„Kandydatura Donalda Tuska na premiera będzie zaakceptowana przez Lewicę. Z moich rozmów z Włodzimierzem Czarzastym wynika, że z takim komunikatem pójdziemy w przyszłym tygodniu do prezydenta Andrzeja Dudy” – stwierdził Andrzej Szejna, poseł Lewicy w Porannej rozmowie w RMF FM. Gość Roberta Mazurka mówił również o tym, czy wynik wyborczy Lewicy jest sukcesem i porażką.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek pytał swojego gościa, czy trwają rozmowy koalicyjne opozycji po niedzielnych wyborach parlamentarnych. "Zaczęły się od ogłoszenia oficjalnych wyników, choć trwały już wcześniej. Przypominam, że mieliśmy pakt senacki" - zauważył poseł Lewicy.
Szejna podkreślił, że nie będzie przedstawiał efektów rozmów koalicyjnych. Odniósł się jednak do doniesień, że kandydatem na premiera ma być Donald Tusk. "Dla mnie to oczywiste, że w ramach naszej koalicji zjednoczonej opozycji, w ramach pewnego programu, pierwszy kandydat lub kandydatka, który powinien być zgłoszony, to osoba zgłoszona przez Koalicję Obywatelską. Ze strony Lewicy kandydatura Donalda Tuska (na premiera - red.) będzie zaakceptowana. Z moich rozmów z Włodzimierzem Czarzastym wynika, że z takim komunikatem pójdziemy do prezydenta" - mówił gość w RMF FM.
Andrzej Szejna pytany o to, czy nie boli go porażka w swoim okręgu z nieznanym kandydatem Konfederacji, podkreślił, że ważniejszy jest wynik całej listy Lewicy w województwie świętokrzyskim. "Liczy się gra drużynowa. Oczywiście, wolałbym wygrać niż mieć mniej głosów, ale cała lista pokonała Konfederację, za co koleżankom i kolegom dziękuję" - zaznaczył poseł Lewicy.
Robert Mazurek zapytał swojego gościa w Porannej rozmowie w RMF FM, kiedy Włodzimierz Czarzasty poda się do dymisji. W roku 2011, kiedy Lewica straciła wyborców, klub zażądał dymisji ówczesnego lidera - Grzegorza Napieralskiego. "Włodzimierz Czarzasty nie powinien podać się do dymisji. Jeśli ktoś miałby się podać do dymisji, to powinniśmy to zrobić wszyscy, bo jesteśmy drużyną, jesteśmy zespołem. Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za sukces i za porażkę. Umówiliśmy się na trójskok, to taka dyscyplina sportowa, gdzie się z jednej nogi przeskakuje na drugą i dopiero ląduje. Pierwszy skok to były wybory parlamentarne, po których po raz pierwszy od 18 lat będziemy mieli możliwość współodpowiedzialności za państwo. Potem będą wybory samorządowe, a potem będą wybory do Parlamentu Europejskiego i dopiero wtedy można oceniać kierownictwo" - podkreślił Andrzej Szejna.
Prowadzący Poranną rozmowę w RMF FM nawiązał również do przedwyborczych obietnic Lewicy. "Czy w budżecie po rozmowach koalicyjnych zostaną zapisane 23 mld złotych na budowę mieszkań na wynajem?" - dociekał Mazurek.
"Tak naprawdę nie wiemy, jaki jest budżet Polski. Obietnice składaliśmy i ich dotrzymamy. Natomiast kiedy ja czytam, że PiS ukrywał przed Polkami i Polakami informacje na temat realnej sytuacji, luki vatowej, zwiększającego się deficytu, to ja nie wiem, jakiego my trupa w szafie znajdziemy" - grzmiał Szejna w RMF FM.
"Powołanie sędziów-dublerów pod taką odpowiedzialność podlega. W tej sprawie Trybunał Stanu powinien rozstrzygnąć, czy pan prezydent naruszył konstytucję, czy nie" - mówił Andrzej Szejna pytany, czy Andrzej Duda powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.
Wiceprzewodniczący Nowej Lewicy stwierdził też, że jedną z pierwszych decyzji nowego rządu powinny być zmiany w wymiarze sprawiedliwości. "Poza środkami z KPO, powinniśmy w pierwszym ruchu rozdzielić funkcję prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Prokuratorem generalnym powinien być ktoś taki jak sędzia Giovanni Falcone - słynny sędzia śledczy, walczący z mafią włoską - niezależny, apolityczny, który będzie rozliczał i rządy, i polityków obecnych, przeszłych i przyszłych" - powiedział Szejna.
Szejna mówił też, że lewica nie wycofa się z żadnej z wyborczych obietnic, ale dokładną datę ich realizacji poznamy dopiero po ukonstytuowaniu się nowego rządu. "Jak się utworzy rząd, wtedy powiem, czy to za miesiąc, dwa czy trzy, bo będziemy tworzyć nowy budżet i będziemy mieli prawo sprawcze, a go na razie nie mamy. Będzie rząd, to powiem datę. Ale to, co obiecaliśmy, będziemy wykonywać" - powiedział. Robert Mazurek zapytał swojego gościa, czy postulaty lewicy zostaną wpisane do umowy koalicyjnej. "Jeżeli się uda. Jeżeli się nie uda, to i tak będziemy składać projekty, które będą głosowane" - odpowiedział poseł-elekt.