"Nawet do głowy by mi to nie przyszło" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Kukiz’15 Marek Jakubiak pytany o to, czy molestował działaczkę Partii Razem Justynę Samolińską. "Siedzę tu bezradny, obrzucony odpadami organicznymi przez tą panią, nie wiedzieć z jakiego powodu" – dodaje. "Sprawa trafi do sądu. Za trzy lata oczywiście tę sprawę wygram. Za trzy lata nikt nie będzie wiedział, kto to jest pani Samolińska" – zapewnia. Na pytanie, czy zaproponował posłance Partii Razem wspólne wyjście do toalety podczas wieczoru wyborczego, odpowiada: "To kuriozalne. Skąd taki pomysł. Ja uznaję, że toaleta jest brudnym miejscem, z którego wychodząc trzeba ręce myć, a tej pani (Justynie Samolińskiej przyp. red.) nie wiem co po głowie chodzi".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek: Państwa i moim gościem jest chyba najgorętsze ostatnio nazwisko, Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15. Normalnie powiedziałbym: wiceszef sejmowej komisji obrony - i rozmawialibyśmy o wojsku, ale trudno nie rozpocząć od pytania o to, czy molestował pan Justynę Samolińską, działaczkę Partii Razem - bo ona pana o to oskarża?
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Marek Jakubiak: Nie i nawet do głowy by mi to nigdy nie przyszło. Siedzę tu taki bezradny, bo obrzucony przez tą panią - że tak powiem - odpadami organicznymi. Nie wiedzieć, z jakiego powodu. Ja wyczuwam mniej więcej, w którym momencie to się odbywa, dlaczego przykrywa się własne problemy - "Gazety Wyborczej" i "Krytyki Politycznej", wymieniając moje imię i nazwisko. Sprawa trafi do sądu, oczywiście tą sprawę wygram. Ale cóż z tego, panie redaktorze. Za trzy lata nikt nie będzie wiedział, kto to jest pani Smolińska...
Samolińska.
Samolińska. Ja pamiętam z tej sprawy tylko tyle: osiem milionów ludzi nas oglądało, o czym nam powiedziano.
Powiedzmy od razu: chodzi o to, że dwa lata temu podczas wieczoru wyborczego w telewizji publicznej siedział pan obok działaczki Partii Razem i miał jej pan zaproponować - przepraszam za dosłowność - "wspólne wyjście do toalety".
To jest po prostu kuriozalne, skąd w ogóle taki pomysł się bierze. Ja uznaję, że toaleta jest brudnym miejscem, z którego wychodząc trzeba ręce myć, a tej pani nie wiem, co po głowie chodzi. Natomiast, proszę państwa... to nie może tak być. Jeżeli nawet... to było tak, że nas trzymano w tym studio, ja z tą panią rozmawiałem, tak jak rozmawiałem i z lewej strony, i z prawej strony, siedzieliśmy godzinę, o czymś trzeba było mówić. Jeżeli ja cokolwiek niestosownego do tej pani powiedziałem, to należało mi powiedzieć: "Nie odzywaj się do mnie" i do widzenia. Przecież czy ja bym na siłę tą konwersację prowadził? I tak kłopotliwą.
Ale zaraz: dopuszcza pan możliwość, że pan powiedział coś niestosownego?
Nie dopuszczam, bo ja siebie znam. W ogóle to są kuriozalne jakieś pomysły tej pani. Gdzieś tam na granicach jakiejś fantazji. Mitomania - jest takie zjawisko, to się leczy i tyle. Natomiast proszę pani, gratuluję sukcesu: wczoraj mój 9-letni syn zapytał się mnie, co to jest molestowanie. Gratuluję pani.
No dobrze. Czy sama akcja #metoo, czyli #jateż, w której kobiety przyznają się do tego, że też były molestowane, i zwracają uwagę na problem, nie ma żadnych plusów?
Nie no, jest, tylko chodzi o jakby nietrywializowanie tego ani upolitycznianie. Co do mechanizmu, ten mechanizm jest znany: obrzuca się kogoś, a wszyscy, którzy staną w obronie tego kogoś, są tacy sami jak ten, w którego obronie stają. Ja to widziałem wyraźnie po wpisach Partii Razem - bo ja będę skarżył wiceprezesa Partii Razem czy tam członka zarządu, a nie panią z imienia i nazwiska. To jest kuriozalne, co się w internecie działo: ci państwo polecieli dalej. Oni używali takiego słownictwa, którego nawet tutaj nie można zacytować. Ci delikatni ludzie, którzy tak walczą o prawa kobiet. Otóż za moich czasów, jak ktokolwiek krzywdę zrobił kobiecie, nikt mu ręki w mieście nie podał. Takie były zasady. A dzisiaj w ten sposób traktowanie kobiet... pytam się, co? Za trzy lata ktoś coś powie... ja nie rozumiem tego.
Dobrze, panie pośle, puentując: pan nigdy żadnej niestosowanej uwagi...
Absolutnie.
...żadnej propozycji, żadnego grubego żartu?
Proszę pana, ja, jeżeli z kimkolwiek żartuję...
Przepraszam bardzo za to pytanie, nie jestem prokuratorem, ale zaraz może się okazać, że to, co my nazywamy zalotami albo końskimi zalotami, przez kogoś będzie uznane za formę molestowania. Dlatego pytam.
Jakie zaloty znowu. To jest tak, że ja tylko z osobami, które uznam za bliskie, w ogóle żartuję. To nie jest tak, że ja z każdym żartuję. Są pewnie zasady, których trzeba przestrzegać. Ja myślę, że ta pani po prostu poleciała. No okej, istnieje.
Dobrze, zostawmy w takim razie temat, który - jak rozumiem - skończy się w sądzie, tak?
Albo w prokuraturze. Zobaczymy, rozważamy dwie opcje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Antoni Macierewicz - bardzo gorące nazwisko - nieoczekiwanie pojawia się na liście ministrów do zwolnienia. Mówi się bowiem o tym, że czy premierem zostanie Jarosław Kaczyński, czy też pozostanie rząd Beaty Szydło, pozycja Antoniego Macierewicza słabnie. Pan się z tego cieszy, pan się tym martwi?
Nie, absolutnie się nie cieszę. Natomiast wydaje się, że pan Macierewicz sam zasługuje na takie traktowanie. Dlatego że postawił na PR i niepotrzebne dla ministerstwa obrony rzeczy, a przestał się zajmować Ministerstwem Obrony Narodowej. Widać wyraźnie, że w Ministerstwie Obrony Narodowej w tej chwili jest ofensywa na zakupy, na dobre wiadomości ze środka.
Ale to jest ofensywa prawdziwa czy PR-owska?
Taka bardziej PR-owska, bym powiedział, bo kupowanie karabinków, które - jak ja obliczyłem, z mocami produkcyjnymi - około 15 lat się będzie produkowało, te 53 tysiące karabinków, to jest PR, nic więcej.
Antoni Macierewicz prowadzi jednocześnie wojnę z prezydentem, mówi się, że Pałac Prezydencki, Andrzej Duda blokuje nominacje nie tylko generalskie, ale również podporuczników - jest to element takiego przeciągania liny.
No tak. Pan minister Macierewicz uważa, że armia jest najważniejsza dla niego, a tymczasem sam wstrzymuje, sam odwołuje. Natomiast tutaj mamy typowo wojskowy problem i Konstytucji problem przy okazji, dlatego że dzisiaj mamy spór kompetencyjny, który wynika z niejasnych zapisów Konstytucji. Dla mnie one są jasne, dla ministra Macierewicza nie są. Jeżeli Zwierzchnik Sił Zbrojnych ma wykonywać swoje zwierzchnictwo za pomocą ministra obrony narodowej, to przecież każdy rozsądnie myślący człowiek wie, kto jest czyim przełożonym. A pan minister Macierewicz nie chce tego uznać, dla mnie jest to kuriozalne.
Nie chce uznać pozycji Andrzeja Dudy, tak?
Tak, prezydenta nie uznaje, dlatego że on jest starszy, on więcej wie, on jest starszym kolegą z partii - i to trochę, że tak powiem, w kozi róg nas wszystkich zagania, bo znowu nie wiadomo już, jakich argumentów używać, jak przekonać ministra Macierewicza, że prezydent jest jego przełożonym.
Ja też nie wiem, ale może kto inny mógłby podpowiedzieć. No właśnie, a może kto inny mógłby zamienić Antoniego Macierewicza? Pojawiają się nazwiska, mówi się o wiceministrze Dworczyku, że on mógłby zostać szefem MON-u. To byłby dobry następca?
Bardzo silnym elementem Ministerstwa Obrony Narodowej są wiceministrowie. Ja tam nie widzę słabych stron. Tak naprawdę ci wiceministrowie to jest szczęście ministra Macierewicza, bo on się nie musi wręcz nawet ministerstwem zajmować, żeby to ministerstwo funkcjonowało. Kownacki, Dworczyk...
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Ale Kownacki ma wylecieć, bo ma kiepskie relacje z ministrem Macierewiczem, a Dworczyk ma z kolei bardzo niewielkie kompetencje wewnątrz ministerstwa.
Ja tych panów znam i wiem, że oni są ministrami obrony narodowej i często jest tak, że oni do ministra obrony narodowej mówią: "To jest źle robione, nie możemy w ten sposób iść". Jak z nimi rozmawiam, bo często z nimi rozmawiam na różnego rodzaju spotkaniach Komisji Oborny Narodowej, to oni się wręcz czasami wstydzą.
Czyli Marek Jakubiak chwali wiceministrów obrony.
Oczywiście.
A myśli pan, że dobrym ministrem byłby - pojawiło się również to nazwisko w randze ministra, a nawet wicepremiera - Joachim Brudziński?
Oczywiście.
Jednocześnie mówi się, że to niemożliwe, bo on musi zajmować się partią.
Ministerstwo Obrony Narodowej jest bardzo dobrze zorganizowane teraz od środka, wszystko jedno, kto będzie ministrem. Jeżeli pan Joachim Brudziński będzie, to bardzo dobrze, bo on też ma rys wojskowy, ja wyczuwam takie rzeczy. Natomiast....
Mówi Marek Jakubika, były żołnierz zawodowy.
Tak tak, to się wyczuwa. Żołnierzem się jest po prostu, a nie żołnierzem się było. Proszę państwa, jeżeli pan Joachim Brudziński byłby ministrem, ministerstwo by tylko zyskało.
To ostatnie pytanie w części radiowej. Dlaczego PIS chce utuczyć Platformę, a wyciąć Kukiż'15, wyciąć PSL, ordynacją wyborczą, która małe i średnie partie spycha, a faworyzuje te większe?
Dlatego, że przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość straciło możliwość myślenia abstrakcyjnego, oni nie wybiegają na parę lat do przodu. Ja bym był za tym, żeby Prawo i Sprawiedliwość jednak rozważało różne warianty, a już w swojej arogancji niech nie uważają, że są najmądrzejszym ugrupowaniem w Polsce.
"To więcej niż pewne" - tak Marek Jakubiak odpowiedział na pytanie o to, czy Kukiz’15 będzie apelować do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustawy o nowej ordynacji wyborczej. Poseł opozycji podkreślał, że jego ruch "bardzo liczy na to, że propozycje PiS zostaną zawetowane". "Wydaje nam się, że znamy stosunek prezydenta do tych zmian" - dodał. Według jego wyliczeń, w nowej ordynacji Kukiz’15 musiałby mieć co najmniej 20% poparcia, żeby "w ogóle mandat uzyskać". "To w ogóle tragedia" - krytykował.
Robert Mazurek pytał swojego gościa również o obecność faszystowskich haseł na tegorocznym Marszu Niepodległości. "Zawsze jakichś paru durni się znajdzie - za przeproszeniem - którzy rzutują własnym postępowaniem na pozostałe tysiąc ludzi" - uznał Jakubiak.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video