Ani polski, ani ukraiński rząd dotychczas niewiele zrobiły, by zakończyć kryzys na granicy związany z protestem polskich przewoźników - ocenił deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki, który był gościem Rozmowy o 7:00 w RMF FM i Radiu RMF24. Według niego, na obecnej sytuacji korzysta jedynie Rosja.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Od 6 listopada na przejściach granicznych z Ukrainą trwa protest polskich przewoźników, którzy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz towarów, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego. Sprawą protestu mają się w przyszłym tygodniu zająć na posiedzeniu Rady UE ministrowie ds. transportu państw członkowskich Unii.
Odnosząc się do kryzysu na granicy z Polską, Mykoła Kniażycki ocenił, że to kwestia bezpieczeństwa narodowego. Przez ten kryzys niestety Rosjanie kontrolują całe uzbrojenie i sprzęt, który idzie z Polski do Ukrainy - powiedział polityk ukraińskiego, opozycyjnego Frontu Ludowego. Jak tłumaczył, zdarzało się, że w kolejkach na przejściach granicznych na odprawę czekały także ciężarówki wiozące elementy wyposażenia wojskowego.
Jak dodał, sprawę trzeba załatwić w drodze negocjacji na poziomie UE i rządów w Kijowie i Warszawie. Niestety ani polski, ani ukraiński rząd nie robili dotychczas wystarczająco dużo, by ten problem rozwiązać - ocenił Kniażycki. Wyraził też nadzieję, że jakieś decyzje w tej kwestii zapadną podczas posiedzenia Rady UE ds. transportu w najbliższy poniedziałek.
Sam - jak podkreślił - zwrócił się w tej kwestii z pytaniem m.in. do przedstawicieli ukraińskiego rządu. Pytałem i ministra spraw zagranicznych Dmytro Kułębę, i ministra infrastruktury Ołeksandra Kubrakowa. Powiedzieli mi, że potrzebują 10 dni na to, by przygotować dla mnie odpowiedź. Potem okazało się, że 10 dni to za mało, potrzebują 30 dni. Nic nie robią, wygląda na to, że czekają na rząd Donalda Tuska - stwierdził Kniażycki i dodał, że to błąd w tego typu sytuacji.
Według niego, na skutek protestu już bankrutuje część ukraińskich firm transportowych. Z drugiej strony w tym roku o 25 procent zwiększył się eksport towarów z Polski do Ukrainy - Ukraina jest ósmym eksporterem z Polski, więc polskie firmy, które chcą coś u nas sprzedać, też na tym tracą - wskazał deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy.
Przekonywał, że protestem mogłyby się zająć na wspólnym posiedzeniu rady bezpieczeństwa narodowego obu państw. A jeśli nie, to prezydent Zełenski powinien rozmawiać w ramach Rady NATO-Ukraina, bo to jest kwestia naszego bezpieczeństwa - powtórzył Kniażycki.
Krytycznie wypowiedział się także na temat postawy rządu polskiego w sprawie protestu na granicy. Rząd PiS jest tymczasowy i nie chce brać na siebie odpowiedzialności, a z drugiej strony chce zrobić przykrość przyszłemu rządowi Donalda Tuska, więc jest to także niestety część wewnętrznej sytuacji politycznej w Polsce - stwierdził deputowany.
Zgodził się, że potrzebna jest także poprawa komunikacji na linii Kijów-Warszawa, ponieważ dotychczas kontaktowały się głównie kancelarie prezydentów: Zełenskiego i Andrzeja Dudy. Ukraińska strona komunikowała się tylko z władzą, nie komunikowała się z opozycją, która teraz będzie rządzić. Komunikacja musi być nie tylko na poziomie prezydentów i rządu, ale także parlamentów - wskazał Kniażycki.
Przypomniał, że kilka dni temu Ukrainę odwiedził nowo wybrany szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Kowal (KO). Był w Kijowie, spotkał się z prezydentem Zełenskim, szefem jego gabinetu Andrijem Jermakiem oraz ministrem Kubrakowem. Mam nadzieję, że zarówno nowy polski parlament, jak i nowy polski rząd będą utrzymywać więcej kontaktów z Ukrainą - zaznaczył polityk ukraińskiego Frontu Narodowego. Nie krył, iż liczy także na to, że Polska w dalszym ciągu będzie wspierać ukraińskie aspiracje do UE i NATO.
Pytany o ocenę Donalda Tuska jako przyszłego premiera, Kniażycki powiedział, że to doświadczony polityk, także jeśli chodzi o struktury europejskie, do tego przyjaciel Ukrainy. Myślę, że jego rząd będzie pomagał Ukrainie - dodał.
Gospodarz dzisiejszej rozmowy Tomasz Weryński zapytał też o perspektywy na zakończenie wojny w Ukrainie. Rosja musi przestać być państwem agresywnym, bez tego zakończenie wojny nie będzie możliwe - podkreślił Kniażycki.
Wyraził także nadzieję, że oprócz dalszych dostaw sprzętu wojskowego z Zachodu, powstaną wspólne ukraińsko-polskie firmy produkujące broń na potrzeby ukraińskiej armii. Nie krył przy tym, iż w tej sprawie liczy na wsparcie przyszłego rządu Donalda Tuska. Ze strategicznego punktu widzenia to jest nawet ważniejsze, niż otrzymywanie dziesięciu czy stu czołgów Abrams - dodał deputowany.