"Wiem z analizy tego, co działo się w kancelarii premiera w listopadzie i grudniu, że bardzo wielu polityków, współpracowników ze strony PiS-u, szukało miejsca ucieczki w Orlenie. To była taka 'ziemia obiecana' dla tych, którzy chcieli się ewakuować przed przyjściem nowej władzy" – mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Jan Grabiec. Szef kancelarii premiera Donalda Tuska podkreślał, że sytuacja w Orlenie jest teraz bardzo trudna. "Wiemy o zarzutach ze strony służb. Myślę, że jak najszybciej powinien pojawić się nowy zarząd i chwytać lejce w ręce, zacząć panować nad spółką" – mówił polityk.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Prezesem Orlenu będzie fachowiec. Jego pierwszym zadaniem będzie uporządkowanie sytuacji w spółce i sprawdzenie jak te publicznie znane afery tak naprawdę się mają, ile ponieśliśmy strat, kto za to odpowiada. Nie chcę mówić o nazwiskach, bo to domena rady nadzorczej czy ministra aktywów państwowych. Czytam czasem z uśmiechem te nazwiska, które pojawiają się na giełdzie. Duża część tych nazwisk w ogóle nie przewija się w rozmowach - przyznał w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Jan Grabiec.
Szef kancelarii premiera Donalda Tuska komentował też informacje o zyskach Orlenu, którymi chwali się odchodzący prezes spółki.
O tym, ile Orlen zarabiał będziemy rozmawiać, jak zobaczymy jaki jest realny bilans rządów Obajtka. Wiemy na pewno, że był to czas rekordowych marż, po tym jak Orlen uzyskał status monopolisty na rynku paliw w Polsce, windował ceny bardzo wysoko. Nie mówiąc o niegospodarności, która jest widoczna gołym okiem. Po co spółce paliwowej zakup gazet regionalnych? No, wiadomo, że działo się to przed wyborami, więc to mogło być opłacalne dla partii i Daniela Obajtka, który nie ukrywał, że nie tyle jest prezesem firmy, co funkcjonariuszem PiS-u. Mówił o tym wprost, przedstawiając się w ten sposób; że przyjmuje polecenia ze strony Jarosława Kaczyńskiego. To nie ma nic wspólnego z gospodarnym prowadzeniem wielkiej firmy - powiedział gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.
Zmiana następuje wszędzie, gdzie mamy do czynienia z niekompetentnymi zarządami albo zarządami funkcjonującym na krótkim sznurku ludzi z Nowogrodzkiej, gdzie ta partyjność jest przemieszana z funkcjonowaniem spółek państwowych czy giełdowych. Oczywiście, że są przepisy prawa, które szanujemy, które wymagają decyzji również innych akcjonariuszy, wymagają zwołania rad nadzorczych. To wszystko będzie się działo w najbliższych tygodniach - powiedział Grabiec.
Czy jakiś prezes spółki Skarbu Państwa może zachować stanowisko? - dopytywał Paweł Balinowski.
Z tych największych trudno mi wskazać kogoś, kto jest fachowcem, ale być może są mniejsze spółki, gdzie "dobra zmiana" nie dotarła — odpowiadał Grabiec.
Polityk w trakcie rozmowy przekazał również, że "Paweł Graś jest już szefem gabinetu politycznego premiera".
Będzie się zajmował organizacją pracy dotyczącej płaszczyzny politycznej wokół premiera. Ma duże doświadczenie w tym zakresie - przekazał. Na pytanie czy zostanie powołany rzecznik rządu Donalda Tuska Grabiec odpowiedział, że "na razie takiego planu nie ma".
Nie wiem czy ta sytuacja się nie zmieni, ale na razie ta polityka informacyjna organizowana jest wokół Centrum Informacyjnego Rządu, którym zarządza minister Agnieszka Rucińska. Co do samego rzecznika rządu decyzję podejmie sam premier - mówił Grabiec.
Grabiec zapewnił, że rząd wybiera się na posiedzenie Rady Gabinetowej, której posiedzenie na 13 lutego zwołał prezydent.
Oczywiście ministrowie pracują intensywnie, więc zdarza się, że nawet podczas posiedzenia rządu, nie tylko Rady Gabinetowej, ministrowie bywają z wizytami zagranicznymi, kiedy terminy spotkań ustalane są w relacjach międzynarodowych. Zawsze wtedy są reprezentowani przez wiceministrów, więc w tym sensie myślę, że rząd będzie w komplecie. Sam jestem ciekaw jak przebiegnie to spotkanie. Donald Tusk organizował Rady Gabinetowe w czasach prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego, ma nieco większe doświadczenie niż pan prezydent Andrzej Duda w funkcjonowaniu Rad Gabinetowych. Sugestia pana premiera Tuska, że dobrze byłoby, żeby Polacy zobaczyli tego rodzaju spotkanie, żeby ono mogło być transmitowane, wydaje się taką deklaracją otwartości i woli pełnej współpracy - powiedział Grabiec.
Paweł Balinowski zapytał swojego gościa także o relacje Rady Ministrów z prezydentem.
Po 6 tygodniach pracy rządu trudno powiedzieć, jak ukształtuje się polityka prezydenta wobec nowego rządu. Na razie widzimy po decyzjach pana prezydenta, trochę wbrew jego deklaracjom werbalnym, że jest to polityka konfrontacji. Nie ma tu współpracy władz, jest konfrontacja - mówił szef kancelarii premiera Donalda Tuska. Polityk z obozu rządzącego podkreślał, że "podpisanie ustawy budżetowej jest realizacją obowiązków konstytucyjnych prezydenta"
Ta możliwość odwlekania podpisania budżetu, kwestionowania jego zapisów, opóźniania podwyżek nie została przez prezydenta wykorzystana. Może to jest symbol tego, że pan prezydent będzie wykonywał swoje konstytucyjne obowiązki i współpracował z rządem - sugerował szef kancelarii premiera Tuska.
Chcemy współpracować, a decyzją prezydenta jest to czy będzie to konfrontacja czy współpraca. To pokażą najbliższe tygodnie (...) To rząd ma dziś mandat społeczny wynikający z niedawnych wyborów, do tego, żeby rządzić. Pan prezydent może wyrażać swoje zdanie, może wykonywać swoje konstytucyjne kompetencje, ale nie zmieni to polityki rządu - dodał.
Sytuację prawną w TK Grabiec nazwał "gnijącym miejscem w strukturze polskiego państwa".
Mamy kompletny bałagan w TK. Od przełomu 2015/2016 mamy sędziów-dublerów, czyli osoby, które nie są sędziami, a próbują orzekać w różnych sprawach. Przez przynajmniej Julię Przyłębską i twardą, upolitycznioną część TK, są oni uznawani za pełnoprawnych sędziów, choć cały świat prawniczy i Sąd Najwyższy w tej części prawidłowo powołanej uznaje ich za nie-sędziów - powiedział szef kancelarii premiera.
Musimy to zmienić. Mamy zapisy konstytucji i niezależność TK, więc najprostszym sposobem byłaby oczywiście dymisja sędziów, którzy nie są sędziami, tych sędziów-dublerów. Albo zmiana konstytucji, która pozwoliłaby dokonać restartu TK, tak, żeby został on prawidłowo powołany. Bo przecież Julia Przyłębska też nielegalnie została wybrana prezesem TK. Te zmiany muszą nastąpić, tutaj Sejm i rząd musi w sposób klarowny odnosić się do działań TK. Zwłaszcza, że ostatnie decyzje TK Przyłębskiej, które przez świat prawniczy uznawane są za bezpodstawne, bezprawne, nieobowiązujące niszczą autorytet TK wypracowany przez ponad 30 lat - dodał.
Ocenił, że "to nie jest sytuacja bez wyjścia, choć jest bardzo trudna". I zapowiedział prace nad sejmowych uchwałami ws. TK.
Oczywiście kwestia doboru środków do uzdrowienia tej sytuacji będzie wieloznaczna, bo na pewno będą prawnicy, którzy uznają, że sytuację w TK trzeba zmienić, ale w inny sposób. Najważniejsza jest istota, że jest powszechne przekonanie o tym, że obecna sytuacja jest bezprawna, że narusza porządek prawny w Polsce, że stanowi gnijące miejsce w strukturze polskiego państwa. To trzeba jakoś uzdrowić - tłumaczył.
Początkiem tych zmian będzie deklaracja woli, tzn. przedstawienie projektów ustaw czy uchwał Sejmu, które pokażą, jak chcemy tę sytuację naprawić - dodał.
To jest kwestia decyzji władz Sejmu. Wiem, że i pan minister Bodnar pracuje nad tymi projektami, konsultuje szeroko ze środowiskiem prawniczym i wiem, że takie analizy toczą się w Sejmie, wiem to od pana marszałka. Ta decyzja to kwestia najbliższych dni czy tygodni. Naprawa TK jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w strukturze władz publicznych, więc być może będzie musiała dziać się stopniowo na przestrzeni wielu tygodni, a może miesięcy - odpowiedział Bodnar.
Grabiec uważa, że "współpraca TK z rządem będzie trudna, jeżeli nie niemożliwa z powodu sędziów-dublerów".
Jeśli jakieś decyzje, orzeczenie czy postanowienia państwa zasiadających w TK będą niezgodne z prawem, będą kwestionowały porządek prawny w Polsce, będą głupie po prostu to trudno, żeby władze publiczne odpowiadały za współudział w tych nielegalnych działaniach i trudno, żebyśmy respektowali tego rodzaju decyzje czy ogłoszone komunikaty. Z całą pewnością nie przyczyniłoby się to do uporządkowania sytuacji w Polsce czy doprowadzenia do praworządności. Na pewno nie damy się wciągnąć w grę, że będziemy każde oświadczenie polityków PiS, którzy zasiadają w TK czy innych osób wysłanych przez PiS do TK, bez względu na jego wagę prawną uznawali za wykładnię czy źródło prawa. Trudno, żeby władza respektowała te orzeczenia, no bo wtedy bylibyśmy współwinni łamania praworządności w Polsce - powiedział polityk.