„Jesteśmy w trochę dziwnej sytuacji po rządach PiS-u, bo okazuje się, że o legalności decyzji, o konstytucyjności, o powoływaniu tych czy innych decydują różne dziwne urzędy, a nie ci, którzy powołują” – tak zamieszanie z tym, kto właściwie jest prokuratorem krajowym, skomentowała w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Anita Kuczarska-Dziedzic. „Jesteśmy w pewnej magmie prawnej” – dodała posłanka i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Anita Kucharska-Dziedzic: Jesteśmy w pewnej magmie prawnej

W piątek Izba Karna Sądu Najwyższego podjęła uchwałę, z której wynika, że przywrócenie ze stanu spoczynku i powołanie Dariusza Barskiego na prokuratora krajowego w 2022 roku miało wiążącą podstawę prawno-ustrojową i było prawnie skuteczne. W styczniu br. prokurator generalny Adam Bodnar uznał, że przywrócenie to "nie wywołało skutków prawnych". Wówczas na mocy decyzji premiera pełniącym obowiązki prokuratora krajowego - do czasu wyłonienia następcy Barskiego w konkursie - został prok. Jacek Bilewicz. Konkurs wygrał w drugiej połowie lutego prok. Dariusz Korneluk, którego w połowie marca premier powołał na nowego prokuratora krajowego.

W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Tomasz Terlikowski pytał Anitę Kucharską-Dziedzic o to, kto w takim razie jest prokuratorem krajowym.

Bałagan prawny i "babole"

Jest dyskusja o tym, czy minister sprawiedliwości Adam Bodnar właściwie kogoś powołał, czy nie, czy obowiązują poprzednie decyzje Zbigniewa Ziobry. To pokazuje stan bałaganu państwa, które odziedziczyliśmy po PiS - skwitowała posłanka.

Przed wyrokiem mówiliśmy, że szanujemy instytucje państwa, jakie by nie były - przyznała Kucharska-Dziedzic. Po wyroku okazuje się, że ten wyrok jest kompletnie wyjęty z porządku prawnego, jaki chcielibyśmy uzyskać, do jakiego chcielibyśmy wrócić. Rzeczywiście jesteśmy zaskoczeni. Jesteśmy w okresie przejściowym, okresie naprawy. Sprawa wpływa na życie każdego obywatela, który nie wie, czy wyrok wydany w jego sprawie jest prawomocnie wydany - dodała.

Dopóki nie nastąpi pełne uzdrowienie systemu prawnego, a my jesteśmy ciągle w procesie, takie wątpliwości będą - oceniła Kucharska-Dziedzic.

Takie "babole" będą wyskakiwały nieustannie, dopóki nie zakończymy tego procesu - ostrzegła.

Według niej w Sądzie Najwyższym, podobnie jak w Trybunale Konstytucyjnym, są osoby, które nie powinny tam zasiadać.

Naprawianie tego systemu, który został w dużej mierze popsuty, wywrócony, wymaga czasami decyzji, które będą budziły wątpliwości. Niebezpieczne dla obywateli było zawłaszczenie i zniszczenie instytucji, które miały być absolutnie kontrolne - Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego - stwierdziła posłanka.

Zdaniem Kucharskiej-Dziedzic wątpliwości będą się pojawiały do momentu, gdy nie będzie pewności, że Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny zostały wybrane prawidłowo.

"Nie wiem, kto panu premierowi podsunął ten bon mot o bobrach"

W Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 pojawiło się też pytanie o bobry. Tomasz Terlikowski odwołał się do słów premiera Donalda Tuska, który - nawiązując do żeremi bobrów i zniszczeń, jakie te zwierzęta powodują na wałach przeciwpowodziowych - mówił że należy wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem. W sobotę podczas nadzwyczajnego posiedzenia rządu premier mówił, że "wojewoda zachodniopomorski wystąpił teraz, podczas tej powodzi, o możliwość odstrzału w sytuacji, w której stwierdzono by, że wał jest zagrożony poprzez pracę bobrów. Żaden bóbr nie ucierpiał". Jak dodał, jeśli chodzi o bobry, to "zrobiła się z tego ogólnonarodowa debata i dość poważna emocja, którą dobrze rozumiem".

Bobry są w Polsce pod ochroną, ale się cieszę, że podjęto decyzję, żeby w Polsce stosować siatki na wałach przeciwko zwierzętom. Nie obwiniano bobrów, tylko ludzi, którzy nie zastosowali wszystkich narzędzi - skomentowała sprawę w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Anita Kucharska-Dziedzic.

Przyznała, że nie wie, dlaczego premier Donald Tusk mówił o bobrach. Zdarzają się tego typu wypowiedzi, nie wiem, kto panu premierowi podsunął ten - jak się okazało nie bon mot - o bobrach. Zrobiła się niepotrzebna awantura. Przypuszczam, że osoby nagle były w szoku, że to, co miały robić Wody Polskie, nie robiły tego i w związku z tym wały są jak sito, bo kopały w nich niekoniecznie tylko bobry, ale też jenoty, piżmaki, karczowniki. Myślę, że to były też emocje - stwierdziła.

Cała awantura o bobry wynikła z tego, że przez lata nie prowadziliśmy zabezpieczeń wałów. Mówiłam też o tym, że co trzecia tama w Polsce była w stanie niedostatecznym. (...) To były te lata zaniedbań i dlatego mamy taką skalę powodzi, która i tak jest mniejsza niż to, czego mogliśmy się spodziewać po zapowiedziach meteorologicznych - oceniła.

W Nowej Lewicy pora na nowe nazwiska?

Tomasz Terlikowski dopytywał też swoją rozmówczynię o ewentualną zmianę władz Nowej Lewicy. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Krzysztof Gawkowski na czele Nowej Lewicy to dobry pomysł. Tak jak jest wiele innych osób, gdyby pan wymienił ich nazwiska, też bym powiedziała, że to dobry pomysł, bo w Lewicy jest wiele świetnych polityków, z ogromnym horyzontem. Na przestrzeni tego roku, gdy będziemy się przygotowywać do kongresu Lewicy, pewnie będą się pojawiać nowe nazwiska - przewidywała posłanka.

Dopytywana o to, czy trzeba odsunąć Czarzastego i Biedronia, z westchnieniem stwierdziła, że obaj mogą się pochwalić pewnymi sukcesami, czyli wprowadzeniem Lewicy do parlamentu, powrotem do rządu. Dodała jednak, że można też mówić o zasadniczo słabszym wyniku wyborczym. Jej zdaniem obaj politycy będą musieli odpowiedzieć na pytanie na Kongresie, jaki jest bilans ich władania Nową Lewicą i czy to jest czas na nowe osoby, na nowe władze.