Nikt nie powinien nam narzucać prawa, prawo powinno nam ułatwiać podejmowanie decyzji - mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, komentując dzisiejszą sejmową debatę nad projektami ws. aborcji. "Prawo powinno być jak wygodne buty. Nie powinno nas uwierać, powinno być prawem, które jest dla każdego" - tłumaczyła. Polityk podkreślała również, że w takiej sprawie jak przerwanie ciąży "każda kobieta powinna mieć wybór i powinna sama podejmować decyzję". Zaznaczyła też, że Nowoczesna chce odrzucenia projektu całkowitego zakazu aborcji w pierwszym czytaniu. "To jest projekt dla nas nie do przyjęcia, on nie bierze pod uwagę głosu kobiet" - dodała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Robert Mazurek: Pani dzisiaj będzie w imieniu klubu przedstawiała wasze stanowisko w sprawie ustawy aborcyjnej.
Joanna Scheuring-Wielgus: Tak, ja będę mówiła pięć minut i drugie pięć minut będzie mówiła Joanna Schmidt.
A jakież to stanowisko?
Ja będę odnosiła się do ustawy "Stop aborcji". Mówiąc krótko, tę ustawę chcemy odrzucić od razu w pierwszym czytaniu.
Ale to jest obywatelski projekt, ponad 400 tys. podpisów.
Tak, ale to jest projekt dla nas nie do przyjęcia. To jest projekt, który nie bierze pod uwagę głosu kobiet. Mówiąc tak krótko - ja bym chciała mieć możliwość wypowiedzenia się dzisiaj przez te pięć minut w Sejmie.
A pani poseł Schmidt będzie mówiła o ustawie...
"Ratujmy kobiety".
Pierwszą chcecie odrzucić, a drugą?
Chcemy rozmawiać, dlatego że w tej pierwszej ustawie, która zakazuje aborcji, nie ma w ogóle słowa na temat edukacji, nie ma w ogóle słowa na temat antykoncepcji. Natomiast druga ustawa zawiera bardzo szeroki wachlarz właśnie w tym obszarze i o tym chcemy rozmawiać. Mówię oczywiście bardzo skrótowo.
Mam przed sobą książkę, którą pani mi podarowała - bardzo dziękuję. To jest książka z Teatru "21 myśli" i to jest teatr, w którym występują ludzie niepełnosprawni, ludzie z zespołem Downa.
Tak, między innymi.
A wie pani, że wobec obecnego prawa i prawa, które chcecie zachować, a nawet rozszerzyć, takie osoby mogą się po prostu nie urodzić?
Tak, ale mamy obowiązujące prawo, które tak naprawdę nie jest przestrzegane. Mówię o ustawie z 1993 roku. Natomiast my jako Nowoczesna mówimy o tym, że każda kobieta powinna mieć wybór.
Mieć wybór, czy urodzi takie dziecko czy nie? Dziecko z zespołem Downa.
Tak, każda kobieta powinna mieć wybór i powinna sama podejmować decyzje.
Ale pani jest dumna ze swojej siostry, która prowadzi ten teatr?
Bardzo.
I co pani powie tym aktorom? "Może was nie być"?
Ale pan nie rozumie tego, co ja mówię. Aborcja to nie jest coś, co kobieta podejmuje tak, jak na przykład mycie zębów rano. Aborcja jest ostatecznością. I to jest tak naprawdę tragedia.
Tak, ma pani rację, to jest ostateczność zwłaszcza dla tego dziecka, które się nie urodzi.
Tak, ale ja mówię o wyborze i prawie do wyboru. I nie może być tak, żeby ktokolwiek w kraju, w którym żyjemy zabraniał nam decyzji, którą chcemy podjąć.
Stefan Niesiołowski, kiedy jeszcze miał inne poglądy niż obecnie, mówił, że jeżeli zabicie dziecka nazywamy "przerwaniem ciąży", to zabicie emeryta należy nazwać "przerwaniem emerytury".
A ja mówię panu, że mamy 2016 rok i nikt nie ma prawa decydować za nas, jaką chcemy podjąć, jako kobiety, decyzję. Nikt nie ma prawa.
Pani, jako kobieta, powinna mieć prawo do tego, żeby zabić dziecko, tak?
Kobieta jest w ciąży, a nie mężczyzna. Nie mówię o zabiciu dziecka, mówimy o płodzie...
A płód to nie jest dziecko?
Prawo powinno być, wie pan, jak wygodne buty. Nie powinno nas uwierać, powinno być prawem dla każdego. I powtarzam jeszcze raz: każda kobieta powinna mieć wybór. Dlatego, że aborcja jest ostatecznością.
Spuentujmy: bardzo mili są aktorzy z zespołem Downa, natomiast takie dzieci już nie są takie fajne i mogą się nie urodzić.
Absolutnie nie, to jest pana interpretacja. Wybór powinien być wyborem kobiety, a nikt nie powinien nam narzucać prawa. Prawo powinno nam ułatwiać podejmowanie decyzji.
Ale to jest aborcja eugeniczna, to znaczy jedni mają prawo się urodzić, bo są zdrowi, a inni, którzy są chorzy: mogą się urodzić albo się nie mogą urodzić. O tym będzie decydowała już jakaś pani...
To teraz ja panu przerwę. Aborcje były, są i będą i obowiązkiem polityków i prawników jest skonsultować takie prawo, które będzie prawem wygodnym.
To jest wygoda?
Prawem, które gwarantuje nam podejmowanie dobrej decyzji. Pan zapomina o jednej ważnej rzeczy: każda kobieta jest świadoma i nigdy nie popełni, nie podejmie decyzji, która nie jest zgodna ze swoim własnym sumieniem. My jako kobiety mamy prawo do podejmowania decyzji.
Sumienie pani poseł nie jest czymś najważniejszym, bo gdyby tak było nie mielibyśmy prawa. Jest coś takiego jak prawo, które stoi ponad sumieniem. My jako społeczeństwo na coś się godzimy.
Ale to kobieta może być w ciąży, to kobieta może być zgwałcona i to kobieta ma ten problem. Faceci tego nie rozumieją. Z całym szacunkiem dla wszystkich facetów. A prawo powinno umożliwiać...
... jasne, jestem ojcem trójki dzieci i nic nie rozumiem.
... a prawo powinno umożliwiać nam podejmowanie decyzji. Nie może nam zabraniać czegoś, a ustawa, do której ja dziś będę się odnosiła, niestety w każdym punkcie o którym mówi każe ludzi za podejmowanie decyzji. Nie tylko kobiety, ale też lekarzy.
Pani poseł, pani ma trójkę dzieci.
Tak.
I obnosi się pani z tym macierzyństwem?
Nie mam zielonego pojęcia. A pan się obnosi?
Ja się obnoszę. A Ryszard Petru powiedział, że geje nie powinni się obnosić ze swoją seksualnością.
Nie, nie. Ryszard Petru absolutnie tak nie powiedział. Przede wszystkim powiedział to, że gratuluje Pawłowi Rabijowi, który powiedział, że jest gejem, że to zrobił. Powiedział również to, że zadziwiające jest to, że żyjemy w kraju, w którym mówienie o tym, czy ktoś jest homo, czy hetero cały czas jest tematem.
Nie szanowna pani. Ryszard Petru powiedział tak, że chciałby kraju, w którym geje mogą spokojnie, normalnie żyć, ale nie powinni się z tym obnosić.
Tak, to była niefortunna wypowiedź, ale proszę mi uwierzyć, że Nowoczesna jest jedyną partią w Sejmie, która...
... niefortunna wypowiedź?
Tak, tak. Jak tak uważam. Natomiast Nowoczesna jest jedyną partią w obecnym Sejmie, która sprzyja środowiskom LGBT. I jeżeli będziemy mieli taką możliwość, to na pewno...
... Sławomir Potapowicz działacz Nowoczesnej wsparł...
...działacz.
Działacz Nowoczesnej - tak powiedziałem - wsparł Ryszarda Petru i powiedział, że tak, to prawda, to tylko lewactwo chce, żeby geje obnosili się ze swoją seksualnością.
Nie wiem, czy tak powiedział, ale...
...napisał to na Twitterze.
Ale Joanna Scheuring-Wielgus powie panu teraz, że Nowoczesna jest za związkami partnerskimi i wspiera te środowiska.
Wyobraża sobie pani współpracę z nowym kołem Europejscy Demokraci?
Z każdym sobie wyobrażam współpracę.
Ze Stefanem Niesiołowskim, z Michałem Kamińskim, który zaczynał w NOP-ie?
Lubię Stefana Niesiołowskiego. Natomiast powiem panu tak: my traktujemy każdą opozycję i każde koło jak swoją konkurencję. Natomiast nie jest to dla nas konkurencja jak na ringu bokserskim. Tylko raczej jako maraton.
Wiele osób mówi, że oni ku was żeglują.
A kto ku nas nie żegluje? Wczoraj pani Mazurek powiedziała, że jesteśmy liderem opozycji. Może tez żegluje w naszą stronę.
Pewnie będą was w ten sposób rozgrywać. A czy przyjęlibyście panią Mazurek? Zbieżność nazwisk od razu mówię, przypadkowa. I niefortunna.
Myślę, że pani Mazurek nie chciałaby przystąpić do Nowoczesnej.
A gdyby chciał przystąpić np. Stefan Niesiołowski. Pani go lubi. To co?
Tu nie chodzi o to, czy ktoś kogoś lubi, czy nie. Chodzi o to, że my w zasadzie od samego początku mówiliśmy, że nie interesują nas politycy z pierwszych stron gazet i ci liderzy z PO. Interesują nas osoby, które myślą jak my.
A Michał Kamiński jest z pierwszych stron gazet?
Tak.
Czyli on pani nie interesuje?
Michał Kamiński w ogóle był w Prawie i Sprawiedliwości, więc ma dosyć szerokie spektrum.
Zaczynał od Narodowego Odrodzenia Polski.
Tak, tak, ale kojarzy mi się jednak z Jarosławem Kaczyńskim bardzo.
A później byli w ZCHN-ie razem z posłem Niesiołowskim. Czyli pani jakoś tak z pierwszych stron gazet niekoniecznie. Mam pytanie dotyczące samorządów. Wasz punkt programu brzmi, że chcecie żeby limit w samorządach był dwie kadencje...
Tak. Mówimy nawet, żeby poseł był tylko dwie kadencje.
A zna pani Wadima Tyszkiewicza, członka zarządu Nowoczesnej?
Oczywiście.
Burmistrz Nowej Soli mówi: "to łamanie kręgosłupa demokracji".
No i ma prawo tak mówić. Natomiast ja powiem tutaj dzisiaj z RMF-u, że zawsze lepiej jest być tylko dwie kadencje, bo można zawsze odpocząć...
Ale co później znowu, jak Putin?
Jeżeli ma ochotę. Wie pan co, dwie kadencje, to jest maksymalny czas na to, aby nie zwariować. Nie tylko w samorządzie, ale i w polityce.
W pracy zawodowej należy stawiać na kompetencje i doświadczenie.
Tak.
To pani słowa.
Nie tylko moje.
Dotyczące programu Misiewicza. Ja mam pytanie, jakie kompetencje i doświadczenie miała Monika Rosa, gdy miała 24 lata i dostała pierwszą pracę w kancelarii prezydenta Komorowskiego na stanowisku wicedyrektora?
Nie, była najpierw asystentką, trzeba tutaj zaznaczyć, była po studiach politologicznych i dostała pracę jako asystentka i bardzo fajnie, że po studiach politologicznych ludzie mają możliwość pracy w kancelarii prezydenta.
Adam Szłapka miał 26 lat i był niewybranym radnym na drugą kadencję i od razu został ekspertem w kancelarii prezydenta.
No i bardzo dobrze, że młodzi ludzie zaczynają w ten sposób po studiach politologicznych, czy stosunkach międzynarodowych pracować w polityce.
To dobrze, bo Ryszard Petru miał 23 lata, gdy został asystentem Leszka Balcerowicza. Miał 25 lat, gdy został doradcą wicepremiera.
Tak, ale był ekonomistą.
Nie. A wie pani, że Ryszard Petru nie jest ekonomistą?
A kim?
Ryszard Petru skończył stosunki międzynarodowe na SGH - to nie jest ekonomista.
Tak, ale wie pan co, chodzi o to, że jeżeli młodzi ludzie mają możliwość zdobywania doświadczenia na stanowiskach asystentów i później się rozwijać, to ja nie mam nic przeciwko temu.
Ale on się rozwijał cały czas politycznie. 23 lata - asystent, 25 lat - doradca wicepremiera, później zastępca sekretarza generalnego Unii Wolności.
I co w tym złego?
Nic złego, tylko zastanawiam się - później Leszek Balcerowicz załatwia mu pracę w Banku Światowym.
No bez przesady.
Bez przesady.
No jak załatwia? To są tylko domysły dziennikarskie.
Tak, rozumiem. A jakie miał kompetencje były asystent, który zostaje zatrudniony przez Bank Światowy?
Ale wiem pan co, ja wtedy nie byłam w HR-ach i trudno mi na ten temat się w ogóle wypowiadać.
Rozumiem. Pani się za to wypowiada na temat Misiewiczów.
Oczywiście.
Ale na temat Ryszarda Petru, który był Misiewiczem Balcerowicza, już nie.
Ale ja panu powiem, dlaczego się wypowiadam na temat Misiewiczów. Misiewicz, to jest osoba, która nie ma kompetencji, a np. zajmuje stanowiska w radach nadzorczych.
Wypisz-wymaluj Ryszard Petru.
Wypisz, wymaluj pan Misiewicz, który został członkiem rady nadzorczej, gdzie jednym z wymogów jest wyższe wykształcenie. Takiego wyższego wykształcenia nie miał. Chciałabym też zwrócić uwagę, że pan Bartłomiej Misiewicz dostał złoty medal, powtórzę: złoty medal, który powinien być dawany osobom, które mają jakieś osiągnięcia w obronie kraju.
Wie pani, że wielu dziennikarzy też dostawało te medale?
Tak. Ale ja akurat mówię o Bartłomieju Misiewiczu, który...
... tak, to jest wygodne.
Bartłomieju Misiewiczu, którego szef MON znalazł w aptece. Najsłynniejszej teraz w Polsce.
Pani swoich kolegów natomiast znajduje gdzie indziej. Np. Ryszarda Petru z banku.
Wcale mnie nie dziwi, że ludzie, którzy mają kompetencje, zajmują później stanowiska takie, jakie zajmują.