"Nie jest dobrze, jak odchodzi doświadczony generał, doświadczony żołnierz sprawdzony w wielu misjach zagranicznych i taki, który jeszcze ma przed sobą teoretycznie kilka lat pracy" - stwierdził gość Porannej rozmowy w RMF FM, poseł PiS Krzysztof Łapiński odnosząc się do dymisji szefa Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych w Krakowie gen. bryg. Jerzego Guta. "Należy się zastanowić, czy tych odejść już nie jest za dużo. Ci, którzy odchodzili z powodu tego, że nie mogą się dogadać z ministrem Macierewiczem, za bardzo o tym nie mówili. Może to i dobrze. Żołnierze, którzy chodzą i płaczą po mediach, nie wzbudzają poczucia autorytetu" - dodał. "W kampanii wyborczej potrafiliśmy unikać najdrobniejszych sytuacji, które mogłyby generować problemy. Pod każdym względem się pilnowaliśmy. Nie było żadnych wpadek. Dzisiaj trzeba wrócić do tej dyscypliny" - stwierdził poseł PiS. "Nie widzę polowania na Tuska. Wezwanie zostało wysłane dużo wcześniej. Pamiętajmy, że to wezwanie w charakterze świadka do zeznania w prokuraturze. Niektórzy oczekiwaliby takiego immunitetu dla Donalda Tuska, jakiego nie ma nikt w kraju - żeby nawet nie był wzywany w charakterze świadka do prokuratury" - dodał gość Roberta Mazurka.
Robert Mazurek, RMF FM: Zacznijmy od generała Jerzego Guta, który właściwie odchodzi z wojska. Szef służb specjalnych jest jednym z bardzo długiej listy generałów, pułkowników, dowódców, którzy nie chcą współpracować z Antonim Macierewiczem. Nie martwi to pana?
Krzysztof Łapiński: To pana redaktora teza. My usłyszeliśmy, że powodem są jakieś kwestie osobiste.
No właśnie, co to za epidemia, te powody osobiste? Ostatnio zapadł na nią świeżo powołany szef giełdy Rafał Antczak?
Ale ja bym tych rzeczy zupełnie nie wiązał...
Nie, ja pytam o epidemię.
...za giełdę minister Macierewicz nie odpowiada. Na pewno jest pewien żal, nie jest dobrze jak odchodzi doświadczony generał, doświadczony żołnierz, sprawdzony też w wielu misjach zagranicznych i to taki, który jeszcze ma przed sobą teoretycznie kilka lat pracy, bo to nie jest wiek emerytalny. Uważam, że to nie jest sytuacja najlepsza, ale to jest decyzja pana generała. Nie został - z tego co wiem - wyrzucony, tylko sam na własną prośbę odchodzi. W tej sytuacji jedynie jest dobrze, że już wyznaczony jest następca, doświadczony żołnierz, generał.
Ale nie ma pan takiego poczucia lekkiego zaniepokojenia? Bo to nie jest ani pierwszy, ani drugi, ani nawet ósmy generał, który odchodzi z powodów osobistych oczywiście.
Słyszeliśmy przed chwilą, że 30. Tak jak pan mówi - zgadzam się z panem. Jeśli to byłby pierwszy czy drugi, to nie budziłoby to żadnych wątpliwości. Jeśli to jest to kolejna osoba, to należy się zastanowić, czy tych odejść nie jest za dużo. Ja nie chciałbym tutaj bić w jakieś alarmistyczne tony, bo te odejścia były naprawdę z różnych powodów. Niektórym generałom kończyły się kadencje, inni odchodzili bo pewnie byli w wieku emerytalnym lub zbliżonym, inni z powodów osobistych. Ci, którzy odchodzili z jakiś tam powodów, że nie mogą się dogadać z ministrem Macierewiczem, to chyba za bardzo o tym nie mówili.
To akurat dobrze o nich świadczy.
Tak, bo żołnierze, którzy tam potem chodzą i płaczą po mediach, to chyba nie wzbudzają poczucia autorytetu.
Panie pośle, nie ma pan poczucia zaniepokojenia?
Nie, zaniepokojenie jest, a przede wszystkim jest żal, że doświadczeni generałowie odchodzą. Ja tylko mam nadzieję, że ich następcy, którzy przychodzą, to też są dobrzy ludzie, kompetentni, doświadczeni, gdzie nie ma jakiejś wyrwy, tylko jest proste zastępstwo. Jeden generał odchodzi, przychodzi na jego miejsce inny oficer.
Panie pośle, imponuje panu Antoni Macierewicz?
Nawiązuje pan do chyba jednej ze swoich poprzednich rozmów z Adamem Hofmanem.
Świetnie się pan przygotował, gratuluję.
Pamiętam, bo słucham pańskich rozmów.
To jak - imponuje panu, czy nie?
Patrząc na jego biografię i to jak ona jest konsekwentna, że nie ma tam jakichś zawirowań, kluczenia, to na pewno biograficznie mi imponuje.
Pytam o rządy, pytam o ministra.
Minister nie jest od tego, żeby mi imponował. Minister jest od tego, żeby wykonywał swoje zadanie, wykonywał swoją misję, a jeśli już, to żeby imponował pani premier, bo to ona może go ewentualnie odwołać, a nie poseł.
Pan jako doświadczony PR-owiec nie widzi, że jednocześnie minister Antoni Macierewicz jest takim generatorem PR-owskich kłopotów? Bo jak nie mistrale, które zauważył w Rosji, jak nie kłopot z helikopterami, to oczywiście złotousty rzecznik Misiewicz.
Najlepiej unikać wszelkich rzeczy, które potem są opisywane w prasie, w mediach i to nie dotyczy tylko ministra Macierewicza, ale wszystkich, i mnie, i takich różnych rzeczy, które są potem czy wyśmiewane przez media, czy opisywane w takim kontekście trochę skandalizującym.
Bartłomiej Misiewicz jest człowiekiem, który ma najdłuższy w Polsce urlop wypoczynkowy. Zdaje się, że wypoczywa już, nie wiem, drugi miesiąc, trzeci?
Może wcześniej dużo nadgodzin wypracował, panie redaktorze i odbiera nadgodziny. Był pracowity...
Pan się śmieje i ludzie się śmieją.
Panie redaktorze, ja naprawdę nie wiem. Ani nie mam wiedzy, ani nie odpowiadam za sprawy kadrowe Ministerstwa Obrony Narodowej, kto ile ma nadgodzin.
To byłaby trzeciorzędna sprawa, gdyby nie fakt, że jest to taki kolejny przykład tego, jak PR-owsko strzelacie sobie w kolano.
Panie redaktorze, my w kampanii wyborczej potrafiliśmy unikać najdrobniejszych sytuacji takich, które mogłyby generować takie kwestie. Ja panu podam przykład, czy to z prezydentem Andrzejem Dudą, czy z panią premier Beatą Szydło, to jak szliśmy na jakąś konferencję, gdzie były kamery, to szukaliśmy pasów, by po nich przejść. Takie drobne szczegóły, żeby nawet nie być sfotografowanym, sfilmowanym, jak przechodzimy przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Pamiętam wtedy, że pod każdym względem się pilnowaliśmy, nie było żadnych - jak pan pamięta - takich wpadek. Dzisiaj trzeba wrócić, mam nadzieję, że....
Do tej dyscypliny?
Do tej dyscypliny.
A kto odpowiada w takim razie za PR rządu? Minister Szefernaker, minister Bochenek, pani rzecznik Mazurek? Te tuzy PR-u politycznego?
Panie redaktorze, ja nie wiem jaki jest rozdział zadań pomiędzy poszczególnymi osobami, ale pan wymienił kilka osób, kilka nazwisk, które są z tytułu funkcji swojej na pewno zajmują się sprawami PR. Bo rzecznicy prasowi, czy to rzecznik rządu, czy rzecznik klubu, czy osoba odpowiedzialna za komunikację internetową, to w jakiś sposób odpowiadają czy kreują ten obraz rządu.
Pana nie ma w rządzie, pan jest w Sejmie, to pytanie o Sejm. 10 tysięcy złotych miesięcznie kosztuje nas obsługa medialna marszałka Kuchcińskiego. Ja się od razu deklaruję, że ja za pół tej ceny będę raz w miesiącu wysyłał SMS o treści "Marek, nic nie mów".
To byłby najdroższy SMS chyba.
A myśli pan, że te 10 tysięcy na co idzie, przepraszam?
Panie redaktorze, ja nie wiem, bo oczywiście 10 tys. czy 60 tys. za pół roku to jest suma, która przeciętnemu Polakowi wydaje się duża, bo tak nie zarabiał...
Nie, gdyby on jeszcze coś robił ten doradca medialny, to ja rozumiem.
Ja nie wiem, nie znam umowy, co ta umowa przewiduje, czy to jest jeszcze jakieś szkolenie medialne...
Jakie szkolenie medialne, skoro żadnych efektów nie ma.
Może praca z kamerą, praca... Nie no, nie wiem, to już proszę pytać...
Oczywiście, ale jakie szkolenie medialne?
Ja myślałem, że pan mnie zapyta może o 100 tysięcy złotych, które kosztowały lekcje angielskiego Donalda Tuska przed jego wyjazdem do Brukseli...
Ja wiem, że pan by wolał porozmawiać o Platformie.
...i potem okazało się, że w Brukseli jeszcze znowu musiał się uczyć angielskiego, chociaż 100 tysięcy...
Na naukę nigdy nie jest za późno.
No dobrze, ale czy Polacy muszą płacić 100 tysięcy, to też nie wiem.
Szczerze mówiąc ja bym zapłacił dużo więcej, byleby niektórzy politycy wyjechali z Polski.
A, no to pełna zgoda. Być może nie zgadzalibyśmy co do tego, którzy politycy, ale co do tej kwoty to na pewno.
Skoro pan już wrzucił nazwisko Donalda Tuska, to chciałbym spytać, czy rozpoczęło się teraz polowanie na Tuska?
Nie, dlaczego? Nie widzę takiego polowania na Tuska. Odniósł sukces.
Trzy dni po tym, jak został wybrany, prokuratura wysyła wezwanie do tego, żeby się stawił jako świadek.
Tylko to już zostało wyjaśnione, że wezwanie zostało wysłane dużo wcześniej, natomiast pamiętajmy, że to jest wezwanie w charakterze świadka do zeznania w prokuraturze.
Jasne, oczywiście...
Ale panie redaktorze, niektórzy by oczekiwali takiego immunitetu dla Donalda Tuska, jakiego nie ma nikt w kraju, czyli to, żeby nawet nie był wzywany w charakterze świadka do prokuratury. Ja miesiąc temu zeznawałem w charakterze świadka do prokuratury w sprawie, którą zgłosiła do prokuratury Platforma Obywatelska i nie odebrałem tego jako represję. Nawet Tusk - proszę zauważyć - jest wzywany w kategorii świadka, nawet nie podejrzanego, tylko świadka. Jeśli Donald Tusk uważa, że to w jakiś sposób jest presja, czy ktokolwiek uważa, no to przepraszam bardzo, to w takim razie zawieśmy pracę prokuratury, bo Donald Tusk nie może być nawet poproszony o złożenie zeznań w charakterze świadka. To jest immunitet, który nigdzie na świecie nie funkcjonuje.
"To człowiek, który dwa razy wygrał wybory parlamentarne, który jest też dla dużej części społeczeństwa - nie chcę powiedzieć, że bohaterem, ale osobą, którą popierają. Na pewno w każdej konfiguracji, nie tylko dla Andrzej Dudy, może być poważnym kontrkandydatem. Pod warunkiem, że będzie startował" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Krzysztof Łapiński o możliwym starcie Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Poseł PiS przyznał, że były premier "to jest raczej zawodnik wagi ciężkiej i to trzeba mu oddać uczciwie".
Robert Mazurek poprosił parlamentarzystę o ocenę prezydenta Dudy. "Myślę, że jest prezydentem wszystkich Polaków. Prowadzi spokojną prezydenturę, swoimi wypowiedziami nie szczuje jednych na drugich, nie podburza" - uznał. Poproszony o dobre słowo wobec Platformy Obywatelskiej, stwierdził, że "jest słabą opozycją i dzięki temu mamy w PiS troszeczkę więcej oddechu". "W Platformie są także uczciwi i sympatyczni ludzie, że są też tam osoby, z którymi można normalnie porozmawiać" - zadeklarował Łapiński.