"Na Słowacji od II wojny światowej nie było próby takiego zamachu. Nikt się tego nie spodziewał" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Peter Dziurilla, prawnik i były słowacki dziennikarz, komentując wczorajszy atak na Roberta Fico. "Społeczeństwo Słowacji jest bardzo podzielone. Było to widać w wyborach prezydenckich, gdzie różnica pomiędzy kandydatami była bardzo mała" - podkreślał.
Peter Dziurilla podkreślał w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24, że Juraj C., zatrzymany po postrzeleniu szefa słowackiego rządu, nie był osobą publicznie znaną, choć przedstawiany jest jako literat.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zatrzymano małżonkę i syna tego mężczyzny. Byli przesłuchiwani. On nikomu nie powiedział, że się do czegoś takiego przygotowuje - relacjonował rozmówca Bogdana Zalewskiego. Mamy informację, że był od rana na miejscu i czekał - dodał.
Zdaniem Dziurilli Juraj C. nie działał z inspiracji zagranicznych służb. Było to działanie samotnego wilka - ocenił były dziennikarz.
Gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24 przyznał, że początkowo trudno było mu uwierzyć w doniesienia, że szef słowackiego rządu został postrzelony.
Myślałem, że ktoś sobie ze mnie jaja robi, że to żart - wspominał Dziurilla. Jego zdaniem, choć od zamachu nie upłynęła jeszcze nawet doba, już widać pewne zmiany w komunikacji ze strony słowackich mediów i polityków.
Wszyscy zastanawiają się, do czego doszło. Jak mogliśmy dopuścić, żeby doszło do takiego zamachu? Nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi. Słowacja to bardzo mały kraj, 5,5 mln obywateli - podkreślał gość Radia RMF24.