów członkowskich UE, zostanie ustalone, kto będzie reprezentował Europę, jeżeli taki model zostałby przyjęty.
Szejna przypomniał także ustalenia szczytu w Paryżu. Pokój powinien być sprawiedliwy, a agresor powinien ponieść konsekwencje swojego działania. Te ustalenia szczytu w Paryżu są obowiązujące - mówił.
Wiceminister spraw zagranicznych zauważył, że Donald Trump modyfikuje swoje stanowisko negocjacyjne. I myślę, że je zmodyfikuje, bo - z jednej strony - negocjuje z Władimirem Putinem, mając jakby wrażenie woli zawarcia pokoju, a przecież dzisiaj nad ranem doszło do zmasowanego ataku powietrznego wojsk rosyjskich na Ukrainie i poderwania polskich sił powietrznych. Więc te negocjacje przebiegają w takiej sytuacji niepewności - podkreślał.
Jak dodał, Putin próbuje prowadzić grę z Trumpem, całą Europą. I to się dla niego źle skończy - stwierdził, dodając, że prezydent USA jest świetnym i twardym negocjatorem.
Szejna był też pytany o możliwość udziału polskich wojsk w ewentualnej misji pokojowej w Ukrainie.
Jeżeli będzie zmiana sytuacji, to będziemy się do niej ustosunkowywać. Dzisiaj nie ma żadnego planu wysyłania polskich żołnierzy. Ale jeżeli inne kraje by się zdecydowały, jak np. Francja czy Wielka Brytania, to Polska będzie służyć pomocą logistyczną, techniczną i inną, jaka jest tylko możliwa jeżeli chodzi o nasze możliwości - odpowiadał.
Polityk lewicy odniósł się również do klęski wyborczej Olafa Scholza w Niemczech.
Głosy lewicowe w Niemczech podzieliły się na dwie, a nawet może i trzy partie. Przede wszystkim chodzi o SPD i Die Linke. Jeżeli dodać wynik tych dwóch partii, to byłby to drugi wynik w wyborach - mówił Szejna.