"Jesteśmy na samym końcu procedowania rozporządzenia, które zaoferuje Wielkiej Brytanii na zasadach wzajemności ruch bezwizowy, nawet gdyby się okazało, że chaotyczny, nerwowy brexit nastąpi po 29 marca" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Konrad Szymaski. "Nie spodziewam się zaburzeń, które dotknęłyby bezpośrednio obywateli, być może z wyjątkiem technicznych problemów jeśli chodzi np. o tempo odprawy. Nie miałbym tu większych obaw" - uspokajał gość Roberta Mazurka. "Głównym problemem upadku umowy są przede wszystkim kwestie handlowe. Gdyby się okazało, że nagle musimy używać reguł WTO, Wielka Brytania stałaby się krajem trzecim dla Unii Europejskiej, pojawiłyby się cła. Dużo większym problemem są bariery pozataryfowe i techniczne problemy z dostępem do rynku brytyjskiego. Szukamy metody na to, żeby odprawy celne, nawet gdyby się okazało, że są konieczne, żeby przebiegały możliwie szybko i możliwie poza Calais. Myślę, że polski rząd jest jednym z najlepiej przygotowanych na wypadek upadku umowy" - zauważył wiceszef MSZ. Według niego możemy spodziewać się albo technicznego wydłużenia brexitu do 30 czerwca - czyli takiego, które nie powodowałoby konieczności przeprowadzenia wyborów europejskich w Wielkiej Brytanii, albo wydłużenia znaczącego, które otwierałoby drogę do jakiś nowych scenariuszy politycznych, np. za rok.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jest głęboka wola obu stron - tak o ewentualnej wizycie Emmanuela Macrona w Polsce mówił Szymański. Obie strony szukają terminu, który byłby dogodny, mówimy o możliwie szybkim terminie w tym roku, ten termin nie jest ściśle określony, w polskich warunkach musi on odpowiadać tak premierowi, jak i prezydentowi - zaznacza gość Roberta Mazurka. Jest taka wola, w szczególności po stronie francuskiej, jest taka wola nowego otwarcia - dodał wiceszef MSZ.
Jesteśmy od wielu miesięcy w kontakcie z klubem PiS jako MSZ, szukamy wspólnych konkluzji jeżeli chodzi o zakres ewentualnych roszczeń - tak o potencjalnym domaganiu się reparacji wojennych mówił Szymański. Ta sprawa ma swoją rangę w agendzie także rządu, nie tylko parlamentu. Najpierw musimy ustalić stanowisko w kraju, jeżeli ma to być przeprowadzone poważnie, musimy mieć dalej posunięty konsensus w kraju - podkreślał gość Roberta Mazurka.
Kusiło mnie w 2004 roku i kandydowałem, kusiło i w 2009 roku - i kandydowałem. I już przestało mnie kusić - tak wiceszef MSZ odpowiadał na pytanie, czy nie kusiło go kandydowanie do Parlamentu Europejskiego. Rady dla nowicjusza, który wybiera się do Brukseli? Powinien mocno przemyśleć, co chce robić w Parlamencie, bo tam nie można zajmować się wszystkim. Trzeba wybrać sobie komisję, potem szukać w niej dobrego umocowania, najpierw we własne grupie politycznej, a później w ramach samej komisji po to, żeby mieć wpływ na sam proces legislacyjny - podpowiadał gość Roberta Mazurka.
Europę i Parlament Europejski czeka olbrzymie przebudowanie - mówił o powyborczym układzie sił w Unii Europejskiej wiceszef MSZ Konrad Szymański. W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM gość Roberta Mazurka przewidywał, że wybory te przyniosą dużo niespodzianek. (...) Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest, że Prawo i Sprawiedliwość będzie główną siłą polityczną na prawicy konserwatywnej niechadeckiej w Parlamencie Europejskim - stwierdził Szymański.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Robert Mazurek: Panie ministrze, o ile się opóźni brexit? Rozumiem, że nic się nie zmieniło i Wielka Brytania chce jak na razie z Unii Europejskiej wyjść.
Konrad Szymański: Tak, jak najbardziej. Wynik referendum jest bardzo szanowany w brytyjskim parlamencie, czego przejawem się radykalne - wczoraj - odrzucenie propozycji drugiego referendum. Tutaj nie można mieć wątpliwości. Natomiast jak dalece odsunie się brexit, zależy od dwóch rzeczy. Po pierwsze, od kształtu wniosku brytyjskiego, którego spodziewamy się w najbliższych dniach. To Wielka Brytania musi się zwrócić do UE 27 - pozostałych państw członkowskich Unii Europejskiej - z wnioskiem o to, żeby wydłużyć okres negocjacji. Tam będzie pewnie zawarta jakaś data. To będzie zależało w dalszym kroku od decyzji UE 27 w tej sprawie.
Ale czego możemy się spodziewać?
Możemy się spodziewać albo wydłużenia technicznego do 30 czerwca, czyli takiego wydłużenia, które nie powodowałoby konieczności przeprowadzenia wyborów europejskich w Wielkiej Brytanii, albo wydłużenia znaczącego, które by otwierało drogę dla nowych scenariuszy politycznych.
Wydłużenie znaczące, czyli na przykład za rok, to by oznaczało, że europosłowie będą również w Wielkiej Brytanii wybierani.
Najprawdopodobniej. Nie ma jednomyślności wśród prawników. Ja też nie uważam, żeby to było konieczne.
Prawnik w naszym studiu.
Polityczne konsekwencje kampanii europejskiej w Wielkiej Brytanii trzy lata po referendum myślę, że byłyby bardzo szkodliwe. To wyglądałoby bardzo surrealistycznie dla przeciętnego obywatela, który jest przekonany, że trzy lata temu wyszedł z Unii Europejskiej.
Porozmawiajmy trochę o przeciętnych obywatelach niekoniecznie Wielkiej Brytanii, ale Polski. Co się zmieni, jeśli Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej? Co się zmieni dla nas? Ja akurat wybieram się do Wielkiej Brytanii. To zabawne, miałem tam lecieć wtedy, kiedy Wielka Brytania miała być w Unii, a wracać trzy dni później, kiedy już w tej Unii miało jej nie być. Rozumiem, że pozwoliliby mi wyjechać.
W szczególności wyjechać. Ale mówiąc serio, to prawa obywateli są najlepiej chronioną częścią tych problemów, z którymi mamy się spotkać. Oczywiście najlepszą formą ochrony praw obywateli jest umowa. Polski rząd zabiega o to, także na forum UE 27, aby robić wszystko co możliwe, aby tę umowę uratować. Aby wyjść z kryzysu ratyfikacyjnego, jaki zdarzył się w Londynie. Gdy się okazało jednak, że umowa ostatecznie upada - mamy rozwiązania awaryjne przygotowane już.
Normalny człowiek, który chce pojechać do znajomych w Wielkiej Brytanii, który chce jechać tam na mecz, na wakacje - czy zmieni wiele w naszym życiu? Będziemy musieli starać się o wizy?
Jesteśmy na samym końcu procedowania rozporządzenia, które zaoferuje Wielkiej Brytanii na zasadach wzajemności ruch bezwizowy nawet na wypadek, gdyby się okazało, że bezumowny, chaotyczny, nerwowy brexit nastąpi 30 marca, po 29 marca. Nie spodziewam się zaburzeń, które by dotknęły bezpośrednio obywateli. Być może z wyjątkiem jakiś technicznych problemów, jeśli chodzi między innymi o szybkość odprawy. Wielka Brytania od dawna dokonuje odpraw na swoich punkach dostępowych na swoich granicach, więc tutaj nie miałbym wielkich obaw. Głównym problemem upadku umowy jest rozliczenie z Unią Europejską, a przede wszystkim kwestie handlowe, których nie możemy niestety załatać inaczej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Nie jest to nasza największy partner handlowy, ale przyzwyczailiśmy się do niektórych brytyjskich towarów, choćby do cheddara, a oni sobie kupują polską kiełbasę, suchą krakowską. I co? Będą mogli dalej kupować? Będą jakieś cła?
Dzisiaj ten scenariusz jest odłożony w czasie wyraźnie. Gdyby się okazało, że nagle musimy używać reguł WTO, Wielka Brytania stałaby się krajem trzecim dla Unii Europejskiej, pojawiłyby się cła. Na cheddar - nie pamiętam całej tabeli celnej WTO, ale na cheddar mogłyby się pojawić drobne, nieznaczące cła. Większym dużo problemem są bariery pozataryfowe i techniczne problemy z dostępem do rynku brytyjskiego, ponieważ Wielka Brytania jest wyspą i ma bardzo niewiele punktów fizycznego dostępu do rynku. Eurotunel, który jest głównym takim punktem przepustowym, był stworzony na potrzeby Wielkiej Brytanii jako członka unii celnej i wspólnego rynku. Tutaj mamy bardzo poważne problemy, z którymi też próbujemy sobie radzić. Razem z administracją francuską szukamy metody na to, aby odprawy celne, nawet gdyby się okazało, że są konieczne, żeby przebiegały możliwie szybko i możliwie poza Calais, wcześniej. Wszyscy mamy świadomość tego, że sprawa jest poważna. Myślę, że polski rząd jest jednym z najlepiej przygotowanych na wypadek upadku umowy.
Nie kusiło pana, żeby kandydować do Parlamentu Europejskiego?
Kusiło mnie w 2004 roku i kandydowałem, w 2009 roku i kandydowałem. I przestało mnie kusić.
Już nie. A widzi pan, ilu tam chętnych teraz? Wszyscy się wybierają oprócz pana zdaje się.
To jest naturalne. Każde wybory budzą zainteresowanie. Wybory krajowe też będą budziły olbrzymie zainteresowanie. Kandydatów będzie jeszcze więcej.
Trzy rzeczy, które nowicjusz powinien wiedzieć o Parlamencie Europejskim, jeśli chce się tam wybierać, jeśli chce kandydować.
Myślę, że powinien bardzo mocno przemyśleć, co dokładnie chce robić w Parlamencie Europejskim. Tam nie można zajmować się wszystkim. Trzeba wybrać sobie komisję i jest to jeden z kluczowych wyborów, która określi zakres odpowiedzialności. Następnie w tej komisji należy szukać dobrego umocowania politycznego, najpierw we własnej grupie politycznej, a później w ramach samej komisji, po to żeby mieć wpływ na proces legislacyjny.
Myślałem, że pan powie o tym, że trzeba tam mieszkanie sobie wybrać, a nie że komisje.
Każdy robi, jak chce. Nie będę tutaj dawał dobrych rad. Na pewno istotne jest to, żeby skupić się na zagadnieniach legislacyjnych, nie tylko czysto politycznych.
Prezydent Francji Macron przyjedzie do Polski? Jest planowana podobno taka wizyta, ma nas odwiedzić wiosną.
Jest z całą pewnością głęboka wola obu stron. Ona została potwierdzona chociażby przy okazji wizyty minister ds. europejskich Nathalie Loiseau w Warszawie stosunkowo niedawno. Mieliśmy okazję razem wystąpić Centrum Europejskim Natolin.
Czy przyjedzie?
Obie strony szukają terminu, który byłby dogodny.
Mówimy o wiośnie tego roku?
Mówimy o tym roku. O możliwie szybkim terminie w tym roku. Ten termin nie jest tak ściśle określony. W polskich warunkach ten termin musi odpowiadać tak premierowi jak prezydentowi, więc musimy te trzy agendy zgrać. Jest taka wola. W szczególności po stronie francuskiej jest duże zainteresowanie, żeby dokonać nowego otwarcia.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS, przedstawił wyliczenia dotyczące reparacji wojennych, których Polska powinna się jego zdaniem domagać od Niemiec. Wyliczył to na astronomiczną dość kwotę 886 mld dolarów. To są dziewięcioletnie dochody budżetu Polski. Po pierwsze, czy rząd będzie się domagał od Niemiec reparacji wojennych?
Jesteśmy od bardzo wielu miesięcy w kontakcie z klubem parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości w tej sprawie jako MSZ. Szukamy wspólnych konkluzji jeśli chodzi o zakres tych zniszczeń, zakres ewentualnych roszczeń.
Czy polski rząd będzie się domagał od Niemiec reparacji wojennych?
Wczoraj padło to w expose ministra spraw zagranicznych, więc wydaje mi się, że ta sprawa ma swoją rangę w agendzie także rządu, nie tylko parlamentu.
Czyli będziemy się domagać od Niemiec reparacji?
Najpierw musimy ustalić stanowisko w kraju, ponieważ to jest poważna rzecz, to nie jest zaczepka polityczna. Jeżeli to ma być przeprowadzone poważnie, najpierw musimy mieć dalej posunięty konsensus w kraju, tak co do zakresu, jak i sposobu, jak i oparcia prawnego tego typu postulatów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video