"Jeżeli ktoś w Europie siłą zacznie zmieniać granice i zrobią to pierwsi Ruscy, to inni będą chcieli się przyłączyć, podobni dyktatorzy jak Putin. To finalnie będzie Stany Zjednoczone i prezydenta Trumpa więcej kosztowało" - powiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Paweł Kowal. Polityk podkreślił, że nowy gospodarz Białego Domu nie może dopuścić do precedensu w Europie, jakim byłaby rosyjska rewizja granic.

REKLAMA

Amerykanie zdecydowali - 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Donald Trump, który w wyścigu o Biały Dom pokonał kandydatkę Partii Demokratycznej Kamalę Harris. Część komentatorów twierdzi, że wybór republikanina - powszechnie uznawanego za polityka nieprzewidywalnego - w dobie wojny za naszą wschodnią granicą nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Paweł Kowal: Donald Trump nie może dopuścić do precedensu w Europie

Paweł Kowal, który był gościem Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24, przyznał, że świat jest od kilku lat niestabilny, ale Polska jest od roku dobrze przygotowana, by być partnerem zachodniego świata, "który musi się zmienić". Jak na te czasy i na tę sytuację, lepiej w środku Europy chyba nie można być przygotowanym - dodał.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych z Koalicji Obywatelskiej zauważył, że Polska wydaje sporo na obronność, chroni własne granice, a także ma bardzo dobrych sojuszników. Najlepszych, jakich można mieć na świecie - Unię Europejską i NATO - podkreślił. Dodał też, że nasz kraj ma "poważne atuty, żeby dyskutować z każdym rządem i każdym prezydentem w Stanach Zjednoczonych na temat tego, jak powinna wyglądać wspólna odpowiedzialność za bezpieczeństwo".

Na pytanie prowadzącego rozmowę Tomasza Terlikowskiego, czy z polskiej perspektywy lepszym wyborem nie byłaby Kamala Harris, Paweł Kowal odparł, żeby "nie fantazjować". To, co mamy, bierzemy pod uwagę i nie fantazjujemy. Polityka to nie jest fantazjowanie, nie jest herbatka u cioci, nie jest wybrzydzanie na rzeczywistość, na którą akurat wpływu nie mamy - zauważył.

Zachód musi mieć perspektywę dla Ukrainy

W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 poruszono również kwestię broniącej się przed rosyjską agresją Ukrainy. Donald Trump jeszcze podczas kampanii wyborczej zapowiadał, że błyskawicznie zakończy konflikt za naszą wschodnią granicą. W czwartek światło dzienne ujrzały opracowywane przez współpracowników prezydenta elekta plany, zgodnie z którymi linia frontu miałaby zostać zamrożona, co dla Ukrainy oznacza utratę sporej części terytorium.

Kluczową częścią naszego stanowiska powinno być to - nie ma ani jednego precedensu w Europie Środkowej, żeby siłą zmieniać granice. Jeżeli ktoś w Europie siłą zacznie zmieniać granice i zrobią to pierwsi Ruscy, to inni będą chcieli się przyłączyć, podobni dyktatorzy jak Putin. To finalnie będzie Stany Zjednoczone i prezydenta Trumpa więcej kosztowało - zauważył Paweł Kowal. Każdy pokój (...) musi brać pod uwagę jego realną akceptację w społeczeństwie ukraińskim, bo inaczej będzie rozgardiasz na Ukrainie - dodał.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że obecnie nie ma jednolitej linii w przyszłej administracji USA odnośnie Ukrainy. Zauważył, że jest dużo propozycji, z których część jest sensowna, a część nie. Trzeba przyglądać się, kto będzie sekretarzem stanu u Trumpa, zobaczyć, co dzieje się w najbliższych dwóch miesiącach - do przekazania władzy. (...) Na tej podstawie można wyciągać jakieś wnioski - podkreślił.

Paweł Kowal zaznaczył, że Władimir Putin szykuje się - co wynika ze wszystkich głębszych analiz - do większego uderzenia na Zachód, na NATO. To jest bardzo niebezpieczne dla Stanów Zjednoczonych, dla Europy Zachodniej, dla nas to już nie mówię... - podkreślił.

Pytany, czy Ukraina ma jakiekolwiek szanse na wejście do NATO po nominacji Donalda Trumpa na prezydenta, gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24 stwierdził, że "nie jest bezpieczne" zostawić to państwo poza granicami Zachodu. Ukraińcy muszą dostać jakąś perspektywę drogi na Zachód, jakąś perspektywę reform. Zachód musi mieć jakieś instrumenty zmieniania państwa ukraińskiego po wojnie, bo inaczej to będzie tragedia dla wszystkich - dodał.

"Obaj kandydaci są bardzo dobrzy"

W rozmowie na antenie naszego internetowego Radia RMF24 poruszono również kwestię przyszłorocznych wyborów prezydenckich w Polsce. Tomasz Terlikowski pytał, czy Radosław Sikorski - jak stwierdził, "bardziej amerykańsko ustawiony" - nie byłby lepszym kandydatem, niż Rafał Trzaskowski?

Nie słyszałem ani jednej dyskusji wewnętrznej, która by w taki sposób stawiała tę sprawę. Obaj mają mocne relacje z różnymi środowiskami politycznymi w Stanach Zjednoczonych - zauważył Paweł Kowal.

Nie można tego stawiać w taki sposób, że wyniki w Stanach Zjednoczonych zmieniają u nas kandydata. To inne czynniki decydują - sytuacja w partii, zarząd, badania opinii publicznej - wyliczył.

Kandydaci są bardzo dobrzy. (...) Wygramy wybory prezydenckie w przyszłym roku, właśnie opierając się o kwestie bezpieczeństwa - dodał.