„Jeżeli chodzi o zagrożenie hiperinflacją, to absolutnie nam to nie grozi. Z recesji, spowodowanej pandemią, gospodarka przeszła bardzo szybko do boomu” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Paweł Borys. W rozmowie z Markiem Tejchmanem prezes Polskiego Funduszu Rozwoju komentował także wzrosty cen w sklepach: „Wzrost cen powinien być widoczny do końca tego roku. W 2022 roku dynamika wzrostu zacznie powoli spadać” – przewidywał Paweł Borys.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju był pytany także o kwestie kredytów. Wydaje się, że w 2022 roku będziemy mieli do czynienia z podwyżką stóp procentowych. Zwłaszcza osoby posiadające kredyty hipoteczne mogą płacić za raty dużo więcej - komentował gość Marka Tejchamana. Według Borysa - mimo najniższych w historii stóp procentowych - należy zachować dużą ostrożność przy decydowaniu się na kredyt. Jeżeli ktoś się decyduje teraz na zakup mieszkania, to polecałbym kupowanie go w oparciu o kredyt ze stałą stopą procentową - mówił prezes PFR i dodał, że rata przeciętnego kredytu może wzrosnąć o nawet 200-300 złotych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Marek Tejchman w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mówił o dużych wzrostach cen w sklepach. Wzrost cen powinien być widoczny do końca tego roku. W 2022 roku dynamika wzrostu zacznie się powoli stabilizować. Ceny paliw i surowców bardzo spadały w czasie pandemii, a teraz po roku drożeją już prawie o 100 proc. - komentował Paweł Borys.
Bez wątpienia pozycja pracownika się wzmocniła w ostatnim czasie. W negocjacjach teraz pracownicy mają siłę - mówił prezes PFR, wspominając, że jeszcze do niedawna mieliśmy do czynienia z rynkiem pracy, zdominowanym przez pracodawców. Marek Tejchman pytał swojego gościa o to, jaki sposób jest najlepszy na poproszenie szefa o podwyżkę. Dla mnie najlepszym argumentem jest zawsze udowodnienie, że rozwijamy się, podnosimy swoje kwalifikacje, to wtedy też dla pracodawcy jest korzyść - zdradził Borys.
Dodał też, że jest kilka branż w Polsce, w których wynagrodzenia systematycznie rosną w ostatnim czasie. Wymienił wśród nich branże informatyczną, czy część przemysłu.
Jesteśmy na początku roku szkolnego, dlatego też Tejchman zapytał swojego gościa o to, na jakie zajęcia zapisać dziecko, żeby przydało mu się to w przyszłej pracy. Uważam, że współczesna edukacja, przy tak szybko zmieniającym się świecie, powinna być przez wiele lat uniwersalna. Nie ma co za szybko wybierać jednej ścieżki, bo za 10-15 lat może się okazać, że w cenie będzie coś zupełnie innego. Taka ogólna nauka powinna trwać nawet do 19 - 22 roku życia - przekonywał prezes PFR.
Sytuacja polskich finansów publicznych jest jedną z lepszych w Europie - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Zdaniem naszego gościa stan finansów publicznych w porównaniu do Europy zaliczany jest do tych państw "ze średnim albo niższym zadłużeniu": Nasz poziom zadłużenia mierzony długiem publicznym do PKB wynosił około 55 procent, gdzie strefa euro zbliżyła się do stu procent, a Stany Zjednoczone przekroczyły sto procent - tłumaczył prezes PFR.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jego zdaniem sprawdziły się również działania pomocowe, wprowadzone w czasie lockdownu dla polskich przedsiębiorców: Koszt wszystkich działań antykryzysowych był mniej więcej na poziomie zbliżonym do innych krajów. To jest około 8,9 proc. PKB - mówił Borys. Według prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju pomoc była adekwatna i przyniosła dobre efekty, co widać po wzroście gospodarczym.
Paweł Borys odniósł się również do rynku pracy. Jego zdaniem już od kilku lat mamy do czynienia z "rynkiem pracownika": Polacy należą do jednego z najbardziej pracowitych narodów w Europie - mówił. Myślę, że młode pokolenie trochę inaczej do tego podchodzi. Oni bardziej dbają o równowagę pomiędzy odpoczynkiem, podróżami a pracą. Ci młodzi są bardziej asertywni, bardziej wymagający, inaczej się ich motywuje. Uważam, że to jest słuszne podejście, bo pozwala nie wypalić się zawodowo - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Marek Tejchman: Rocznik Pawła Borysa, to?
Paweł Borys: '77.
Ja '78. Pamiętam, jaki byłem dumny, kiedy mój tata na początku lat 90. powiedział: no, chyba będę miał miesięczna pensję milion złotych. Ja się cieszyłem, jako dziecko. On nie za bardzo, bo to oznaczało hiperinflację. Czy Polacy powinni bać się powtórki z historii?
Ja pamiętam, jak wtedy moja mama miała pretensje do ojca, że nie zaciągnął więcej kredytów, bo niektórzy spłacali w ciągu miesiąca. Natomiast, jeżeli chodzi teraz o zagrożenie hiperinflacją, to absolutnie nam to nie grozi i rzeczywiście gospodarka z recesji, wywołanej pandemią, bardzo szybko przeszła do boomu. Do bardzo szybkiego wzrostu. Towarzyszy temu wzrost cen. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Natomiast on nie powinien być na pewno tak znaczący, jak kiedyś obserwowaliśmy w Polsce.
Ale wielu Polaków jest zaniepokojonych, bo widzi to w codziennych zakupach. Ważny dla polskich portfeli drób drożeje 23 procent. Ropa naftowa, olej napędowy jest najdroższy od mniej więcej 6-7 lat. Polacy widzą, że statystyka, to oficjalnie 5,4 proc., ale niektórzy z nich płacą dużo więcej. Jak długo to potrwa?
Według aktualnych prognoz ten wzrost cen powinien być widoczny do końca tego roku. W 2022 mamy szanse, że ta dynamika zacznie się powoli stabilizować. Rzeczywiście jest tak, że rok temu ceny surowców bardzo mocno spadały, ceny nawet żywności spadały. Mieliśmy do czynienia z recesją. Ceny paliw bardzo mocno wtedy spadły, a teraz po roku te ceny rosną, czasami po 100 procent. Wszyscy mamy nadzieję, że jest to jednak zjawisko przejściowe. Natomiast jest to chociażby argument do tego, żeby Narodowy Bank Polski - w perspektywie najbliższych miesięcy - normalizował politykę pieniężną i pomyślał o podwyżkach stóp.
Czesi podwyższyli stopy procentowe, Węgrzy podwyższyli stopy procentowe. W Polsce stopy procentowe też powinny być wyższe? Jeżeli tak, to o ile?
No na pewno wydaje się, że nie będą niższe, bo są bliskie 0. Wydaje się w 2022 roku będziemy mieli do czynienia z podwyżką stóp procentowych. Potencjalnie nie powinny być one wysokie, ale na pewno się trzeba na to przygotować. Zwłaszcza osoby, które posiadają kredyty hipoteczne musza się liczyć z tym, że mogą płacić za raty więcej.
Właśnie. Powiedział pan, że pana mama miała pretensje do ojca, że więcej kredytów nie wziął. To jest jeszcze dobry moment, żeby brać kredyty teraz? Żeby szybko inwestować albo, żeby brać kredyt konsumpcyjny i szybko kupować mieszkanie? Wielu Polaków się na to decyduje.
Tutaj zalecałbym duża ostrożność, bo pamiętajmy - stopy procentowe w Polsce są dzisiaj na rekordowym niskim poziomie. Niższe już nie będą. Trzeba się liczyć z tym, ze wzrosną. Więc te raty kredytów też mogą być wyższe.
Bardzo mogą wzrosnąć raty kredytów, jak pójdą do góry te stopy?
Ja bardzo polecam wszystkim, którzy chcą kupować np. mieszkanie i brać kredyt hipoteczny, jednak na decydowanie się na kredyt oparty o stałą stopę.
To jest tak, że jak pójdzie do góry stopa procentowa, to bardzo mocno pójdzie do góry rata?
To zależy oczywiście jaka byłaby skala podwyżek stóp procentowych. Na razie to, co obserwujemy w Czechach, na Węgrzech, mówimy o połowie punktu procentowego, więc może nie aż tak dużo, ale zawsze to może być te 200-300 złotych miesięcznie.
200, 300 złotych na racie?
W zależności od wielkości kredytu, ale na takim przeciętnym kredycie, może to być już zauważalne.
Panie prezesie, boi się pan, że możemy mieć - tak, jak mieliśmy teraz frankowiczów - że będziemy mieli stopowiczów. Ludzi, którzy będą mówili, że trudno jest im spłacać raty kredytu?
Wydaje mi się, że takie ryzyko nie jest jeszcze wysokie, ale każdemu, kto bierze w tej chwili kredy hipoteczny albo posiada, zalecałbym zdecydowanie się na stałą stopę, bo trzeba wykorzystać ten moment, kiedy one są bardzo niskie.
Przyjemniejszy temat: podwyżki. Podobno pensje rosną bardzo szybko 9%, a ludzie mówią no dobra, ale jakoś nie wzrosło. Jakby pan teraz szedł po podwyżkę do szefa albo by do pana ktoś, bo pan jest szefem, przyszedł o podwyżkę to, jakie argumenty by pana przekonały, żeby tej podwyżki udzielić i jakiej?
Oczywiście dużo mam takich rozmów. Bez wątpienia z pozycja pracownika bardzo się umocniła w ostatnich latach.
Duże pan podwyżki daje?
Niestety nie mogę, bo właśnie firmy mają pewne ograniczenia. Natomiast to, co chciałem powiedzieć. Przez 25 lat mieliśmy do czynienia w Polsce rynkiem pracodawcy, prawda? W tej chwili pracownicy mają mocne karty, przychodząc do pracy do swojego pracodawcy. W tych negocjacjach mają siłę. Oczywiście, jeżeli pracodawce stać na to, bo pracownik zwiększa swoje kompetencje, pracuje efektywniej, to tę podwyżkę może łatwo udzielić, gorzej jest jak sytuacja finansowa pracodawcy nie jest aż tak dobra i takie podwyżki są wtedy dla niego kosztowne.
Jakich argumentów użyć?
No dla mnie najlepszym zawsze argumentem jest udowodnienie, że robimy coś lepiej, rozwijamy się, zdobywamy nowe kwalifikacje. Przez to zasługujemy na podwyżkę. Wtedy pracodawca też odnosi z tego tytułu korzyści. Jest to taka sytuacja, że obie strony są wygrane. Natomiast, jeżeli robimy cały czas to samo, tak samo i tylko mówimy, że chcemy więcej, a pracodawcy na to nie stać. To co zrobi pracodawca, jeżeli będzie musiał dać podwyżkę
A stać polskich przedsiębiorców na podwyżki?
No właśnie w takiej sytuacji pracodawca też będzie musiał podwyższyć ceny swoich usług czy produktów. To jest wtedy niebezpieczna sytuacja i dla sytuacji firmy jak dla całej gospodarki. Podwyżki powinny zależy od tego, czy pracujemy efektywnie.
O 9 proc. statystycznie rosną pensje. Czy jak pójdziemy do pracodawcy z prośbą o taką podwyżkę, to nie wylecimy oknem, czy są realnie możliwe podwyżki w wielu sektorach?
Nie we wszystkich branżach.
A w jakich sektorach można najwięcej zarobić?
Bo w tej chwili rzeczywiście w Polskiej gospodarce mamy branże, tak jak branża informatyczna, prawda czy część przemysłu, gdzie mamy bardzo silną koniunkturę, tam te pensje rosną szybko, ale cały czas w usługach np. hotelarstwie ta sytuacja jest bardzo trudna.
Słuchacze, którzy teraz przysłuchują się naszej rozmowie. Czego powinni się uczyć, na jaki kurs się zapisać, żeby przejść do szefa za 2 miesiące albo za rok powiedzieć, kochany włożyłem jakiś wysiłek, to poproszę podwyżkę.
Na pewno teraz wszyscy mówią o tzw. kompetencjach przyszłości.
Co to znaczy?
To w skrócie oznacza, że świat dzisiaj oparty jest na nowych technologiach, nowych sposobach pracy, pracujemy bardziej zespołowo więc musimy zdobywać takie umiejętności, jak na przykład pracy projektowej albo nauczyć się obsługi nowych narzędzi w miejscu pracy.
Czyli informatyka, komputery, praca z zespołem.
Tak to są właśnie takie umiejętności, które powodują, że są bardzo poszukiwane na rynku pracy, i które powodują, że stajemy się atrakcyjniejsi dla pracodawców. I chętniej my możemy zatrudnić się u pracodawcy płacącego wyższą pensję.
Zaczął się rok szkolny na co dziecko zapisać, żeby więcej zarabiało. Moja córka chce być jak Ewa Pajor, ale to wąska specjalizacja. Co by pan polecił słuchaczom dla dzieci?
To może zaskoczę. Uważam, że współczesna edukacja przy tak szybko zmieniającym się świecie powinna być przez wiele lat uniwersalna. Dopiero gdzieś tam na studiach powinniśmy zacząć się specjalizować. Te zawody tak szybko się zmieniają w tej chwili we współczesnej gospodarce, że nie ma co za szybko wybierać te jednej ścieżki, bo może się okazać że za 15 lat....
To dziecko ma się uczyć wszystkiego?
No to jest właśnie taka jeszcze edukacja, która powinna być ogólna. Na pewno do poziomu tam 19 może nawet 22 lat. Właśnie uczyć się takich umiejętności społecznych. Mówi się dużo teraz takiej edukacji, która łączy chociażby sztukę z matematyką. Są badania pokazujące że ktoś, kto również ma sztukę, jest lepszy matematyki. To jest współczesna edukacja.