"Taka konferencja, tyle uczestników, to jest prestiż dla Polski, a prestiż daje siłę" - tak o konferencji bliskowschodniej mówił w Porannej rozmowie w RMF FM były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. "Taka konferencja jak w Davos jest od rynku do spraw gospodarczych, a tu będzie rynek do spraw politycznych. Ale nie perski rynek, bo perski nie będzie" - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Szewach Weiss powiedział, że konferencja może służyć "zbadaniu wspólnego podejścia do planów pokojowych". "Jeżeli się ujawni na tej konferencji nawet kawałek planu Stanów Zjednoczonych, prezydenta Trumpa co do przyszłości procesu pokojowego, np. czy wróci do tezy dwóch państw - państwa izraelskiego i państwa palestyńskiego - i wtedy stolica palestyńskiego państwa byłaby w drugiej części Jerozolimy (...) Wtedy ta konferencja będzie ważniejsza" - podkreślił.
Były przewodniczący Knesetu zaznaczył także, że nieobecność Trumpa nie umniejsza znaczenia konferencji. "Przyjechali wiceprezydent Pence i sekretarz Pompeo. To jest dwójka bardzo ważna w tych sprawach międzynarodowych" - powiedział.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Szewach Weiss wypowiedział się także o kontaktach Izraela z państwami Grupy Wyszehradzkiej. Powiedział, że problem mają z Węgrami. "Węgry nie bardzo podobają się Izraelczykom, że Orban, że ta partia antysemicka w parlamencie. To jest otwarta rana. Z Polską mieliśmy otwarte rany, ale my je cały czas goimy" - stwierdził były ambasador.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"Nie chcę na to odpowiedzieć" - powiedział były ambasador Izraela pytany o sprawę Stefana Michnika. "Ja powiem z jakiego powodu. To jest głęboka sprawa wewnętrzna polska (...) Kiedy powstał konflikt między narodem żydowskim i polskim w kontekście ustawy (o IPN), ta sprawa zbudziła się od nowa. Ja myślę, że nie powinienem się w nią mieszać" - mówił Weiss. "To nie tak, że nie mam czego do powiedzenia moralnie. Nie chcę rozszerzyć tego, co się już mniej więcej zgasiło" - podkreślił.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry. Moim gościem jest Szewach Weiss.
Szewach Weiss: Dzień dobry.
Wieloletni dziennikarz radiowy. Wszystkiego najlepszego, drogi kolego.
Jako wspólny związek zawodowy? Radiowych pracowników...
Długo pan pracował w radiu?
Ja będąc studentem pracowałem w radiu, dość długo, 7 lat i to były piękne czasy radia.
Szewach Weiss, jak państwo wiedzą, jest również byłym przewodniczącym Knesetu, czyli izraelskiego parlamentu, byłym ambasadorem w Polsce, ale także profesorem politologii. I teraz chciałem pana zapytać jak politologa: Mamy teraz wielką konferencję w Warszawie, trzy pytania: Co tak naprawdę Polska chce ugrać na tej konferencji? Rozumiem, że zgodziliśmy się, Polska, na jej zorganizowanie, dlatego że bardzo chcemy, żeby Amerykanie zrobili nam Fort Trump, więc się godzimy na wszystko, tak?
Ja bym dał szersze szanse Polsce. Bo taka konferencja, tylu uczestników, jednak to światowa konferencja, nie wszystkie są strony, ale jednak delegacja Stanów Zjednoczonych i z różnych innych ważnych miejsc - to jest prestiż dla Polski. A prestiż daje siłę. To da Polsce trochę więcej niż konkretne sprawy ze Stanami Zjednoczonymi. Zobaczymy na końcu.
No robrze, tyle Polska. Ale co chce ugrać Benjamin Netanjahu. On jest tuż przed wyborami w Izraelu i rozumiem, że jest mu bardzo potrzebny sukces.
To jest pytanie, to jest odpowiedź. To teraz ja zadam pytanie: Co chce odzyskać Benjamin Netanjahu, a Twoje pytanie jest odpowiedzią.
No dobrze. Naprawdę chodzi tylko o to, że przed wyborami jest potrzebny sukces?
Nie, zawsze to i to. Dla Izraela spotkać się jednak osobiście z ministrem spraw zagranicznych, sekretarzem stanu - z Pompeo - to jest ważna sprawa. Spotkać się z Pencem (wiceprezydent USA - przyp. red.) to jest ważna wprawa. Spotkać się z wysoką administracją Departamentu Stanu USA... Nawet z Polską mamy duże, różne interesy i stosunki ostatnio ciekawe, coraz ciekawsze...
Powiem tak: Taka konferencja, tak jak Davos to jest rynek ds. gospodarczych, to będzie rynek ds. politycznych. Tylko nie perski rynek, bo perski nie będzie.
No tak, perski nie będzie, no właśnie, konferencja pokojowa, w której wszyscy rozmawiają o Iranie, bez Iranu. Nie niepokoi to trochę pana?
No to ja nie wiem, czy to jest konferencja pokojowa, bo jest nie tylko bez Iranu.
No bez Iranu, bez Palestyny. A nie da się mówić o pokoju na Bliskim Wschodzie bez tych dwóch państw.
To nie jest konferencja pokojowa. Można tutaj razem zbadać wspólne podejście do planów pokojowych, np. jeżeli się ujawni na tej konferencji nawet kawałek planu Stanów Zjednoczonych i prezydenta Trumpa co do przyszłości procesu pokojowego, np. się wróci do tej tezy dwóch państw, czyli państwo palestyńskie obok państwa izraelskiego i wtedy stolica palestyńskiego państwa w drugiej części Jerozolimy i jaki związek z tą koalicją... Egipt, Arabia Saudyjska, Jordan, Izrael, ta koalicja istnieje, wtedy będzie ta konferencja ważniejsza. Tak naprawdę my wiemy mniej więcej, jak się zaczyna, na pewno nie wiem, jak się skończy.
No dobrze, bo to jest właśnie pytanie o to, po co tu przyjechała delegacja amerykańska. Co oni mają? Jakie karty wyłożą na stół?
Po co przyjechała delegacja amerykańska? Politycy jadą.
Ale po co Ameryce ta konferencja?
My żyjemy w świecie, w którym polityka jest personalna. Te spotkania mają ogromne znaczenie, wszystko można załatwić inaczej, telefonicznie, tu i tam. Teraz no, nie przyjechał sam prezydent Trump, ale jednak wiceprezydent przyjechał i Pompeo przyjechał, a to jest dwójka bardzo ważna w tych sprawach międzynarodowych. Ja myślę, że polityka Trumpa to polityka spotkań. Spotyka się z Północną Koreą, spotyka się... Co z tego wychodzi - czasami sam Trump nie wie, a jak nie wie, to postanowi, co z tego wyjmie. I to nie dowcip, on tak to prowadzi, to jego system. Blitz...
No, dobrze, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ale przyjeżdża do Warszawy premier Izraela Benjamin Netanjahu, a za tydzień polski premier, razem z trójką innych premierów z Grupy Wyszehradzkiej, czyli premierami Słowacji, Czech i Węgier i jadą do Izraela. Po co jadą? Po co czterech premierów jedzie do Izraela? Wie pan co zaraz powiedzą w Polsce? Po instrukcje jadą.
To jest ciekawe pytanie. Ja tak sobie myślę, co ma Izrael dokładnie z tą czwórką?
No właśnie.
Z każdą stroną ma coś innego. Z Polską stosunki konfliktowe były ostatnio, ale są jednak bardzo dobre między rządami.
O tym za chwilę porozmawiamy.
No, no. Dobrze. Mamy wszystkie stosunki w sprawach bezpieczeństwa też. Nie powiem dokładnie co, ale...
Ale proszę powiedzieć w takim razie, po co Grupa Wyszehradzka jedzie?
Z Czechami inne stosunki. Z Węgrami... To nie bardzo się podoba Izraelczykom. Jest ciekawostka. Właśnie Orban i Węgry z tą partią antysemicką, istniejącą w parlamencie i tak dalej... I te wszystkie pamięci - to jest otwarta rana. Z Polską mieliśmy otwarte rany, ale my je cały czas goimy. To wygląda całkiem inaczej, stosunki są o wiele lepsze, i z narodem polskim, i z węgierskim. Teraz co do Słowacji - to ja bym powiedział tak: tam nie wiem konkretnie, jakie interesy będą na stole. Wiem konkretnie, że aktywność polityczna w tych czasach jest ważna dla Polski - wybory. Dla Czech - wybory. Dla Izraela - wybory. Oprócz tego jeszcze coś...
Wczoraj usłyszeliśmy, że władze szwedzkie nie zgodziły się na ekstradycję Stefana Michnika - stalinowskiego sędziego - do Polski...
(prof. Weiss poprawia mikrofon)
Jak pan będzie teraz się dłubał po mikrofonie, to cała magia radia pryśnie, bo pana nie będzie słychać, panie przewodniczący.
To było nieprzypadkowe, bo czasami, jak ktoś nie bardzo chce odpowiedzieć, pali fajkę.
Nie chce pan odpowiadać na to pytanie...
Nie pozwalasz mi Robercie kochany palić fajkę tutaj, panie redaktorze. Nie chcę na to odpowiedzieć (ponownie poprawia mikrofon).
No dobrze...
Ja powiem, z jakiego powodu, i to będzie odpowiedź. To jest jednak głęboka sprawa jednak wewnętrzna, polska.
Naturalnie.
Zupełnie wewnętrzna polska. Ten fakt, że to było potrzebne w sytuacji, w której tworzy się konflikt między narodem żydowskim i polskim w konkretnym kontekście tej ustawy, ta sprawa się zbudziła od nowa i tak dalej - ja myślę, że ja nie powinienem się tej sprawie mieszać pryncypialnie. To nie, że nie mam nic do powiedzenia moralnie. Nie chcę rozszerzać tego, co się mniej więcej zgasiło.