"Można było tę zmianę trochę spowolnić" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, pytany o rezygnację z zadań domowych. Zgodnie z rozporządzeniem MEN od tego miesiąca w szkołach podstawowych prace domowe - z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą w klasach I-III - będą nieobowiązkowe.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Nie ukrywam, że z mojego punktu widzenia tempo wdrożenia tej deklaracji premiera Donalda Tuska było nadmierne. Natomiast pojawiła się całkowicie nowa jakość w porównaniu do tego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich 8 latach. To ogromna debata edukacyjna, debata publiczna na temat znaczenia edukacji jako takiej. To jest pozytywny element, że nowych rozwiązań nie wprowadza się w zaciszu gabinetu i nie stawia się zainteresowanych przed faktem dokonanym - podkreślał gość Tomasza Weryńskiego.
Jak dodał, zmianę dotyczącą prac domowych można by "na spokojnie wdrażać od 1 września, czyli od nowego roku szkolnego".
Prowadzący rozmowę Tomasz Weryński pytał swojego gościa, czy też kiedyś marzył o tym, żeby nie mieć zadawanych prac domowych.
Nie ukrywam, że - szczególnie w okresie zimowym - gdyby tych prac nie było, to byłby to dodatkowy czas, by pojeździć na sankach, pobawić się, bo wtedy uczyłem się na dwie zmiany. Ale nie ukrywam, że prace domowe były, są i będą potrzebne i tu nie ma mowy o całkowitej likwidacji - podkreślał szef ZNP.
My w 2017 roku przeprowadziliśmy badania dotyczące roli prac domowych w zakresie pogłębiania umiejętności, pogłębiania kompetencji indywidualnych dzieci. Z tych badań wynikało, że w szkołach ponadpodstawowych praca domowa jest rzeczą niebagatelną i nie jest dyskutowana jej zasadność. Natomiast jeśli chodzi o klasy 4-8, to z tych badań wynikało, że u dzieci o wysokim poziomie wiedzy, umiejętności, to ta praca domowa ma mniejsze znaczenie w relacji do uczniów, którzy mają trochę gorsze wyniki nauczenia, którzy muszą pewne umiejętności sobie utrwalić, powtórzyć - dodawał gość Radia RMF24.
Sławomir Broniarz zauważył, że potrzebne jest odchudzenie podstawy programowej. Problem polega na tym, że edukacja jest elementem pewnej gry politycznej. Zwracam też uwagę na to, że, kiedy Anna Zalewska zmieniała podstawę programową, to doszły tam te wątki, które miały w jakiejś mierze realizować cele politycznej ówczesnej formacji. Ta podstawa była tworzona przez osoby, których nazwiska można było poznać dopiero w wyniku Naczelnego Sądu administracyjnego, bo to było tak utajnione. Ta podstawa była niesłychanie rozbudowana - zaznaczył.
Jak dodał, nie można teraz robić tego "na łeb, na szyję". Dajmy sobie czas, dajmy sobie przestrzeń do tego, żebyśmy sobie porozmawiali, jakie umiejętności od dziecka chcemy osiągnąć - mówił gość Radia RMF24.
Edukacja nie lubi rewolucji, edukacja nie lubi gwałtownych zmian - zauważył szef ZNP.
Sławomir Broniarz podkreślił również, że podwyżki, które ogłosił rząd, nie zamykają tematu atrakcyjności zawodu nauczyciela.
To jest krok w dobrą stronę, ale on niczego nie rozwiązuje. Na pewno zadziałało doraźnie, ale żeby to było rozwiązanie systemowe, to musi być krok drugi, czyli rozpoczęcie prac nad obywatelską inicjatywą ZNP, która zakłada, że płaca nauczyciela byłaby porównywalna z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce - powiedział.
Jak dodał, dzisiaj wytłumaczenie, jak jest skonstruowana pensja nauczyciela, jest niesłychanie zawiłe.
Trzeba rozpocząć prace nad pewną naturalną konstrukcją tego systemu wynagradzania po to, żeby nie politycy, a rozwój gospodarczy i dane gospodarczy decydowały o naszym wynagrodzeniu - dodawał.
Rozmawialiśmy w minister Nowacką na temat podwyżek, jeszcze w końcówce ubiegłego roku. Ona zadeklarowała, że w 2025 roku ten wzrost wynagrodzeń będzie. (...) Nie ulega wątpliwości, że środowisko bardzo źle przyjęłoby fakt, gdyby w przyszłym roku tego wzrostu wynagrodzeń nie było - dodał.
Tomasz Weryński pytał swojego gościa także o bon 2,5 tys. zł na laptop dla nauczycieli. ZNP wierzy w to, że uda się tę kwotę 2,5 tys. zł wypłacić wszystkim nauczycielom, nie tylko nauczycielom klas 4-8. (...) Tylko zwracamy uwagę, że te 2,5 tys. zł w roku 2023 znaczyło zupełnie coś innego niż będzie znaczyło do końca sierpnia 2024 roku, do kiedy to ma być zakończony proces zaspokajania potrzeb nauczycieli w tym zakresie. Nauczycielom ten sprzęt jest potrzebny - mówił.