„Chodzi o to, by pokazać jedność 31 państw NATO i Szwecji, że art. 5 nie jest jedynie pustym zapisem w traktacie północnoatlantyckim” - tak o natowskich ćwiczeniach STEADFAST DEFENDER-24 mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 gen. Jarosław Kraszewski. „NATO pokaże przede wszystkim ogrom marynarki wojennej i ogrom sił powietrznych” - podkreślił były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych i b. dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gen. Kraszewski zaznaczył, że podczas tych ćwiczeń na pewno będzie wzmożony ruch w przestrzeni powietrznej. Najważniejszą częścią ćwiczeń jest ta część w Polsce i w krajach tzw. bukaresztańskiej dziewiątki. Najwięcej działań bojowych będzie miało miejsce na terenie naszego państwa - mówił gość Pawła Balinowskiego.
Dla nas to bardzo istotne ćwiczenie. W tym ćwiczeniu będziemy pokazywali nowoczesną technikę wojskową. NATO pokaże przede wszystkim ogrom marynarki wojennej i ogrom sił powietrznych. To te dwa elementy, którymi nie dysponuje w tej chwili Ukraina - dodał.
Rozmówca tłumaczył, że chodzi o pokazanie jedności 31 państw NATO i Szwecji. O pokazanie, że art. 5 nie jest jedynie pustym zapisem w traktacie północnoatlantyckim, że w przypadku eskalacji konfliktu i ataku na jeden z krajów sojuszniczych, te ćwiczenia doprowadzą do tego że wszystkie państwa członkowskie, które biorą udział we wspólnej operacji zwalczą to zagrożenie - mówił.
Jednocześnie ekspert zwrócił uwagę, aby na czas trwania ćwiczeń w naszym kraju nie robić zdjęć pojazdom i samolotom, które będą brały udział w szkoleniach. Zazwyczaj w takich ćwiczeniach używane jest nowe uzbrojenie, więc wykonanie takich zdjęć na pewno przysłuży się tej drugiej stronie, by dokonać szczegółowej analizy jakiej modyfikacji dokonano, w co jest uzbrojony dany pojazd, czy państwo, które go zakupiło - uczulił generał.
Dodał także, że nie można wykluczyć pewnych prowokacji ze strony Federacji Rosyjskiej. Czujność dowództwa operacyjnego powinna być mocno podwyższona i zachowana na cały czas epizodu tego ćwiczenia na terytorium naszego kraju - stwierdził.
Paweł Balinowski pytał swojego gościa o ostatnie deklaracje szefa MON o zakupie satelitów zwiadowczych i o to, czy powinien to być priorytet dla polskiej armii. Ja osobiście cieszę się z tego i doceniam obie inicjatywy, bo jeszcze należy przywołać inicjatywę powołania komponentów bezzałogowych. Ci, którzy będą posiadali systemy bezzałogowe, odporne na systemy walki elektronicznej, będą te działania zbrojne wygrywali - podkreślił ekspert.
Jeśli chodzi natomiast o satelity zwiadowcze, to przy tym natężeniu środków rakietowo-ogniowych, jakie polskie siły zbrojne już posiadają i jakie za chwilę będą posiadać, nie widzę innej opcji, jak posiadanie własnego komponentu rozpoznania satelitarnego, bo bez tego nie ma precyzyjnego ognia na współczesnym polu walki. Ci, którzy mają dostęp do satelit rozpoznawczych, będą mieli zdecydowaną przewagę na współczesnym polu walki - stwierdził gość rozmowy.
Paweł Balinowski pytał także generała o artykuł zamieszczony kilka dni temu w brytyjskim tygodniku "The Spectator". Jego tytuł brzmi "Czas dać Polsce broń jądrową". Paweł Balinowski dopytywał eksperta, czy jest to jedynie fantazja, czy taki scenariusz może być faktycznie brany pod uwagę.
Postrzegam ten scenariusz jako bardzo realny. Ci, którzy posiadają potencjał nuklearny, posiadają bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa. Zazwyczaj takich państw się nie atakuje i nawet nie bierze się pod uwagę możliwości prowadzenia jakichkolwiek działań zmierzających do wywołania kryzysu lokalnego. Dlatego posiadanie takiego arsenału postrzegam jako wyzwanie najbliższych lat - stwierdził gen. Kraszewski.
Dopytywany o horyzont czasowy stworzenia takiego arsenału odpowiedział: "Na pewno dojdzie do rewizji i wznowienia negocjacji nt. układu sił jądrowych na świecie". To nastąpi moim zdaniem po zakończeniu konfliktu zbrojnego w Ukrainie. Europa Zachodnia ma już dosyć bycia zastraszanym przez Rosję. Trzeba to wszystko zweryfikować na nowo, mając tak nieprzewidywalnego sąsiada jak Federacja Rosyjska - stwierdził gość Pawła Balinowskiego.
Generał Kraszewski odniósł się także do ostatnich głośnych roszad w ukraińskiej armii. Wolodymyr Zelenski odwołał w ubiegłym tygodniu głównego dowódcę armii Wałerija Załużnego.
To nie jest dobry moment, bo jest to pokazanie pewnej słabości. Należy zwrócić uwagę, że Ukraina znalazła się w krytycznym momencie, nie ma wystarczającej ilości amunicji. Moim zdaniem żołnierze widzieli w Załużnym prawdziwego lidera i odwołanie go już wpłynęło na ich morale. Nowy dowódca będzie musiał udowodnić, że zasługuje na zaufanie i miano lidera - podsumował gen. Jarosław Kraszewski.