„Trzeba szanować Pawła Kukiza za karierę artystyczną, natomiast w polityce nie wiem, czy dziś można być pewnym tego, co zrobi jutro. (…) Trudno mi teraz wyobrazić sobie jakąś parlamentarną współpracę z Pawłem Kukizem – chociaż w polityce nigdy nie mówi się ‘nigdy’” – stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak.

Siemoniak: Prezes Kaczyński zniknął, wydaje mi się, że Donald Tusk robi więcej

Tomasz Siemoniak zapewniał również, że Donald Tusk "poradzi sobie" z kierowaniem równocześnie Europejską Partią Ludową i Platformą Obywatelską, a na uwagę Roberta Mazurka, że Tusk jest "szefem na pół etatu", odparł: "Skoro te pół etatu dało nam taki wzrost sondażowy, to można pozazdrościć takiego pół etatu".

"Prezes Kaczyński jakby w ogóle bez etatu się teraz porusza, bo kompletnie zniknął jako wicepremier ds. bezpieczeństwa, więc wydaje mi się, że Donald Tusk robi więcej, więcej pracuje" - komentował poseł PO.

Odnosząc się do planowanych na jesień wyborów nowego szefa Platformy, Siemoniak stwierdził: "Wydaje mi się, że poziom poparcia dla Tuska wszystkich, z którymi rozmawiam, zadowolenia z jego powrotu do polskiej polityki jest tak duży, że może się zdarzyć, że będzie jedynym kandydatem". O potencjalnym zwycięstwie Donalda Tuska powiedział zaś: "Wydaje mi się, że to jest bliskie pewności".

Siemoniak: Stan wyjątkowy uderzył tylko w media

W internetowej części rozmowy Siemoniak odniósł się do stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią.

"Tak wprowadzony stan wyjątkowy, z takimi regulacjami, w gruncie rzeczy uderzył tylko w media i dziennikarzy, a nie załatwił sprawy" - stwierdził.

"Nasza ocena sytuacji była zbieżna z oceną sytuacji, którą przedstawiał rząd. Dotycząca Łukaszenki, presji na granicy, instrumentalizowania uchodźców" - mówił wiceszef PO, dodał jednak, że oczekiwał od rządzących regulacji dotyczących "liczby żołnierzy, funkcjonariuszy, płotów". "A on (stan wyjątkowy) tak naprawdę uderzył tylko w dziennikarzy" - stwierdził i zaznaczył: "Trudno coś takiego popierać".

Ocenił, że w kwestii stanu wyjątkowego widoczny był brak powagi.

"Jeżeli występuje przedstawiciel prezydenta, który mówi, że mamy do czynienia z największym zagrożeniem od upadku Związku Sowieckiego, czyli od 30 lat, to niech się też tak zachowują. Żadnej powagi w tym nie było" - skomentował Tomasz Siemoniak.

Siemoniak u Mazurka: Przeczytaj całą rozmowę!

Robert Mazurek: Paweł Kukiz był tutaj przedwczoraj i mówił tak: "Droga Platformo, karty na stół, chcecie związków partnerskich - a chcecie, Donald Tusk mówi, że chce - to zróbmy najpierw referendum. Mamy razem większość, to zróbmy referendum". Co pan na to?

Tomasz Siemoniak: Trudno nadążyć za Pawłem Kukizem, mówi różne rzeczy. Przedostatnio - skoro za ostatni uznajemy ten wywiad u pana redaktora - podpisywał porozumienia z PiS-em i w saloniku w Sejmie zmierzał do tego, żeby powtórzyć głosowanie, które PiS przegrał...

Bo się pomylił - tak twierdzi.

Jasne, każdy ma prawo do błędu. Trudno coś z nim zbudować. Trzeba go szanować za karierę artystyczną, natomiast w polityce nie wiem, czy dziś można być pewnym tego, co zrobi jutro. Swoją drogą ciekawe, czy te zobowiązania PiS-u, prezesa Kaczyńskiego, o których on mówi, dotyczące kwestii ordynacji wyborczej czy ustawy antykorupcyjnej...

W sprawie ordynacji się chyba nie dogadali.

To ws. ustawy antykorupcyjnej - czy to będzie dotrzymane. Zobaczymy.

A wy poprzecie tę ustawę antykorupcyjną?

Nie znamy jej zapisów...

Jest w Sejmie, można ją przeczytać. Tam nie ma nic specjalnego.

Zobaczymy, wszystko, co służy walce z korupcją, nepotyzmem, kumoterstwem, warto oczywiście popierać.

Ale Kukiz mówi coś takiego: "Wy mnie oskarżacie, że chcę załatwiać swoje sprawy, to, co obiecałem wyborcom, a sami nie chcecie ze mną niczego przegłosować. Jesteście pies ogrodnika".

Ja o nic nie oskarżam Pawła Kukiza. Śledzę to, co robi w Sejmie od 2015 roku...

Słyszał pan, jak posłowie Koalicji Obywatelskiej krzyczeli: "Szmato, nie głosuj".

Aż tak to chyba nikt nie krzyczał.

Krzyczał, krzyczał.

Emocje były. Trudno mi teraz wyobrazić sobie jakąś parlamentarną współpracę z Pawłem Kukizem - chociaż w polityce nigdy nie mówi się "nigdy".

Ale przecież cały czas mówiliście, że jak pozbieracie wszystkich, to PiS zostanie sam...

Ale "zebrał go" prezes Kaczyński, tak? Z nim (Paweł Kukiz) podpisał jakieś porozumienie.

Ale Kukiz nie wszedł do koalicji. Kukiz mówi: "Ja cały czas głosuję tak, jak zechcę, dogadałem się z PiS-em w kwestii najważniejszych spraw, ale mówię Platformie: 'Platformo, w sprawach światopoglądowych zróbmy referendum'. To jest pytanie poważne: Platformo, chcecie referendum np. ws. związków partnerskich czy nie?

Mówił o tym Donald Tusk, mówił o tym Rafał Trzaskowski, nawet Schetyna to mówił przed wyborami, że ten temat trzeba w końcu załatwić. Ja szczerze mówiąc, inne elementy tego wywiadu wychwyciłem i na to jakoś większej uwagi nie zwróciłem.

To proszę zostawić wywiad, proszę odpowiedzieć, gdyby był pan łaskaw, na pytanie: czy Platforma poprze pomysł referendum ws. związków partnerskich?

Ale tego pomysłu jeszcze nie ma.

Jest, Paweł Kukiz rzucił to na stół.

Tusk powiedział wyraźnie: to będzie pierwsza sprawa po wyborach, jeśli będziemy rządzili. Referendum to jest jakiś środek, narzędzie. Pewnie można to poprzeć, ale lepiej sprawę załatwić niż mówić o referendum. Może być referendum, ja nie mam nic przeciwko temu. To jest taki stały wątek Pawła Kukiza. Mnie się podoba, żeby w referendach rozstrzygać o woli obywateli, jestem za tym.

To dlaczego nie chcecie głosować z Kukizem?

Ale przecież takiego czegoś nie ma w Sejmie, nie ma w Senacie, to są jakieś idee - przy całym szacunku - polityka, który kieruje grupą kilku posłów. Tak to wygląda.

To porozmawiajmy o polityku, który kieruje grupą... ilu? Nie wiem, ilu was tam jest w Platformie.

Dużo. Największy klub. 130 osób.

Tak, (kieruje) największym klubem i największą partią opozycyjną, aczkolwiek kieruje również Europejską Partią Ludową. Donald Tusk, jak się okazało, nie do jesieni, ale do kwietnia ma być szefem Europejskiej Partii Ludowej. Tak przynajmniej doniosły wczoraj gazety. To by oznaczało, że do kwietnia, czyli co najmniej pół roku, będziecie mieli takiego przewodniczącego na pół etatu.

Poradzi sobie. Sądzę, że to jest tak, że europejscy partnerzy Donalda Tuska, którzy wybrali go na tę funkcję, mają swój kalendarz i uważają, że do kwietnia można te role pogodzić. Niczego złego w tym nie ma. Polityka się bardzo zmieniła przez covid, stała się znacznie bardziej zdalna.

Czyli szef na pół etatu jest okej?

Jak te pół etatu dało nam taki wzrost w sondażach, to można pozazdrościć takiego pół etatu.

To zależy, kto wam zazdrości. PiS, gdyby miał takie poparcie, to raczej by wam nie zazdrościł.

Prezes Kaczyński bez etatu w ogóle się teraz porusza, bo kompletnie zniknął jako wicepremier do spraw bezpieczeństwa. Wydaje mi się, że Donald Tusk więcej robi, więcej pracuje.

Jesienią mają się odbyć wybory w Platformie. Czy to oznacza, że będą również wybory  przewodniczącego Platformy?

Tak.

Czy one będą wyglądały tak jak ostatnio, czyli że każdy z członków Platformy będzie głosował?

Tak.

To w takim razie trzeba zadać to pytanie, niech pan patrzy prosto w oczy i powie: czy pan będzie kandydował? Czy pan rzuci wyzwanie?

Tym razem jest znacznie lepszy kandydat ode mnie. 

To znaczy, że nikt nie będzie kandydował oprócz Zdrojewskiego?

Nie wiem, czy Bogdan Zdrojewski... Natomiast Tusk, nawet gdy był premierem, miał kontrkandydatów w tych wyborach. Więc to nie jest tak, że jakoś nie można sobie tego wyobrazić. Natomiast wydaje mi się, że poziom poparcia dla niego wszystkich, z którymi rozmawiam, zadowolenia z jego powrotu do polskiej polityki jest tak duży, że wydaje mi się, że akurat może się tak zdarzyć, że będzie jedynym kandydatem. 

Akurat może się zdarzyć, że wygra.

Wydaje mi się, że to jest bliskie pewności.

Okej, to jest pewne. Ale kogo mam słuchać, ja jako wyborca, gdy się chcę dowiedzieć, co Platforma zrobi, kiedy już wygra z PiS-em, w sprawie szpitali? Bo wiem, że nie profesora Grodzkiego, który, co prawda, jest lekarzem, co prawda, jest profesorem medycyny, co prawda, jest marszałkiem Senatu, ale w sprawie służby zdrowia i programu Platformy to nie, on się nie zna, wygłasza tylko swoje prywatne poglądy. To kogo mam słuchać?

Mamy program, można go przeczytać. Jest przewodniczący, są jego zastępcy, w tym moja skromna osoba. 

Dzień dobry. Czy Platforma w takim razie będzie likwidowała szpitale, kiedy już wygra wybory?

Absolutnie nie. Za rządów Platformy liczba oddziałów szpitalnych, łóżek się zwiększała, za rządów PiS się zmniejszała. 

Już to ćwiczyłem. Jak wiadomo, szpitale należą nie do rządu, tylko do samorządu.

Ale część z nich należy do rządu. To jest kilkadziesiąt dużych szpitali.

Ale akurat tych dużych szpitali nikt nie likwiduje. Likwidowane są szpitale małe, powiatowe.

Jestem za szpitalami powiatowymi.

Wie pan, jak to jest? Jak na przykład starosta z PiS-u próbował zlikwidować szpital w Biłgoraju, to szybko przestał być starostą z PiS-u. Bo go PiS wywalił mówiąc, że nie, my nie chcemy się na to godzić. Szpital, zdaje się, w końcu sprywatyzowano, a nie zlikwidowano.

Nie jestem ekspertem od zdrowia, ale czuję się ekspertem od terenu. I wiem, jak jest ważne to, że w miastach powiatowych są szpitale i ludzie mają poczucie takie, że 15 minut jazdy karetką czy samochodem z dzieckiem, któremu się coś stało - i mają szpital. I to jest bardzo ważne, i tego nie wolno złamać.

Panie pośle, czy pan szybko biega?

Raczej jeżdżę na rowerze. I czasem potrafię szybko jechać. 

Ale czy potrafi pan szybko biegać?

Nie wiem, do czego to odnosić. 

A jak szybko pan biega z torbą z IKEA?

Przejrzałem tę pańską chytrą grę...

Bo poseł Starczewski biega bardzo szybko i uważa, że to jest strasznie fajne, że on jako poseł może sobie pobiegać w otoczeniu Straży Granicznej. I to jest największa rozrywka posła Starczewskiego...

A ja bym tak się z tego nie śmiał. 

O pośle Starczewskim porozmawiamy sobie jeszcze chwilę w części internetowej. W tej części jeszcze tylko jedno pytanie. Czy to Klaudia Jachira i Franciszek Starczewski są twarzami Platformy w sprawie uchodźców?

Nie, oczywiście, że nie.

To dlaczego tylko oni tam byli? I tylko ich głos był słyszalny?

Są posłami, którzy nie są w Platformie, są posłami w naszym klubie i robią, co uważają i co chcą. Ja to negatywnie oceniałem wielokrotnie.