Projekt ministry Katarzyny Kotuli ustawy o związkach partnerskich jest projektem rządowym - podkreślała w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Magdalena Biejat. "Jest to projekt z ministerstwa należącego do tego rządu, takie projekty nazywają się rządowymi, to, w jakim kształcie wyjdzie z rządu do Sejmu, teraz jest przedmiotem uzgodnień międzyresortowych" - mówiła wicemarszałek Senatu, współprzewodnicząca Partii Razem. I dodawała, że ma nadzieję, iż PSL jednak poprze ten dokument.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Magdalena Biejat: Mam nadzieję, że PSL poprze jednak projekt ustawy o związkach partnerskich

To jest dyskusja o konkretnym życiu konkretnych ludzi. Na związki partnerskie czekają zarówno pary hetero- jak i homoseksualne, ale dla tych ostatnich to jest kwestia zasadnicza. Dzisiaj są dla siebie w świetle prawa obcy wtedy, kiedy najbliższa osoba trafia do szpitala, ale też wtedy, kiedy w tych rodzinach są dzieci, bo już w nich są i udawanie, że ich tam nie ma, że te rodziny nie istnieją, nikomu nie pomaga, a działa tylko na szkodę tych dzieci - podkreślała w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Magdalena Biejat.

"Nie widzę woli kompromisu ze strony PSL-u"

Projekt, który trafił do konsultacji międzyresortowych, uwzględnia uwagi PSL-u. Ministra Kotula poszła na daleko idący kompromis, zrezygnowała z możliwości adoptowania dziecka partnera w ramach związku partnerskiego, nie będzie można przeprowadzić ceremonii w ramach Urzędu Stanu Cywilnego - zaznaczyła rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego. Martwi mnie, że nie widzę woli kompromisu ze strony PSL-u. Katarzyna Kotula próbuje doprowadzić do kompromisu - stwierdziła Biejat.

Wicemarszałek Senatu w tej kwestii dużo sobie obiecuje po konsultacjach międzyresortowych. Jest gotowość do rozmów i do tego, by zrobić wszystko, by zrobić wszystko, by ten projekt przeszedł przez parlament - zapewniła.

Ten projekt jest wyjściem naprzeciw PSL-owi. Tylko pytanie, do którego momentu ten projekt będzie projektem o związkach partnerskich, a w którym stanie się projektem o niczym - zaznaczyła Biejat.

"Pójście w ślepą uliczkę"

W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 pojawił się też wątek strategii migracyjnej przyjętej ostatnio przez rząd. Uważam, że zawieszenie prawa do azylu jest absolutnym zaprzeczeniem idei praworządności, łamaniem polskiej konstytucji i umów międzynarodowych. Tak pomyślana strategia migracyjna, budowana na wzmacnianiu poczucia strachu wśród Polaków jest pójściem w ślepą uliczkę - oceniła Magdalena Biejat.

Nie odbieram Polakom prawa do tego, by czuć niepokój w związku z migracjami, to jest naturalne, tylko odpowiedzialnością polityków jest jak na ten niepokój zareagują - podkreśliła.

Polityka migracyjna koalicji rządowej jak polityka PiS-u

Przyznała, że w jej ocenie w tej chwili polityka migracyjna koalicji rządowej nie różni się niczym w porównaniu z polityką PiS-u. Jak przypomniała, ministrowie Lewicy nie poparli tej strategii migracyjnej.

Kiedy patrzymy na liczby, to tych azylantów jest mało. W pierwszej połowie 2024 r. było to 8 tys. wniosków azylowych, z czego 6 tys. to Białorusini i Ukraińcy. Naprawdę straszenie nas "watahami ludzi", którzy przyjdą szturmować nasze granice, jest bardzo nieodpowiedzialne - zaznaczyła.

Też niepokoi mnie bardzo to, że przedstawiciele PO, np. pan europoseł Bartłomiej Sienkiewicz, dyskredytują pracę organizacji pozarządowych. Czas najwyższy, żeby pan Sienkiewicz przeprosił zarówno szefową Amnesty International, jak i wszystkich organizacji pozarządowych, bo tworzenie sobie wroga z tych organizacji jest po prostu szkodliwe - dodała.

"Nie dam sobie ręki uciąć"

Biejat przyznała, że nie chce, by Razem wyszła z klubu parlamentarnego Lewicy. Uważam, że dzielenie Lewicy nie jest sposobem na to, by ją wzmacniać, partia Razem ma silną pozycję w klubie Lewicy - stwierdziła. Nowa Lewica jeszcze przed wakacjami wyraziła chęć i wolę naprawienia naszych relacji, ułożenia ich i do tej pory wykazała wyłącznie dobrą wolę - oceniła wicemarszałek Senatu.

Na pytanie o to, czy koalicja przetrwa do końca kadencji, Biejat stwierdziła, że nic na razie nie wskazuje na to, żeby miało się to inaczej zakończyć. Zaznaczyła jednak, że polityka jest nieprzewidywalna. Nie dam sobie ręki uciąć - zastrzegła rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego.