Porozumienie zostało zawarte, ale nic z naszych postulatów nie zostało spełnione - tak Roman Kondrów lider Podkarpackiej "Oszukanej Wsi" odpowiada na pytanie o powód wtorkowych protestów rolników na drogach. Jak podkreślił, rolnicy czują się oszukani przez ekipę premiera Tuska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak zaznacza gość internetowego radia RMF24, "resort rolnictwa nie dotrzymał słowa".
"Rolnik jest uparty i nie ustąpi. Zalewa nas zboże z Ukrainy. Tam się mówi, że my jesteśmy przeciwko Ukrainie. To my rolnicy z całej Polski pierwsi wysunęliśmy przyjazną dłoń i przyjęliśmy naszych braci z Ukrainy. A w tym momencie jesteśmy przez nich krzywdzeni. Różne mafie sprowadzają to zboże do Polski. Inaczej nie można tego określić. Jestem na proteście w Medyce. Widzę cały czas, jak to przeładowują. Tamten rząd sobie blefował. My jako rolnicy głosowaliśmy na pana Tuska. Oczekiwaliśmy od niego współpracy merytorycznej. Nie tylko obiecanek" - stwierdził Roman Kondrów lider Podkarpackiej "Oszukanej Wsi".
"Apeluję do pana premiera Tuska: panie premierze, proszę przyjechać i nam pomóc tutaj. Nie jeździć dyplomatycznie tylko na Ukrainę, ale przyjechać na przejście w Medyce i zobaczyć, jak ta sytuacja jest trudna" - podkreślił.
Gość internetowego radia RMF24 dopytywany o to, do kogo ma żal, odpowiada: mamy żal do ukraińskich oligarchów.
"Nie do zwykłych Ukraińców. Otworzyliśmy korytarz solidarnościowy i wszystkie rynki zbytu zostały przejęte przez Ukrainę. My dziś nie mamy gdzie sprzedać zboża, a te ukraińskie, które do nas płynie, jest zbożem technicznym, które jest szkodliwe" - powiedział.
Lider protestu w Medyce odniósł się także do działań Unii Europejskiej. Stwierdził, że postawa Brukseli w sprawie polskich rolników jest bierna.
"Nic z tym nie robią. Widocznie zależy im na eskalacji. Gdyby im zależało, to przyjechałaby tu jakaś komisja i wysłuchała rolników. Moim zdaniem taka komisja powinna być w Brukseli powołana, powinien ktoś przyjechać tu na granicę i porozmawiać z nami. Na pewno wtedy te emocje zostałyby rozładowane i te kolejki na granicy także" - twierdzi Roman Kondrów.
Prowadzący rozmowę pytał także swojego gościa o to, co się stanie jeśli protesty nie przyniosą żadnych rezultatów.
"Jeśli nasze postulaty nie zostaną spełnione to będzie to problem międzynarodowy. Słyszałem, że ukraińska strona też chce blokować granicę z drugiej strony. Jeśli postanowimy, że nie wpuszczamy też autokarów, to będzie bardzo źle. Ale być może wtedy w końcu nasi włodarze będą szukać rozwiązań merytorycznych" - stwierdził lider "Podkarpackiej "Oszukanej Wsi".