"Rocznie, w perspektywie dekady powinniśmy produkować 300-350 tys. sztuk amunicji 155 mm, by gromadzić wystarczający zapas. Mam informacje, że w ciągu dwóch lat możemy osiągnąć taką zdolność produkcyjną" - przekazał w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 generał rezerwy, senator RP, Mirosław Różański.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kiedy w Europie rośnie niepewność w związku z wojną w Ukrainie i chwiejną postawą amerykańskich sojuszników, staje się jasne, że europejskie kraje NATO muszą stawać się coraz bardziej niezależne od USA, także w kontekście produkcji uzbrojenia. Polska ma pod tym względem zaległości, chociaż - jak tłumaczył w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 gen. Różański - nie jest na straconej pozycji.
Technologicznie jesteśmy krajem, który ma dobrą pozycję startową. Niemniej polski przemysł obronny musi się otworzyć na współpracę z przemysłem prywatnym - mówił gość Piotra Salaka.
Jedną z głównych bolączek polskiej armii jest niewystarczająca rodzima produkcja amunicji artyleryjskiej. Polska produkuje około 50 tys. sztuk takich pocisków rocznie. Dla porównania - armia ukraińska zużywa miesięcznie od 200 do 300 tys. sztuk amunicji tego kalibru.
Jeżeli produkcja byłaby (w Polsce) na poziomie 300-350 tys. i w perspektywie co najmniej dekady, to będziemy mogli mówić o - z jednej strony - gromadzeniu zapasów, będących czynnikiem odstraszającym i to będą (także) ilości, które pozwolą wojsku szkolić się nie wirtualnie, tylko wykorzystując amunicję. Posiadam takie informacje i są też deklaracje, że w ciągu dwóch lat moglibyśmy osiągnąć taką zdolność produkcyjną. Więcej szczegółów nie mogę przekazać - poinformował generał Różański.
W rozmowie poruszono wątek wojny w Ukrainie i słabnącego amerykańskiego wsparcia dla Kijowa. Zdaniem generała, wbrew ostatnim wydarzeniom w Waszyngtonie ustanie pomocy amerykańskiej dla Ukrainy nie jest jeszcze przesądzone. Temat nie jest zamknięty. USA są krajem pragmatycznym bez względu na to, kto jest prezydentem - mówił gen. Różański.
Mimo wszystko 2025 rok może być dla Ukrainy rokiem krytycznym, uważa senator RP, podkreślając rolę pomocy z Waszyngtonu. W przekonaniu generała dla Ukraińców największe znaczenie, jeśli chodzi o wsparcie amerykańskie, mają informacje wywiadowcze, obrona przeciwlotnicza i pociski do artylerii HIMARS.
Jednocześnie Różański uważa, że przy odpowiednim podejściu Europa jest w stanie wesprzeć Ukrainę na tyle, by "załatać dziury" powstałe w wyniku obcięcia amerykańskiej pomocy. Europa jest w stanie wesprzeć Ukrainę, jeżeli podjęłaby decyzję o wsparciu z własnych zasobów, znajdujących się w siłach zbrojnych poszczególnych krajów. Tak, jak zrobiła Polska w początkach konfliktu - mówił.
Według senatora istotną rolę w kontekście ewentualnych negocjacji pokojowych odegra postawa ukraińskiej armii w obwodzie kurskim w Rosji. Siły Moskwy nadal nie mogą odzyskać utraconych w ubiegłym roku terytoriów. To pokazuje, że Ukraina nadal posiada zdolności ofensywne - ocenia generał.
Moim zdaniem główne kierunki ofensywne w bliskiej perspektywie to kierunek południowy - przecięcie drogi między Rosją kontynentalną a Krymem i działania lądowe na Krymie - dodaje Różański, zaznaczając jednak, że nie chodzi tu o pełnowartościową ofensywę ukraińską na większym odcinku frontu, ale o działania punktowe.
Osobną kwestią pozostaje oczywiście utrzymanie amerykańskiej ochrony w Europie. Możliwe, że prezydent Trump będzie chciał potwierdzić swoje silne stanowisko wobec Europy, ale niekoniecznie będzie to dotyczyć wszystkich wojsk, a raczej poszczególnych jednostek - w ten sposób Różański skomentował doniesienia "Washington Post" o możliwym wycofaniu kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy USA z kontynentu.
Dodał także, że zwłaszcza z politycznego punktu widzenia ważna jest deklaracja Francji o możliwości otoczenia Europy parasolem nuklearnym przez Paryż. To mocny sygnał w kierunku naszych partnerów zza Atlantyku - skomentował gen. Różański.