„Los obszedł się ze mną łagodnie. Chciałem podziękować lekarzom, chciałem podziękować ludziom, którzy mnie wspierali (…). Dostałem od ludzi prawdziwe wsparcie, po wyjściu ze szpitala również, w każdym miejscu jak spożywczak, czy poczta, czy na ulicy – i do dziś dostaję, pytają o zdrowie, to jest fajne” – tak Muniek Staszczyk mówił w Porannej rozmowie w RMF FM o udarze, który przeszedł w lipcu 2019 roku. „Na pewno byłem w sytuacji granicznej. Jak człowiek przejdzie taką sytuację graniczną, to ma pewną refleksję. Jechałem jakieś 205 na godzinę, nie szanowałem siebie” – przyznał.
Mówił także o płycie akustycznej, która powstała w czasie koncertów już po zawieszeniu działalności zespołu T.Love.
"Zaczęły się koncerty akustyczne, z czego powstała płyta, (...) która w pandemii uratowała mnie psychicznie. Miałem jak wszyscy totalnego doła. Najlepszym lekarstwem na doła jest praca" - stwierdził Muniek Staszczyk.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Muzyk skomentował również porażkę reprezentacji Polski na Euro 2020.
"To jest los polskiego kibica. (...) Miałem nadzieję, że wyjdziemy z grupy, ale tak wygląda stan polskiej piłki - poza (Robertem) Lewandowskim, który jest jakimś kosmitą" - mówił.
"Nie było tu wielkiej frustracji, bo przyzwyczaiłem się do tego już wcześniej. No przykre. Nie chcę tu ‘grillować’ piłkarzy. Szkoda mi kibiców" - podkreślił Muniek Staszczyk.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek: Muńku, uspokoiłeś się już po ostatnim meczu reprezentacji?
Muniek Staszczyk: Wiesz co, to jest los polskiego kibica, który jest po prostu taki, jaki jest. Byłem już na kilku turniejach i znam ten stan emocjonalny, więc to nie była dla mnie nowość. Miałem nadzieję jak każdy, że wyjdziemy z tej grupy, ale po prostu tak wygląda stan polskiej piłki, poza (Robertem) Lewandowskim, który jest jakimś kosmitą w tej sytuacji. Gdyby sklonować 10 Lewandowskich, to byłaby fajna drużyna, ale tego się nie da w realu zrobić. Tu nie było takiej wielkiej frustracji, bo już się przyzwyczaiłem wcześniej do tego. No przykre, nie chcę tu "grillować" piłkarzy. Szkoda mi kibiców polskich, tych ludzi, którzy tam jeżdżą...
Jadą do Petersburga, jadą do Sewilli.
Naprawdę mi szkoda, bo to jest duża emocja. No ale cóż, nie umiemy grać w piłkę.
No nie umiemy chyba, co robić? Ale dobrze, zostawmy piłkę nożną i te nieszczęścia. Są dobre wiadomości. Oto dzisiaj, po raz pierwszy po pandemii w zasadzie, ruszasz w trasę. Na razie jeszcze niedużą, "Muniek i przyjaciele", czyli akustycznie. Ale takie pierwsze koncerty, już tak serio, po 2 latach.
No tak. Zaczęliśmy niedawno w warszawskim Palladium. Duży stres miałem, w związku z tym, że przed chorobą ostatni koncert był w lipcu 2019, można powiedzieć, że 2 lata nie grałem.
Tak, w lipcu 2019, po tym koncercie, podczas pobytu w Londynie, doznałeś udaru. To mówimy tym, którzy jeszcze z jakiegoś powodu nie wiedzą. Ale wszystko jest dobrze, jak widzę, kwitniesz.
Los się obszedł ze mną łagodnie. Chciałem podziękować lekarzom, chciałem podziękować ludziom, którzy mnie wspierali, zarówno w Londynie, bo było mnóstwo też tam polskich pielęgniarzy, pielęgniarek, a potem w Polsce, (w szpitalu - przyp. RMF) na Sobieskiego w Warszawie. Dostałem wsparcie od ludzi, takie po prostu, prawdziwe wsparcie. Po wyjściu ze szpitala też, w każdym miejscu jak, nie wiem, spożywczak czy poczta, na ulicy. I do dziś dostaję - pytają o zdrowie, to jest fajne. Natomiast na pewno byłem w sytuacji granicznej. I jak człowiek przejdzie taką sytuację graniczną, to ma pewną refleksję. Jechałem jakieś 205 na godzinę, nie szanowałem siebie. T.Love grał bardzo dużo, mimo że zawiesiłem zespół w 2017 roku.
No właśnie, ale jeszcze przez 2 lata grałeś ty, dość regularnie.
No tak. Już wtedy zaczęły się koncerty akustyczne, z czego po prostu powstała płyta, bo już nagraliśmy to wcześniej. Powstała płyta, która w jakiś sposób w pandemii uratowała mnie psychicznie. Miałem, jak wszyscy, totalnego doła, a najlepszym lekarstwem na doła jest praca.
I ty mogłeś pracować, i to jest szczęście rzeczywiście. Muniek, ale ludzie po udarze wychodzą bardzo ciężko, często nie wracają do starej sprawności. A ty zaczynasz trasę koncertową.
Tak, jak mówię: miałem wielkie szczęście. W szpitalu na Sobieskiego w Warszawie widziałem wiele przypadków ludzi na wózkach, i to często ludzi młodych, i jak bardzo cierpieli. I tu też przyszła refleksja, bo generalnie to jest poważna sprawa i mogłoby mnie tu nie być, mógłbym w ogóle nie rozmawiać z tobą. Więc tak było 2 lata temu, akurat w Londynie trafiłem przez przypadek do dobrego szpitala, który się zajmował udarami, a potem w Polsce też do dobrego szpitala i no cóż, teraz jest okej.
Mówisz, że jesteś regularnie badany. Rozumiem, że ta trasa na początek to jest trasa z mniejszymi obciążeniami? Nie będziesz skakał po scenie, bo to są koncerty akustyczne, więc się raczej siedzi i raczej spokojnie śpiewa, też dla mniejszej publiczności. To jest jakoś inaczej? Nie wiem, mniejszy wysiłek?
W 2018 roku ten projekt "Muniek i przyjaciele" powstał. Wtedy, jak się T.Love zawiesił, to chciałem przeżyć jakieś takie nowe wrażenia, bardziej w kameralny sposób i pojechaliśmy wtedy na koncerty po teatrach, mniejszych salach, bo T.Love jednak grywał w większych. I akustyczne koncerty to jest zupełnie nowa rzecz i nowa energia spotkania się z ludźmi, ale bardzo fajna, bo bardziej intymna. A poza tym dla wokalisty, dla człowieka, który śpiewa, jest to duża nauka, bo wychodzisz na scenę "na golasa", po prostu, bo masz tylko 2 gitary i harmonijkę ustną. Bo my chcieliśmy tak naprawdę wrócić do folkowego grania, bez żadnych ozdobników.
Bob Dylan, Muniek Staszczyk, jedna muzyka.
No wiesz, zasada jest prosta, pewnie to wiesz. Dobra piosenka, jeżeli ma dobre akordy i jakiś przekaz, no to jest chyba najlepsza z możliwych opcja - a ludzie po prostu bardzo mocno to przeżywali, mówię o tym czasie przed pandemią. A teraz zaczynamy, rzeczywiście są to koncerty na siedząco, jest to taki przedtakt przed powrotem T.Love'u.
No właśnie, dzisiaj wieczorem w Sopocie koncert pierwszy, później Lublin. Wakacje pracowite, rozumiem?
Pierwszy był w warszawskim Palladium, ale to właściwie niedawno. Tak, dzisiaj Sopot, zapraszam wszystkich. W niedzielę Lublin, festiwal "Inne brzmienia". Latem nie jest tak jakoś, że tak powiem, pazernie dużo, jest może 10 koncertów w różnych miejscach.
A za rok 40 lat na scenie i nowa płyta T.Love, w starym składzie, z '92 roku. Rany boskie, nie można tego ludziom mówić, bo ludzie tak długo nie żyją.
W składzie z płyty "King". To był wynik tego, żeby w pandemii nie popaść w jakąś totalną depresję itd.: jak sam pewnie wiesz, najlepszym lekarstwem jest praca. Więc najpierw ułożyłem, pomagałem w miksie, po prostu pracowałem przy płycie akustycznej - a później stwierdziłem, że trzeba coś zrobić i wrócić z T.Love’em. Spotkałem się z chłopakami w sierpniu zeszłego roku, u mnie w ogrodzie, w domu. I żeśmy stwierdzili wspólnie - to był mój pomysł - żeby zrobić T.Love w składzie z "Kinga".
Dużo podobno czytałeś. Jedna książka na wakacje, którą poleca Muniek Staszczyk.
Na pewno nadrobiłem jakieś tam swoje literackie zaległości, bo zawsze u mnie leżało dużo książek, a szczególnie, jak grałem, o których zawsze mówiłem, że muszę przeczytać. Nigdy do tego nie dochodziło. Tak samo filmy. Nie będę się tu rozwodził, bo to nie jest program dla bibliofilów, ale na pewno, nie wiem, czy na wakacje, ale z tych książek, które zrobiły na mnie wrażenie, których nie przeczytałem wcześniej, to na pewno był Singer "Miłość i wygnanie", na pewno był to Bobkowski "Szkice piórkiem", na pewno był Camus...
A to wiadomo, wszyscy go czytali w epidemii.
...i też "Wyznania" świętego Augustyna, z IV wieku, ale wciąż aktualne.
Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.