Między Pałacem Prezydenckim i Ministerstwem Spraw Zagranicznych trwa polityczne starcie o mianowanie ambasadorów. "Nie mogę pozwolić na to, żeby polityką MSZ rządziły pisowskie urojenia" - tak w Porannej rozmowie w RMF FM Radosław Sikorski skomentował decyzję Andrzeja Dudy, który kategorycznie odmówił podpisania nominacji Bogdana Klicha na ambasadora w USA.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Sikorski: Zaproponowaliśmy Magierowskiemu placówki w Chile i Argentynie

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Sikorski: Zaproponowaliśmy Magierowskiemu placówki w Chile i Argentynie

To wyłącznie pisowskie urojenia, że Bogdan Klich jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską - powiedział Radosław Sikorski, odwołując się do słów Andrzeja Dudy, który zapowiedział, że nie podpisze nominacji dla zaproponowanego przez MSZ ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych. Prezydent stwierdził, że nie wyobraża sobie mianowania ambasadorem kogoś, kto pełnił funkcję ministra obrony w dniu, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej. Ja się dziwię prezydentowi - dodaje i tłumaczy kwestię ambasadorki RP w Portugalii:

Pan prezydent mówi, że ktoś nie może być odwołany z placówki bo jest wnuczką rotmistrza Pileckiego (chodzi o Joannę Pilecką). Prawdziwe wnuczki mówią, że ta osoba nie jest członkiem rodziny. Ja na miejscu pana prezydenta, gdyby ktoś mnie tak wprowadził w błąd i ośmieszył, taką osobę bym chciał odwołać.

Dotychczasowy, mianowany przez PiS ambasador Marek Magierowski zażądał od polskiego MSZ miliona złotych w ramach rekompensaty za przedwczesne opuszczenie placówki. Sikorski mówi, że Magierowskiemu zaproponowano już trzecią kolejną placówkę.

Pan Magierowski jest na placówce szósty rok, a polski ambasador zwyczajowo służy 3-4 lata. Jest iberystą, mówi po hiszpańsku. Zaproponowaliśmy mu dwie placówki w Argentynie i Chile, odmówił. Próbowaliśmy to załatwić aksamitnie, a dostajemy od niego żądania rodem z korporacji, a nie służby dyplomatycznej - skomentował Sikorski, dodając, że MSZ zdobyło się na "wielki gest", ale Magierowski "obrał inną drogę".

Sprawa konfliktu między rządem i prezydentem nie dotyczy zresztą tylko Magierowskiego. Pod znakiem zapytania stoi również zapowiadana nominacja ambasadora Polski w Izraelu, którego nominacji Duda również nie chce podpisać.

Mamy zgodę Izraela na przyjęcie naszego ambasadora. Nie może być tak, że Andrzej Duda ustawia politykę kadrową MSZ na czas, gdy nie będzie prezydentem - mówi minister i przypomina, że głowa państwa powinna respektować prawo wprowadzone przez jego własną partię macierzystą, a ustanawiające, że to MSZ odpowiada za nominacje polskich dyplomatów. Prezydent podpisuje nominacje profesorów, czy ministrów, ale to nie znaczy, że on decyduje o tym, kto będzie ministrem, czy profesorem - wyjaśnia Radosław Sikorski.

Pytany o to, kto został zaproponowany na ambasadora Polski w Izraleu, Sikorski odmówił odpowiedzi.

Zaproponowalimy @mmagierowski placwki w Argentynie i Chile. Prbowalimy to zaatwi aksamitnie, a dostajemy od niego dania rodem z korporacji, a nie suby dyplomatycznej - powiedzia w Porannej #RozmowaRMF minister @MSZ_RP @sikorskiradek pic.twitter.com/Jm5oSDpRYy

Rozmowa_RMFJuly 25, 2024

Sikorski o polityce krajowej

W Porannej rozmowie padły tez pytania o politykę krajową. Roman Giertych wyłamał się w trakcie sejmowego głosowania nad projektem ustawy o depenalizacji aborcji. Poseł powołał się na własne sumienie.

Ja to rozumiem, ale nie jestem rzecznikiem Romana Giertycha - odpowiedział Sikorski i odniósł się do dzisiejszego wpisu Giertycha, który poinformował, że na czwartkowym posiedzeniu komisji ds. rozliczeń Prawa i Sprawiedliwości pojawi się sygnalista.

Poprzedni okazał się bardzo skuteczny w pokazywaniu od wewnątrz skali pisowskiej patologii, a także okazał się wiarygodny dla prokuratury. Tutaj pan mecenas (Roman Giertych) wydaje się bardzo skuteczny - skomentował minister.

Na powtarzające się ostatnio pytanie o "delegalizację PiS", Radosław Sikorski odpowiedział: Uważam, że zostaliśmy wybrani po to, by skończyło się rozkradanie publicznych pieniędzy. Kiedyś Grzegorz Schetyna nazwał to (zjawisko) szarańczą. Był za to krytykowany, a dziś okazało się, że skala tych przywłaszczeń była znacznie większa niż się nam wydawało. Na delegalizację chyba jednak nie ma szans, bo ile się nie mylę rolę ma tutaj Trybunał Konstytucyjny, który jest zawłaszczony przez ludzi pokroju Piotrowicza i Pawłowicz, czyli żołnierzy PiS. Uważam, że trzeba robić to co słuszne, ale też to co skuteczne.

Sikorski zaznaczył jednak wyraźnie: Gdyby się okazało, że przy pomocy rozkradania państwa i publicznych pieniędzy PiS próbował zmienić ustrój państwa, albo że próbował manipulować instytucjami tak, by pozbawić Polaków demokracji, to ta sprawa (delegalizacji) stawałaby na agendzie.

Szef polskiej dyplomacji odniósł się także do kwestii wniosków, jakie Dariusz Joński złoży do prokuratury. Zawiadomienia dotyczą możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, w związku z wyborami kopertowymi:

Chyba nie jestem odosobniony w stwierdzeniu, że oni wszyscy się bali Kaczyńskiego i nawet jeśli Kaczyński sprytnie niczego nie podpisywał to przecież sprawował sprawstwo kierownicze nad tymi procederami. I łamania konstytucji i prób wprowadzenia autorytaryzmu i rozkradania mienia publicznego. Ci, którzy się podpisywali pod tymi decyzjami mają wybór: powiedzieć, kto na nich wpłynął, ale przypominam koleżankom i kolegom z PiS, którzy chcą dostać status świadka koronnego - muszą ubiec innych.