„Nie wierzę, że ta komisja cokolwiek wyjaśni, podobnie jak nic nie mają wyjaśnić komisje śledcze w Sejmie” - tak o rządowej komisji ds. badania rosyjskich wpływów mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Michał Dworczyk. Zdaniem byłego szefa KPRM-u cała sprawa to rodzaj teatru politycznego.

To jedynie element politycznej wojny, którą prowadzi rząd Donald Tuska - tak poseł PiS Michał Dworczyk komentował rządową komisję ds. badania rosyjskich wpływów. Według Dworczyka taka komisja niczego nie wyjaśni. Były szef kancelarii premiera przyznał, że PiS popełnił błąd, powołując poprzednio taką komisję - zrobił to bowiem za późno. Co do zasady, warto badać wpływy rosyjskie i białoruskie na polską rzeczywistość polityczną i funkcjonowanie naszego kraju - stwierdził.

Robert Mazurek pytał też swojego gościa o jego start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Reklamując swoją kandydaturę, Dworczyk stwierdził, że dziś jest, jeżeli chodzi o środowisko prawicowe, najskuteczniejszym politykiem na Dolnym Śląsku. Drugi powód - jestem jedyną osobą na tej liście, która zajmuje się tematyką obronności, a ten temat, jeżeli chodzi o UE, staje się szczególnie ważny - uzasadniał.

Projekt uchwały ws. wystąpienia Polski z traktatu zakazującego używanie min przeciwpiechotnych

Michał Dworczyk przyniósł do studia projekt uchwały, która ma doprowadzić do wystąpienia Polski z traktatu ottawskiego, czyli pozwolić nam na używanie znowu min przeciwpiechotnych. Jak zaznaczył gość Roberta Mazurka, ponad 160 państw podpisało traktat zakładający, że kraje, które są jego stroną, nie mogą korzystać z takich min, produkować ich i przechowywać. Jak zauważył Dworczyk, wśród krajów, które nie podpisały tego traktatu, są USA, Rosja, Korea Płd. i Chiny.

Po co nam są miny? Bo wojna na Ukrainie pokazała, że bez min przeciwpiechotnych nie można się bronić - uzasadniał poseł PiS. Zapewnił, że nie chodzi o minowanie teraz żadnej granicy. Jeżeli obecny rząd by naprawdę zajął się inżynieryjnym przygotowanie terenu, to trzeba zbudować zasób min i wyznaczyć teren, który gdyby nadeszła godzina W, czyli godzina konfliktu, to będzie można szybko zaminować - tłumaczył. Podkreślił, że wyprodukowanie 3 mln min zajmuje dużo czasu. Możemy to zrobić sami. Miny są tanim i bardzo efektywnym środkiem bojowym - mówił.

Michał Dworczyk przyznał, że jest krytycznie nastawiony do pomysłu europejskiej armii. Jak zauważył, NATO, które jest najsilniejszym sojuszem polityczno-wojskowym, i tak w dużej części opiera się na zdolnościach amerykańskich. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie - kraje europejskie - odprowadzić nawet 2 proc. PKB na cały Sojusz. Jeżeli my nie możemy wywiązać się wobec NATO z tego, do czego się zobowiązaliśmy, to skończy się to tak, że wsparcie amerykańskie możemy utracić, a nie zbudujemy żadnej alternatywy - stwierdził.

Były szef kancelarii premiera powiedział, że chciałby, by Polak został unijnym komisarzem ds. obrony. Dopytywany o to, czy chciałby, żeby to był Radosław Sikorski, stwierdził, że to przedwczesna dyskusja, bo najpierw trzeba wysłuchać kandydata.

"Zaliczyliśmy wpadkę"

Robert Mazurek chciał także dowiedzieć się od swojego gościa, kto jest winny utracie władzy przez PiS na Podlasiu. Polityka niestety taka jest, czy nam się podoba, czy nie, po prostu zaliczyliśmy wpadkę - skwitował Dworczyk.

Prowadzący Poranną rozmowę w RMF FM chciał także dowiedzieć się, dlaczego PiS głosował za wyborem Pawła Gancarza z PSL na marszałka województwa dolnośląskiego. Paweł Gancarz zarówno w rozmowach kuluarowych, jak i potem publicznie zadeklarował, że będzie realizował strategiczne projekty rozpoczęte jeszcze przez poprzedni zarząd, w których PiS uczestniczyło jako koalicjant. Nasze rozmowy doprowadziły do tego, że dużo bardziej wiarygodny jest kandydat PSL lub Platformy Obywatelskiej - tłumaczył Dworczyk. Jesteśmy w opozycji, będziemy merytoryczną opozycją - dodał.

Oczywiście jest jakiś wymiar ogólnopolski, ale nie ma go co przeceniać - przyznał. Podkreślił jednak, że to była merytoryczna decyzja, a nie uśmiech PiS w stronę PSL.

Opracowanie: