„Mam nadzieję, że nie” - tak gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odpowiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 na pytanie, czy sobotni atak Iranu na Izrael to początek wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie. „Wszystko zależy od decyzji premiera Netanjahu, także Rady Wojennej i mocnego oddziaływania na te grona ze strony Stanów Zjednoczonych” - zaznaczył nasz gość.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jeżeli mówimy o odpowiedzi proporcjonalnej, to niewątpliwie chodziłoby o atak Izraela w bazy, różne instalacje wojskowe na terenie Iranu. Od 2013 roku Izrael prowadzi ciągłe naloty lotnicze, regularne na obiekty, które służą do szmuglu broni z Iranu do Hezbollahu. Dlatego też z pewnością ta odpowiedź nie ograniczy się tylko do rażenia obiektów irańskich na terenie państw drugich, ale musiałaby polegać na zmasowanym bezpośrednim ataku terytorium irańskiego - zauważył w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 gen. Piotr Pytel.
Pytanie, czy Netanjahu będzie chciał się zdecydować na otwarcie drugiego frontu z powodów politycznych, czy też po prostu pójdzie w to - moim zdaniem jak najbardziej rozsądne rozwiązanie - odroczenie i złagodzenie formy odpowiedzi na atak irański - stwierdził były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Gen. Pytel zwracał uwagę na wypowiedź duchowego przywódcy Iranu ajatollaha Chameneiego, który kwestię rewanżu irańskiego za atak na obiekty konsularne w Damaszku uważa za zakończoną. Raczej byłbym sceptyczny co do tego, czy Iran z powodów politycznych jednak dążyłby do jakiejkolwiek eskalacji - zaznaczył gość Tomasz Weryńskiego.
W tej całej bliskowschodniej mozaice chodzi o to, że obecność Iranu na terenie takich państw jak Irak, Syria czy Liban wiąże się z działalności terrorystyczną taką jak brygady Al Quds. Ta wojna będzie trwała. Na pewno będziemy mieli do czynienia z działaniami kinetycznymi z obu stron - zaznaczył gen. Pytel.
Według naszego gościa najważniejsze jest, żeby zrozumieć, że Bliski Wschód nie kończy się na Bliskim Wschodzie. Widzimy, jak mocno ten konflikt odbija się także na życiu chociażby Europejczyków. Gros zamachów przeprowadzonych przez fundamentalistów islamskich wynikało z tego, że były to często bardzo ideologiczne odpowiedzi na tyranię Izraela, na jego sojuszników - zaznaczył gen. Pytel.
Jak mówił nasz gość, z wypowiedzi oficjeli irańskich wynika, że sprzedają sobotnią operację wojskową jako sukces. Biorąc pod uwagę ilość zaangażowanych środków, od bezzałogowców, przez pociski balistyczne, taka operacja, żeby ją przeprowadzić, wymaga przygotowania, pewnej sprawności logistycznej. Po drugie już teraz wiemy, że Izrael nie obronił się sam, mimo bardzo sprawnego systemu ochrony przed środkami napadu powietrznego, trójwarstwowej, która praktycznie kryje wszystkie rodzaje tego, co może uderzyć, tutaj pomagali nawet Brytyjczycy, nie mówiąc o Amerykanach - zauważył były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Tutaj Iran może w ramach swojej propagandy mówić o tym, że Izrael nie poradziłby sobie z nawałą z powietrza, ale stały za Izraelem Stany Zjednoczone - mówił.
Zdaniem naszego gościa Iran zrobiłby jednak wiele, żeby do konfliktu na dużą skalę nie doszło, bo Izrael jest najpotężniejszym militarnie państwem w regionie.
Według gen. Pytla Polska w związku z tym konfliktem z powrotem wchodzi do gry, jeśli chodzi o państwa wspólnoty europejskiej, takie jak Francja i Niemcy. Tutaj widziałbym to oddziaływanie na kierunku wygaszania emocji, konfliktów, tworzenia ram dla Izraela dla zaakceptowania procesu deeskalacji. Mówię głównie o oddziaływaniach dyplomatycznych - zaznaczył nasz gość.
Gen. Piotr Pytel przyznał, że ten konflikt odciąga uwagę od sytuacji w Ukrainie. Mam obawy co do dojścia do pewnego poziomu na szczeblu głównie dyplomatycznym, że skala kryzysu może przerosnąć środki zaradcze - podkreślił.
Jeżeli chodzi o III wojnę światową, to nie jest takie proste, żeby skala konfliktu miała osiągnąć ten poziom - mówił. Nie wiem, czy w dzisiejszych czasach jakikolwiek polityk, włączając w to nawet Putina, byłby gotowy ośmielić się na takie działania - ocenił rozmówca Tomasza Weryńskiego.
Zdaniem gen. Pytla, Putin nie zdecydowałby się na atak kraju NATO pod osłoną konfliktu bliskowschodniego. Mówiąc kolokwialnie dostałby tęgiego łupnia - przewidywał nasz gość. Myślę, że tutaj jest problem środków po stronie Rosji, które są ograniczone, wręcz wyczerpane - dodał gen. Pytel.