"Ponad 20 tys. żołnierzy jest w tej chwili zaangażowanych w walkę z powodzią i jej skutkami. Kulminacja tej liczby będzie w niedzielę, kiedy osiągniemy 25 tys. żołnierzy" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 I Zastępca Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał dywizji Karol Dymanowski.
Jak stwierdził gość Tomasza Terlikowskiego, najwięcej żołnierzy jest tam, gdzie jest kulminacja fali powodziowej i tam, gdzie rozpoczyna się odbudowa zniszczonej infrastruktury.
W poniedziałek rozpoczyna się akcja Feniks. Jeśli chodzi o liczebność żołnierzy w nią zaangażowanych, to ona będzie zależna od potrzeb. Przypomnę, że głównymi celami tej akcji będzie łagodzenie skutków powodzi, a następnie wsparcie procesu odbudowy infrastruktury. Proces będzie prowadzony przez władze rządowe i samorządowe, a wojsko będzie ten proces wspierało. Stosownie do potrzeb będziemy skalowali tę liczbę żołnierzy. W pierwszym etapie operacji Feniks zakładamy ok. 5 tys., natomiast ci żołnierze, którzy już są, będą tam pracowali dopóki, dopóty będą potrzebni - podkreślił gość Radia RMF24.
Na czym będzie polegała ta akcja? Będzie to na bieżąco analizowane z odpowiednimi władzami samorządowymi. Będziemy się głównie skupiali na przywróceniu mobilności, czyli udrożnieniu dróg, budowaniu mostów tymczasowych po to, żeby docierało wsparcie i była prowadzona szersza odbudowa dla ludzi, których dotknęła powódź - tłumaczył generał dywizji Karol Dymanowski, dodając, że akcja Feniks to "pięć linii wysiłku": bezpieczeństwo, zdrowie, mobilność, logistyka, szkolenie.
Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski pytał także, jak długo będzie trwało stawianie tymczasowego mostu w Głuchołazach. To bardzo złożony proces. Najpierw teren trzeba przygotować inżynieryjnie, a następnie samo postawienie mostu trwa ok. 3-4 dni - wyjaśniał wojskowy.
W audycji poruszono także temat szpitala polowego w Nysie. To jest praktycznie pełna pomoc medyczna, bardzo dobrze działamy. Możemy wysyłać dodatkowych specjalistów, jeśli taka potrzeba zajdzie. Jesteśmy w gotowości do tego, żeby rozwinąć drugi taki szpital. Czas rozłożenia takiego szpitala to jest 12 godzin. Jeśli taka potrzeba zaistnieje, to będziemy podejmować działania - mówił I Zastępca Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Podkreślał, że w tej chwili na terenach zalanych pracuje ok. 300 żołnierzy jednostek chemicznych. Są zorganizowani w tzw. dezynfekcyjne zespoły zadaniowe, których jest 17 - mówił.
Tomasz Terlikowski pytał także o wojska lotnicze, które pomagają na terenach zalanych. Mamy 19 śmigłowców, które są na bieżąco przebazowane. Inne śmigłowce - jeśli będzie taka potrzeba - będą kierowane w te rejony. Na obecnym etapie nie ma jednak takiej potrzeby - dodał gość Radia RMF24.
Obecnie głównie skupiamy się na monitorowaniu wałów tam, gdzie trzeba, na ich wzmacnianiu poprzez transport tzw. big-bagów. Jeśli będzie potrzeba, będziemy ewakuowali ludność, ale obecnie potrzeby ewakuacyjne są mniejsze niż były początkowo - podkreślił generał dywizji Karol Dymanowski.
Gość Radia RMF24 zaznaczył również, że współpraca na linii wojsko-samorządy przebiega bardzo dobrze. Zdaję sobie sprawę, że ci ludzie, którzy pracują w samorządach, też są dotknięci skutkami powodzi, więc też muszą odpracować emocjonalnie te rzeczy, które się dzieją. Być może dlatego ta pierwsza reakcja nie jest taka, jak powinna wyglądać. Ale jak dotąd, nie mieliśmy żadnych poważnych problemów - mówił.
Tomasz Terlikowski pytał, co jeszcze zagraża na terenach powodziowych. Większość miejscowości jest zabezpieczona. W dalszym ciągu ta fala kulminacyjna się rozciąga i jeszcze zagraża. Poza tym wały są "zmęczone". My cały czas monitorujemy, poprawiamy tam, gdzie potrzeba, identyfikujemy słabe punkty, umacniamy infrastrukturę, wspieramy wzmacnianie infrastruktury tam, gdzie trzeba - podkreślał wojskowy.
W audycji poruszono także temat ludzi, którzy udawali żołnierzy i rozpowszechniali fałszywe informacje o rzekomym wysadzeniu wałów przeciwpowodziowych. Ta operacja w tej chwili jest nadzorowana przez policję z Żandarmerią Wojskową. Na tym etapie nie chcę więcej ujawniać na ten temat - powiedział generał dywizji Karol Dymanowski. Jak dodał, sytuacja jest na bieżąco monitorowana. Zaznaczył także, że nie ma informacji o kolejnych takich osobach.
Prowadzący dopytywał, jak rozpoznać czy ktoś naprawdę jest wojskowym, czy się za niego przebrał.
Mundur wojskowy jest mundurem zastrzeżonym, który tylko i wyłącznie może nosić wojskowy. Każdy wojskowy ma na mundurze swoje nazwisko, więc łatwo to zweryfikować. Wystarczy się przyjrzeć: stopień wojskowy, flagi, odznakę jednostki wojskowej. To wszystko odróżni prawdziwego wojskowego od tego fałszywego - zaznaczył gość Radia RMF24.