"Nie powinniśmy iść na łatwiznę i poklepywać po plecach tylko czasami pakować się w środek akcji" - mówi w rozmowie z Robertem Kalinowskim, Robert Brylewski - gitarzysta, kompozytor, wokalista, współtwórca słynnych grup rockowych: Kryzys, Brygada Kryzys, Izrael, Armia. Ostatnio Brylewski nagrywa także z zespołem 52UM. Wydał właśnie autobiografię "Kryzys w Babilonie". Zapowiada, że jesienią Brygada Kryzys nagra nową płytę. Za jej brzmienie znowu jak przed 30 laty będzie odpowiadał legendarny inżynier dźwięku Kuba Nowakowski.

REKLAMA

Robert Kalinowski: To Ty wymyśliłeś tytuł "Kryzys w Babilonie"? Pytam bo znowu, podobnie jak nazwy zespołów, w których grałeś ten tytuł trafia idealnie w czas, w którym żyjemy. Czy Babilon znajduje się w stenie permanentnego kryzysu?

Robert Brylewski: To jest właściwie pewne mrugnięcie okiem w stronę tego co się dzieje w mediach i dookoła nas. Ten tytuł jest trochę jak wyjęty z gazet. Słowo "kryzys" stało się jakimś takim garbem na plecach dzisiejszej społeczności ekonomicznej, która jeszcze tkwi głęboko w przeszłości. Powielamy schematy z poprzednich epok, łącznie z niewolnictwem i feudalizmem, pierwszym światem przemysłowym, jeszcze nie dojrzeliśmy do tego co nas spotyka, do społeczeństwa informatycznego. Oczywiście jest w tym trochę prowokacji, także po to żeby przybliżyć moją postać czytelnikom, bo ja się nie łudzę, nie jestem jakoś szeroko znaną personą. Dzięki takiemu tytułowi, potencjalnym czytelnikom łatwiej jest mnie znaleźć w mózgowej wyszukiwarce. Dużo dała mi praca z Rafałem Księżykiem. Dzięki niemu każdy może się zorientować w personach, o których opowiadam. A to jest bardzo trudne. Tam występuje wielu moich przyjaciół, a on potrafił to wszystko zsynchronizować. Dzięki niemu nie ma w tej książce bałaganu. W moim życiu nie będę tego ukrywał jest dużo chaosu.

Na pierwszej płycie zespołu 52UM, który stworzyłeś razem z Konradem Januszkiem jest utwór o znaczącym tytule "Getto" z refrenem "Prawdziwe getto jest w nas". Ty wydajesz się być człowiekiem otwartym, często wychodzisz poza własne "getto"?

To jest pewna przewrotność. Ja jestem introwertykiem i być może jest to dla mnie jakaś forma terapii. Nie jestem tego pewien do końca. Natomiast ewidentnie dobrze się czuję kiedy działam w środowisku, nie jestem zajęty tylko swoimi sprawami osobistymi, ale kiedy pochłania mnie życie towarzyskie, społeczne etc.

Jesteś osobą, która żyje trochę w Babilonie i trochę poza nim. Cały czas próbujesz tworzyć własny świat ale nie opuszczasz Babilonu...

To prawda, ja nie mogę żyć w pełnym odizolowaniu od tego co nas otacza. Podobnie jak wszyscy dookoła tkwię w tym jednak po uszy. Postawą przeciwną jest, powiedzmy, bycie prawdziwym mnichem: siedzieć i medytować, święte księgi czytać, Jogę robić etc. Ale dla nas to jest nierealne. My jesteśmy uwikłani w to co nas otacza, nie unikniemy tego, choćbyśmy nie wiem jak się chowali, nie unikniemy polityki i ekonomii, a przez to nie unikniemy też kłótni i nieporozumień...

Czytając Twoją autobiografię, szukałem klucza do Twojej postawy życiowej i artystycznej. I myślę, że tkwi ona w pewnym tekście zespołu Armia: "Jestem głosem w niczyjej sprawie, nikogo nie wołam i jestem sam, dlatego dla Ciebie niezrozumiały, dlatego o Ciebie niespokojny"... Nie odnosisz wrażenia, że żyjemy w czasach, kiedy na siłę zmusza się nas, aby się opowiedzieć po jednej albo drugiej stronie politycznego sporu. A te polityczne grupy działają jak sekty, nie rozmawia się z przeciwnikami...

Tak, to trochę wygląda tak, że role są wcześniej wyznaczone, szczególnie dla skrajnych ugrupowań. Dla mnie to jest szczególnie istotny temat, bo ja się czuję zobligowany, będąc na scenie, że nie mogę być zaangażowany zbytnio ani politycznie ani religijnie. Nie czuje się w ogóle uprawniony do zakazywania czegoś ludziom albo nakazywania, mam na myśli sprawy zbawienia czy przynależności politycznej.

Niedawno zagraliście z Kryzysem na imprezie organizowanej przez środowiska prawicowe i od razu pojawiły się komentarze: jak to się stało, że legenda punk-rocka wzięła w tym udział. A właściwie, dlaczego miałbyś tam nie zagrać?

Zacząłem sobie zadawać wiele pytań i stwierdziłem: albo jest rockandroll albo gluty jakieś. Ja nie zamierzam patrzeć spokojnie na to podzielenie środowisk, bo też środowiska lewicowe nie są jednakie, o tym bardzo dobrze wiemy, także środowiska prawicowe nie są jednakie. Miałem przyjemność grać dla Federacji Młodzieży Walczącej i to była bardzo porządna impreza, nie było tam cienia ksenofobii czy innych spraw... Dało mi to do myślenia na temat środowisk bardziej mi bliskich, na przykład środowisk squaterskich. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie można w ten sposób działać i pakować wszystkich do jednego wora.

Podobnie jest w środowisku dziennikarskim, ważna jest etykietka, przypięta przez kogoś łatka, jaskrawy przykład to ostatni incydent miedzy Ewą Stankiewicz i Stefanem Niesiołowskim.

Drażni mnie to, bo podświadomie odczuwam obowiązek, że nie powinniśmy iść na łatwiznę i poklepywać się po plecach tylko czasami pakować w środek akcji. To było naprawdę bardzo pouczające zagrać w tę listopadową noc na Placu Konstytucji.

Mam na swojej półce kilkanaście płyt, na których grasz. Bardzo cenię sobie nagrany w Londynie Izrael 1991, "czarną" Brygadę Kryzys i "Freak" Armii, a dla Ciebie, która jest najważniejsza?

Trudno powiedzieć, bo to jest jak z dziećmi, trudno wybrać, które się kocha najbardziej, które jest najfajniejsze. Zależy też, pod jakim względem, bo jeśli chodzi o historyczne sprawy to Brygada Kryzys "czarna" i dwie pierwsze płyty Izraela są dla mnie bardzo ważne, a jeśli chodzi o sprawy takie bardziej indywidualne, osobiste, to także mniej znana płyta zespołu Falarek. Izrael "londyński" również, to są nagrania, które powinienem wymienić z wielu względów.

Czy zostanie zremasterowana "czarna" płyta Brygady Kryzys?

Tak Kuba Nowakowski jest zaangażowany w ten projekt z okazji 30-lecia wydania płyty. Co więcej jesienią czeka nas niespodzianka. Wchodzimy do studia i robimy nowe nagrania z Nowakowskim. Nie planowaliśmy tego, ale okazuje się, że trzech facetów się dogadało i rzecz się staje możliwa.

To znaczy, że będzie nowa płyta Brygady Kryzys?

Sprawa wygląda niemalże na zapiętą. Kuba Nowakowski ( legendarny producent "czarnej" Brygady Kryzys z 1982 roku - przyp. RK) jest tutaj kluczowy, bo bez niego to byłaby zwykła, kolejna płyta, a tak mamy szansę zrobić coś niepowtarzalnego. Kuba powiedział, że choćby miała to być ostatnia robota w życiu to trzeba to zrobić, jest szansa.

Jest już jakiś materiał, który znajdzie się na tej płycie czy będziecie nad nim dopiero pracować?

Trzeba zrobić selekcję. Jest bardzo wiele pomysłów na utwory, ale musimy to uporządkować i wybrać 10-12 numerów.

Kto zagra oprócz Ciebie i Tomka Lipińskiego?

Myślę, że zagra sekcja rytmiczna, z którą teraz współpracujemy: Tomek Szymborski i Filip Gałązka. Nie wyobrażam sobie bez nich pracy. Oczywiście Alek Korecki. Będzie też sporo gości.

Gdzie będziecie nagrywać?

Byłem w studio Kuby Nowakowskiego pod Otwockiem. Ma tam sporo świetnego sprzętu. Być może tam.

A gdybyś dzisiaj miał powiedzieć, co zdecydowało o oryginalności tamtej "czarnej" Brygady sprzed 30 lat?

Przede wszystkim kontekst czasów, w których żyliśmy. W pewnym momencie podłączyliśmy się i przewidzieliśmy "jazdę": karnawał "Solidarności" i stan wojenny. Byliśmy młodzi to było sensem naszego życia. Byliśmy dzicy i twórczy. Mieliśmy po 20 lat. Trafiliśmy na faceta z wąsami Wałęsę i faceta w ciemnych okularach Jaruzelskiego. Dla nas to była zabawa. Nikomu nic się nie stało. Udało nam się to wszystko spokojnie przeżyć.

Podsumowując, wydajesz "Autobiografię", ale nie przestajesz grać?

Też się dziwnie czuję. Zwłaszcza, że przylepiono mi wiele tytułów: "żyjąca legenda", "człowiek-ikona". Nic tylko się spakować i wyjechać. Z drugiej strony cały czas mnie korci, żeby jeszcze przez najbliższe lata coś porobić. Właśnie jadę do Krakowa z Marcinem Świetlickim zaczynamy trochę rozrabiać, fajnie się to zapowiada.

Dziękuję za rozmowę.