"Nie będziemy robić nic nowego, nic własnego, bo uważamy, że trzeba z godnością uczcić tę rocznicę. Natomiast wielkim rozczarowaniem jest to, co zrobił czy czego nie zrobił PiS i prezydent. Blisko dwa lata przygotowań, też uczestniczyliśmy w pracach tego komitetu. I jest wielkie zero" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM Grzegorz Schetyna pytany o to, jak będzie świętował 11 listopada. "Nie ma tradycji wspólnego świętowania. (...). Możliwość rozmowy (o wspólnych obchodach - przy. red.) się zakończyła" - dodaje przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Myślę, że będzie poważny kryzys w tej organizacji, w tym środowisku. (...) Że dojdzie tam do pęknięć i podziałów - stwierdza z kolei Schetyna pytany, czy jego zdaniem to już koniec kariery Pawła Kukiza i ruchu Kukiz '15.

Przewodniczący PO odnosi się także do słów Władysława Frasyniuka, który stwierdził, że Grzegorz Schetyna "przegrał w wyborach Dolny Śląsk". Władysław Frasyniuk pewnie denerwuje się, że lista Dudkiewicza zabrała nam większość w sejmiku dolnośląskim - przyznaje gość Roberta Mazurka. Polityka nie zamyka się tylko aktem wyborczym, trzeba posiadać zdolności koalicyjne, by ją skutecznie uprawiać. Nad tym pracujemy - dodaje polityk stwierdzając także: 450 tys. głosów było mniej na PiS. 500 tys. więcej na nas...

Schetyna: Sikorski może liczyć na bardzo dobre miejsce na listach Koalicji Obywatelskiej

Rozmawiamy o listach do europarlamentu - stwierdził w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Grzegorz Schetyna. Robert Mazurek zapytał swojego gościa o kilka nazwisk polityków, którzy mogliby wystartować do Brukseli. Bronisław Komorowski? Zawsze taka kandydatura tworzy nową jakość i to jest temat do rozmowy. Na pewno będziemy o tym z nim rozmawiać. Zapytam go, czy będzie zainteresowany - zadeklarował lider Platformy Obywatelskiej. Ewa Kopacz jedynką na Mazowszu? Nie wiem, czy na Mazowszu czy w innym miejscu. Jeśli będzie zainteresowana, to może na to liczyć - odpowiedział Schetyna. Najbardziej konkretna zapowiedź padła przy nazwisku Radosława Sikorskiego. Jeżeli wyraziłby taką wolę - a widzę, że jest zainteresowanie z jego strony, to oczywiście jest osobą, która może liczyć na bardzo dobre miejsce na liście Platformy czy Koalicji Obywatelskiej. Nasze rozmowy są najbardziej zaawansowane - mówił. 

Polityk PO odpowiadał też na pytania o możliwe poszerzenie Koalicji Obywatelskiej o PSL. Niczego nie przesądzamy, rozmawiamy o możliwości wspólnego pójścia (do kolejnych wyborów - red.). To najbardziej pomoże wynikowi. Ale w tym jest cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Musi być decyzja PSL i przekazywałem to prezesowi Kosiniakowi-Kamyszowi, że powinniśmy poszerzać Koalicję Obywatelską o następne podmioty - zdradził Schetyna.

Robert Mazurek: Jak przewodniczący Platformy Obywatelskiej będzie świętował 11 listopada?

Grzegorz Schetyna: Jak zwykle - składając wieńce w miejscach ważnych dla polskiej historii, czcząc pamięć tych, którzy uzyskali niepodległość.

Ale taka wyluzowana partia, jak Platforma i jedyne, co będzie pan robił, to składał wieńce?

Nie będziemy robić nic nowego, własnego, bo uważamy, że trzeba z godnością uczcić tę rocznicę, natomiast wielkim rozczarowaniem jest to, co zrobił czy czego nie zrobił PiS i prezydent. Blisko dwa lata przygotowań, też uczestniczyliśmy w pracach tego komitetu. I jest wielkie zero.

Trudno się z panem nie zgodzić niestety, że rzeczywiście wygląda na wielkie zero. Amerykanie z okazji 4 lipca - zresztą podobno pomylili datę, pan jest historykiem, to pan powinien wiedzieć lepiej, że 2 lipca powinno być, ale pal licho...

... przyjęło się 4...

... oni robią wielki pokaz fajerwerków co roku, jakoś to radośnie świętują. Rozumiem, że klimat nie ten. Ale dlaczego jedyne, co mamy do zaproponowania rodakom, to: "proszę państwa, możecie sobie państwo 11 listopada złożyć wieńce"?

Tak, rzeczywiście nie ma takiej tradycji przede wszystkim wspólnego świętowania. Uważam, że to jest problem. Była próba. Wierzę, że prezydent Duda miał na początku dobrą wolę, kiedy mówił o intencji wspólnego świętowania. Ale mówiliśmy - pamięta pan redaktor, rok temu, jeszcze uzasadniając wniosek przy odwołania rządu - o tych ekscesach rasistowskich, antysemickich, ksenofobicznych, mówiliśmy, że muszą być rozliczone te ekscesy z 11 listopada...

... nie, w tym marszu nie dało się iść, to jest oczywiste...

... i wtedy jest możliwość rozmowy. Ale ta możliwość się zakończyła. I jeszcze dochodzi do takiej sytuacji, że prezydent zaprasza na udział w marszu, z którego abdykuje, który opuszcza, z którego ucieka. To jest dziwne.

To prawda, ale właśnie wy teraz powinniście tam pójść, powiedzieć mu: "a nie, sorry, my na zaproszenie prezydenta".

Teraz przyjść do tych kolegów PiS-u, którzy w kominiarkach będą nieśli te transparenty?

Koledzy PiS-u - nie, zostawmy tych młodych dżentelmenów.

Fatalnie się stało, że jeszcze nie zaczęły się obchody tego święta, a już się kończą.

Jedno krótkie pytanie o pańskiego kolegę z dawnych lat. Myśli pan, że to już koniec kariery politycznej Pawła Kukiza i ruchu Kukiz'15?

Myślę, że będzie poważny kryzys w tej organizacji, w tym środowisku - mówię o klubie parlamentarnym, bo oni nie są partią polityczną. Wydaje mi się, że tam dojdzie do pęknięć i podziałów.

Wygląda na to, już wczoraj Marek Jakubiak zapowiedział, że powoła partię. Ale pytam, czy to jest koniec kariery politycznej Pawła Kukiza. Czy on się po prostu nie wkurzy, nie uniesie? Powie: "a dobra, mam to w trąbie"?

Myślę, że tak. On jako Paweł Kukiz jest w stanie otrzymywać dużo głosów, nawet bardzo dużo. To są głosy na jego nazwisko, na taką postawę.

Na jego charyzmę osobistą.

Jego charyzmę, oczywiście, że tak. Natomiast mnie się wydaje, że jeżeli ktoś może decydować o jego odejściu z polityki, to on sam. On może powiedzieć, że to już go nie interesuję. Biorę to pod uwagę.

Paweł Kukiz rzeczywiście popłynął w piątek wulgaryzmami. Władysław Frasyniuk - inna postać z Wrocławia - powiedział, że "w polityce nie ma rzeczy, których nie dałoby się..." - przepraszam - "... spieprzyć. I przewodniczący Platformy Grzegorz Schetyna jest tego przykładem". Czego pan jest przykładem?

Trzeba pytać Władysława Frasyniuka, który jest wnikliwym obserwatorem.

A co pan - excusez moi - "spieprzył"?

Władysław Frasyniuk pewnie denerwuje się, że lista Rafała Dudkiewicza zabrała nam wspólną większość w sejmiku dolnośląskim.

Ale to właśnie pański matecznik.

Ale wie pan, koniec wieńczy dzieło. Władysława Frasyniuka i tych wszystkich, którzy się martwią o te relacje na Dolny Śląsku muszę uspokoić: Będziemy rozmawiać, bo jest ciągle szansa, że to da się zbudować.

Będziecie rozmawiać, ale PiS i tak wygrał na Dolnym Śląsku. 


Ale proszę zobaczyć: Jeżeli prezydent Wrocławia, już były prezydent Wrocławia, wystawia listę w Jeleniej Górze, Wałbrzychu i Legnicy, nie tylko we Wrocławiu, swoich kandydatów nie wprowadza na dużą, wspólną listę, to znaczy, że...

... że pana nie lubi. Nie chce z panem mieć nic wspólnego.

To znaczy, że nie rozumie, że D’Hondt jest decydujący w takich wyborach i że trzeba szukać tego, co wspólne.

Myślę, że akurat Rafał Dutkiewicz doskonale rozumie, to jest...

To znaczy, że uważa, iż jeden, dwa mandaty będą języczkiem uwagi i pozwolą na dołożenie do większościowej koalicji. Ja jednak uważam, że w takiej sytuacji... Bo jeśli policzyłby pan głosy, to my razem wspólnie, to środowisko, które zawsze szło razem....

My razem, my razem, ale nie jesteście razem.

Ale właśnie na tym polityka polega, żeby być razem, szukać tego...

Jest pytanie do pana. Władysław Frasyniuk mówi: Pan to spieprzył, panie Grzegorzu. 

Ale przepraszam bardzo, z całym szacunkiem. Władysław Frasyniuk musi zrozumieć, że jeżeli nie byłoby wycofania Kazimierza Ujazdowskiego, za które byłem rzeczywiście odpowiedzialny, z pozycji kandydata na prezydenta, to kandydat Jacek Sutryk, wskazywany wcześniej przez Rafała Dutkiewicza, nie wygrałby w pierwszej turze. 

Nie wchodźmy w szczegóły...

Dlatego że pan chce rozmawiać o Wrocławiu, o Dolnym Śląsku, mogę godzinami. Nie ma pan szans, panie redaktorze. 

Oczywiście! Nawet nie próbuję z panem...

Troszkę pan próbował na początku, więc mówię...

Na temat Wrocławia? Tylko wiem, że gdzie jest tam liceum.

Wyjaśniam tutaj - uważam, że idzie w dobrą stronę i wszystko się dobrze skończy. Uspokajam Władysława Frasyniuka.

Cieszymy się, że Władysław Frasyniuk został uspokojony. Ale nie ma pan takiego poczucia, że we własnym mateczniku jednak dostaje pan łupnia. 

Nie no, przepraszam. Jeszcze raz będę musiał... Proszę tak nie kończyć tej części rozmowy. Wygraliśmy wybory we Wrocławiu.

Wygraliśmy wybory, tylko przegraliśmy je z PiS. Tak właśnie wygrywa wybory Grzegorz Schetyna.

Jacek Sutryk jest prezydentem w pierwszej turze. Ma ponad 50 proc. - kandydat Koalicji Obywatelskiej. Wygrywamy, budujemy...

Pamięta pan PiS, który mówi o ukrytej opcji niemieckiej i on na Górnym Śląsku wygrywa z wami. Jakie tam musi być zniechęcenie do Platformy, jak ludzie muszą mieć was dosyć, że gotowi są głosować nawet na PiS, byle nie na was.

Górny Śląsk to województwo śląskie. To jest Śląsk, Zagłębie. Podbeskidzie. To są miliony ludzi tam.

I wy tam przegraliście.

Ale mamy zdolność koalicyjną. Jeżeli pan uważa, że wynik wyborczy zamyka sprawę...

A propos zdolności koalicyjnych. Wczoraj marszałek Struzik mówił, że koalicje mogą być takie lub takie. Byleby on został marszałkiem.

Ja rozumiem. Tylko proszę mi pół zdania pozwolić powiedzieć. Już nie całe, bo nie liczę na to. Na Śląsku rozmowy trwają. Rzeczywiście jest tak - rządzimy od 12 lat. To jest dobry czas dla Śląska. I będziemy budować koalicję. Jestem przekonany, że będziemy kontynuować to, co robiliśmy przez 12 lat w szerokiej koalicji. I uważam, że to jest najważniejsze. Bo polityka nie zamyka się aktem wyborczym. Trzeba posiadać zdolności koalicyjne, żeby ją skutecznie uprawiać. I nad tym pracujemy. I to mamy.

Zdolności koalicyjne może macie, ale wybory przegraliście. Dlatego Władysław Frasyniuk się irytuje.

450 tys. głosów mniej na PiS. Blisko 500 tys. więcej na nas. Więcej o kilka procent w porównaniu do wyborów samorządowych.

Co pan mówi? PiS miał niespełna 27 proc. cztery lata temu. Teraz ma 34 procent. Hello. Tu ziemia.

Ale proszę porównać liczby, one są bezwzględne. 450 tys. mniej na kandydatów PiS-u.

(mpw, m, kp)