"Jestem przeciwnikiem myślenia o Putinie jako o oszalałbym przywódcy - to zimny, cyniczny gracz, który na zimno rozgrywa tę operację" - oceniał w Porannej rozmowie w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. "Na tym etapie nic nie wskazuje na to, żeby broń nuklearna miała być użyta. Ale wykorzystanie innych rodzajów broni - zakazanych lub częściowo zakazanych - albo próba prowokacji, tak żeby zrzucić winę na Ukraińców, jest możliwa. Ale na pewno dzisiaj tego Władimir Putin (podczas parady z okazji dnia zwycięstwa - przyp. red.) nie będzie tego mówił" - zaznaczył gość Roberta Mazurka.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Marcin Przydacz podkreślał, że dyskusja dotycząca zakazu importu rosyjskiej ropy jest bardzo zaawansowana na poziomie UE. Są takie państwa, które są niestety w prawie 100 proc. uzależnione od importu rosyjskiej ropy. Uważają, że ten okres powinien być dłuższy. Słowacy, Węgrzy mówią, że potrzebują dwa, trzy lata - przyznawał wiceszef MSZ. Pokój w Europie nie ma czasu czekać na to dostosowanie się - zaznaczył. UE działa na zasadzie konsensusu, rzeczywiście 27 państw musi się zgodzić, ale jestem przekonany, że do zgody wszystkich państw dojdzie. Pytanie o szczegóły - stwierdził Przydacz.
Zlokalizowaliśmy szereg firm w Europie i w samej Rosji, które starają się pomagać niejako rosyjskiemu reżimowi. Część z nich lobbuje na rzecz odpowiednich rozwiązań korzystnych dla Rosji - mówił wiceminister spraw zagranicznych. Uważamy, że tego typu firmy również powinny być objęte sankcjami. Trwa dyskusja w UE, czy wszystkie, w jakiej kolejności. My uważamy, że trzeba iść jak najdalej - zaznaczył.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek dopytywał swojego rozmówcę o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Przydacz powtórzył słowa Michała Dworczyka, że "jesteśmy na ostatniej prostej i niewiele nas już dzieli od zakończenia tego procesu". KE nie udziela tych środków, mimo braku podstaw prawnych do tego działania - stwierdził Przydacz.
To Unia Europejska, konkretnie Komisja Europejska podejmuje albo nie podejmuje odpowiedniej decyzji, zupełnie z pominięciem przepisów prawa. Nie ma takiego przepisu traktatowego, który by pozwalał KE na blokowanie tych środków. W sytuacji, w której KE podejmuje decyzje, przy braku podstawy prawnej, w zasadzie działając niepraworządnie, to trudno mieć zarzut do polskiej dyplomacji - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Marcin Przydacz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek: Dzień dobry państwu kłaniam się nisko. Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych pewnie też się kłania. Dzień dobry panie ministrze.
Marcin Przydacz: Tak. Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.
9 maja w Moskwie obchodzony jest dzień zwycięstwa, dzień wolny od pracy, parada i wszyscy czekają na to, co powie Putin. Trudno będzie mu ogłosić zwycięstwo w "operacji militarnej" na Ukrainie.
Z całą pewnością. Trudno jest w ogóle mówić o zwycięstwie, jeśli chodzi o tę operację w ostatnich tygodniach. Rzeczywiście, plan Władimira Putina był zupełnie inny. Szybkie zdobycie Kijowa, wymiana władzy, prawdopodobnie obsadzenie jakimś rządem od siebie zależnym - to miał być plan na zwycięstwo. Następnym planem B było szybkie opanowanie południa i wschodu Ukrainy po to, żeby ogłosić już wypełnioną akcję w postaci ochrony rosyjskiej ludności na Ukrainie, itd. To również się nie udało. Pokazuje to, że ta operacja była źle przygotowana, ale też pokazuje w jakim stanie dzisiaj jest państwo rosyjskie i jego armia.
Tylko w takim razie pytanie, czy to nie oznacza, że oszalały i jednak może nie pokonany, ale nieusatysfakcjonowany Putin pójdzie dalej? Sięgnie po jakieś najgorsze dla nas rozwiązania w postaci eskalacji konfliktu i bombardowania całej Ukrainy?
Ja jestem przeciwnikiem myślenia o Władimirze Putinie jako o oszalałym przywódcy czy oszalałym liderze. To jest zimny, cyniczny gracz, który na zimno rozgrywa tę operację. Ale co nie znaczy, że oczywiście nie może skorzystać z takich narzędzi, które dotychczas nie były wykorzystywane. Nie mówię tutaj o broni masowego rażenia w postaci oczywiście broni jądrowej. To Władimir Putin chce nas jako społeczeństwo zachodnie wystraszyć.
Putin nas chce straszyć, a nie chce tej broni użyć?
Myślę, że na tym etapie nic nie wskazuje na to, aby taka broń miała być użyta. Także szef CIA publicznie przedwczoraj mówił, że nie ma żadnych wskaźników, które by wskazywały na to, że do takiej decyzji może dojść. Natomiast wykorzystanie innych rodzajów broni zakazanych bądź częściowo zakazanych albo próba prowokacji tak, żeby zrzucić winę na Ukraińców, oczywiście jest możliwe, ale na pewno dzisiaj tego Władimir Putin nie będzie mówił.
Panie ministrze, z jednej strony to retoryka Putina, a z drugiej strony mówimy: "my go powstrzymamy, my Zachód, my Europa powstrzymamy go sankcjami". Najnowszy pomysł Unii Europejskiej to zakaz importu ropy naftowej. O gazie się nie mówi, tylko o ropie, ale i to napotyka na opór w Unii. Węgry, Słowacja, Bułgaria - te państwa się zgodzą na to, by taki zakaz wszedł w życie?
Rzeczywiście dyskusja dotycząca zakazu ropy jest już bardzo zaawansowana na poziomie Unii Europejskiej. Zresztą to Polska od samego początku wskazywała, że trzeba koniecznie uderzyć w tę część rosyjskiej gospodarki, bo od tego finansowo uzależniony jest Władimir Putin. I uważam, że to dobrze, że ta dyskusja już w zasadzie się praktycznie zakończyła. Rzeczywiście są takie państwa, które są niestety prawie w stu procentach uzależnione od importu rosyjskiej ropy i oczekują dłuższego okresu dostosowania się do odcięcia ropy. My jako Polska uważamy, że ten okres powinien być jak najkrótszy. Są takie państwa, jak wskazana Słowacja, Węgry, które uważają, że ten okres powinien być dłuższy. Rozmowy trwają.
Jakiego okresu przejściowego oni potrzebują?
Pan premier (Morawiecki - przyp. red.) mówił, że do końca roku, a nawet szybciej - kilka miesięcy, sześć miesięcy potrzebujemy na odcięcie się finalne od rosyjskiej ropy. Słowacy, Węgrzy mówią, że potrzebują dwa, trzy lata.
W sam, żeby finansować Putinowi tę wojnę.
Dokładnie takiego argumentu też używamy, że Ukraina nie ma czasu i pokój w Europie nie ma czasu czekać aż wszystkie państwa w stu procentach się dostosują. Zresztą był też czas na przygotowanie się. Polska przecież przygotowywała się, dywersyfikowała dostawy nośników energii.
Ja wiem, Polska jest najlepsza na świecie. To my wiemy, to w końcu oglądamy wszyscy "Wiadomości". Z nich się dowiadujemy, że jest super i będzie jeszcze lepiej.
To nie jest tylko kwestia "Wiadomości", tylko przekonania nas jako Polaków, że żyjemy rzeczywiście w dobrym państwie prawda. Gdybyśmy nie chcieli być Polakami, to wyjechalibyśmy stąd.
O przekonaniu Polaków chętniej z panem podyskutuję, jak pan się przejdzie np. na bazar albo do sklepu i porozmawia z ludźmi o drożyźnie. Ale teraz chcę z panem porozmawiać o tym w kontekście tej wojny. Panie ministrze, jeśli Węgry i Słowacja się nie zgodzą, to ten zakaz Unii Europejskiej nie wejdzie w życie, oni ten zakaz skutecznie zablokują. Co nam wtedy pozostaje?
Unia Europejska działa na zasadzie konsensusu. Rzeczywiście 27 państw musi się zgodzić, ale ja jestem dobrej myśli. Jestem o tym przekonany, że do tej zgody wszystkich państw dojdzie. Pytanie o szczegóły.
A co miał na myśli minister Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych, pański kolega, który powiedział, że są firmy PR-owskie czy księgowe, które pomagają w omijaniu sankcji?
Tak, zlokalizowaliśmy szereg takich firm zarejestrowanych i w Europie, ale też i w samej Rosji, które w sposób aktywny przy pomocy wykorzystania swojej wiedzy prawniczej, księgowej, finansowej, też PR-owskiej starają się pomagać niejako reżimowi, pewnie za odpowiednią gratyfikację.
A to są polskie firmy?
Nie, akurat nie polskie. Część z nich oczywiście także i lobbuje. Mówię tutaj o firmach zarejestrowanych w Brukseli czy w samej Moskwie, lobbuje na rzecz odpowiednich rozwiązań, korzystnych dla państwa rosyjskiego. Uważamy, że tego typu firmy również powinny być objęte sankcjami. Trwa dyskusja w Unii Europejskiej, czy wszystkie, w jakiej kolejności, czy najpierw te, które są bezpośrednio zaangażowane we wsparcie reżimu Władimira Putina, czy też takie, które są pośrednio. My uważamy, że trzeba iść jak najdalej.
Panie ministrze, czy my pozwoliliśmy Rosjanom teraz, bo to dzisiaj dziewiąty maja, od tego zacząłem, na to, by obchodzili hucznie dzień zwycięstwa w Warszawie.
Nie, to już ambasada Federacji Rosyjskiej opublikowała oświadczenie, zdaje się przedwczoraj, w której wskazuje jasno, że na skutek "braku rekomendacji" w cudzysłowie ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych językiem dyplomatycznym wskazuje....
Ale tam był spór między ministrem a ratuszem warszawskim a prezydentem Trzaskowskim?
Rzeczywiście, z nieznanych mi przyczyn pan prezydent Trzaskowski postanowił zaatakować Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jakbyśmy to my byli gospodarzem miejsca w Warszawie, za ewentualne uroczystości organizowane przez ambasadora Andrejewa. Nasza opinia była od samego początku negatywna. W piśmie, które przesłaliśmy także i do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do wiadomości prezydenta miasta Warszawa, wskazywaliśmy, że nie należy udzielać tutaj żadnego wsparcia ponad takie, które wynika z przepisów prawa. Być może pan prezent Trzaskowski zna te przepisy.
Panie ministrze, to znaczy, że nie będzie żadnych hucznych obchodów, to akurat jest już ostateczne i postanowione.
Ambasador Andrejew zapowiedział, że samodzielnie złoży wieniec na grobach, przy ulicy Żwirki i Wigury, natomiast uroczystości żadnych nie będzie. Dzieje się to na skutek negatywnej decyzji Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Ostatnie pytanie to pytanie jak zawsze o Krajowy Plan Odbudowy, a w zasadzie o brak pieniędzy z Unii Europejskiej, które na ten plan odbudowy po pandemii powinniśmy dostać. Minister Dworczyk powiedział - który to już raz - że "jesteśmy na ostatniej prostej" i niewiele nas z dzieli od zakończenia tego procesu.
Panie redaktorze, jesteśmy na ostatniej prostej i niewiele nas dzieli od zakończenia tego procesu.
Panie ministrze, ciągle w Warszawie ostatnio jest Ursula von der Leyen. A to rozmawia o Ukrainie, a to rozmawia w ogóle o szerszej pomocy. Nikt z nią nie rozmawiał o tym? Nikt na nią nie naciskał, nie powiedział: "ale my potrzebujemy tych pieniędzy".
Oczywiście, że są prowadzone bezpośrednie rozmowy i przez samego pana premiera, ale także pan prezydent włączył się.
I co? I nic? Ale wie pan, że to już rocznica mija od wysłania Unii Europejskiej tego wniosku. Już minęła.
Panie redaktorze, ja rozumiem, że pan próbuje krytykować mnie, ale to jest decyzja Komisji Europejskiej.
Nie krytykuję pana.
Komisja Europejska nie przydziela tych środków, mimo braku podstaw prawnych do takiego działania. Myślę, że trzeba zaprosić tutaj Ursula von der Leyen, zapytać ją, dlaczego to się nie dzieje.