"To jest sygnał, że jest o czym rozmawiać, że są punkty styczne, ale nie spodziewałbym się, że już teraz nastąpi przełom"- powiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Bartosz Cichocki. Były ambasador Polski w Kijowie był pytany o zapowiadaną rozmowę Trump-Putin, do której ma dojść we wtorek. "Ukraińcy po awanturze w Gabinecie Owalnym poczuli się rozczarowani Trumpem. Uświadomili siebie, że warunki, które zostaną położone na stole, nie będą takie, o jakich marzyli" - dodał gość Piotra Salaka.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Donald Trump planuje we wtorek (18 marca) porozmawiać z Władimirem Putinem. Poinformował o tym sam prezydent USA na pokładzie Air Force One podczas późnego lotu powrotnego z Florydy do Waszyngtonu.
Rozmowę przywódców USA i Rosji zapowiadał wcześniej specjalny wysłannik prezydenta Trumpa - Steve Witkoff, który w ubiegłym tygodniu spotkał się z prezydentem Rosji w Moskwie.
To jest sygnał, że jest o czym rozmawiać, że są punkty styczne, ale nie spodziewałbym się, że już teraz nastąpi przełom - powiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Bartosz Cichocki, były ambasador Polski w Kijowie, pytany o zapowiadaną rozmowę Trump-Putin.
Według gościa Piotra Salaka kłótnia w Gabinecie Owalnym była zimnym prysznicem dla Ukraińców, którzy poczuli się rozczarowani i zdradzeni.
Ukraińcy po awanturze w Gabinecie Owalnym poczuli się rozczarowani Trumpem. Uświadomili siebie, że warunki, które zostaną położone na stole, nie będą takie, o jakich marzyli - podkreślał Bartosz Cichocki.
W Kijowie jest faktycznie taki nastrój, że coś się zmieni już latem, i że jesienią będą wybory, tam jest już taki nastrój kampanijny - dodawał.
Piotr Salak zapytał swojego gościa, czy jest możliwe spotkanie Trumpa z Putinem w "cztery oczy". Może i dojdzie do takiego spotkania, wydaje mi się, że jednak ponad Ukraińcami, ponad ich wolą do obrony swojej niepodległości, swojej suwerenności nie da się niczego trwałego uzgodnić - odpowiedział.
Czy zdaniem Bartosza Cichockiego rosyjski dyktator rozgrywa Donalda Trumpa?
To, co się dzieje, jest wbrew jakimś podstawowym zasadom dyplomacji, bo strona amerykańska jeszcze przed przystąpieniem do rozmów obniża swoje oczekiwania. Mówi głośno, że trzeba zapomnieć o terytoriach okupowanych, o członkostwie Ukrainy w NATO. A Rosjanie? Rosjanie logicznie i zgodnie z abecadłem eskalują swoje oczekiwania. Mówią o wycofaniu się amerykańskich baz z Europy. Mówią wyraźnie nie tylko o członkostwie Ukrainy w NATO, ale i demilitaryzacji Ukrainy. Mówią wyraźnie, że nie życzą sobie oddziałów wojskowych państw NATO na Ukrainie - odpowiedział gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.
Mimo zapowiedzi rozmów, Cichocki jest sceptyczny co do szans na szybkie zakończenie konfliktu na Ukrainie. W jego ocenie Rosja nie jest zainteresowana pokojem, a jedynie przeciąganiem negocjacji, aby osiągnąć swoje cele strategiczne.
Były ambasador podkreślał, że Polska powinna dążyć do uczestnictwa w negocjacjach, jednak ważne jest, aby miała jasno określony cel i strategię.
Cichocki zwraca uwagę, że Rosja dąży do ograniczenia ukraińskiej niezależności, co jest nie do zaakceptowania zarówno dla Ukrainy, jak i dla jej sojuszników.
Na Ukrainie rośnie oczekiwanie na wybory, które mogą okazać się kluczowe dla przyszłości kraju. Cichocki uważa, że prezydent Wołodymyr Zełenski jest zdeterminowany, aby wygrać, mimo że sondaże nie są dla niego korzystne.
Myślę, że on jest najbardziej zdeterminowany, że on jest najbardziej bezwzględny w tej walce, i mimo że sondaże na to nie wskazują, myślę, że on się nie zawaha użyć takich instrumentów, które mu to zwycięstwo umożliwią - mówił gość Piotra Salaka.
Kwestia ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej to istotny temat w relacjach polsko-ukraińskich i o to też pytał swojego gościa Piotr Salak. Cichocki wyraził nadzieję, że prace ruszą zgodnie z planem.
Nic nie wskazuje na to, żeby w kwietniu ekshumacje wołyńskie nie ruszyły. Ukraińcy zrozumieli, że ten temat dotyka wszystkich w Polsce i trzeba tę sprawę rozwiązać - powiedział Bartosz Cichocki.
Marzy mi się, żeby ekshumacje zeszły z poziomu politycznego, żeby nie musieli się tym zajmować prezydenci, ministrowie, ambasadorzy - powiedział były ambasador w Kijowie. I dodał: Każda z lokalizacji wymaga odrębnej procedury, nie ma czegoś takiego jako 'ogólna zgoda na ekshumacje'. To będzie proces długi, ale może uda się go odpolitycznić.