„Mam nadzieję, że amerykańska pomoc dla Ukrainy będzie zatwierdzona w tym tygodniu, bo Rosjanie przygotowują kontrofensywę na Charków, wschód Ukrainy” - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki. Jak dodawał, Ukrainie brakuje teraz amunicji, sprzętu i żołnierzy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki podkreślał, że Kijów cały czas pracował nad tym, by otrzymać pieniądze od Stanów Zjednoczonych. Niestety Ukraina jest w grze między republikanami i demokratami w USA. To jest bardzo złe przed wyborami prezydenckimi - zauważył gość Tomasza Weryńskiego.
Wczoraj spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson poinformował, że Izba zajmie się osobnymi pakietami środków na pomoc dla Ukrainy, Izraela, państw regionu Indo-Pacyfiku, a także ustawą pozwalającą na użycie zamrożonych rosyjskich aktywów. Zapowiedź polityka daje nadzieję na uchwalenie pakietu dla Ukrainy przed końcem tygodnia. Sprawa przekazania kolejnych funduszy od USA dla Ukrainy przeciąga się już od pół roku.
Nikt nie wie, co będzie. Rosjanie chcą teraz 30-50 km przejść do przodu, żeby Ukraina nie mogła strzelać do armii rosyjskiej na pierwszej linii frontu. Dla nas jest bardzo ważne, by otrzymać uzbrojenie amerykańskie. Ważne, kiedy otrzymamy to uzbrojenie - bo do tej pory nie otrzymaliśmy F-16. Od tego, kiedy dostaniemy pomoc, zależy, ilu jeszcze Ukraińców zginie - alarmował w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Kniażycki.
Jak podkreślał nasz gość, Ukrainie brakuje amunicji, sprzętu, żołnierzy. Zauważył, że obecnie dzieje się tak samo jak w 2014 r. - część ludzi w Ukrainie i na Zachodnie żyje zwykłym życiem, nie myśli o wojnie, ludzie już zapomnieli, jak wielkie jest zagrożenie.
Kniażycki stwierdził, że nie wierzy w prognozy niektórych analityków, że Ukraina przegra wojnę w tym roku. Część ludzi będzie walczyć do ostatnich chwil. Nie wierzę, że Rosjanie wygrają tę wojnę. Ukraina wygra, państwo ukraińskie zostanie, teraz to zależy, ilu ukraińskich żołnierzy zginie - podkreślił. Mam nadzieję, że jak w USA przegłosują pomoc, to w Ukrainie będzie lepiej z mobilizacją - dodał.
Dla nas teraz nie są tak ważne czołgi, ważne są wojskowe samochody, amunicja i pociski - to, co dostaliśmy, to mamy, ale nie mamy amunicji i pocisków do tego - alarmował nasz gość.
Tomasz Weryński pytał swojego gościa również o protesty polskich rolników na granicy polsko-ukraińskiej. Kniażycki przyznał, że rozumie obawy i polskich, i ukraińskich rolników. Jak zaznaczył, granica musi być jednak odblokowana, bo to sprawa bezpieczeństwa polskiego i ukraińskiego. To nie chodzi o rolnictwo. Tu trzeba rozmawiać, Polska musi się zastanowić, czy chce, żeby Ukraina była członkiem Unii Europejskiej i na jakich warunkach. Polska jest naszym największym sojusznikiem. Myślę, że blokada granicy jest wygodna dla Rosji, Rosjanie przez to niszczą Odessę. Polska, polski biznes na tym traci - stwierdził ukraiński polityk.
Kniażycki przyznał, że widzi czasem dialog między prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i prezydentem Andrzejem Dudą. Niestety ten dialog między Zełenskim i Tuskiem jest bardzo mały. Dla mnie to jest bardzo źle. Przez to te relacje nie są takie dobre, jak mogłyby być. Mam nadzieję, że coś się zmieni po wyborach samorządowych w Polsce - dodał.