"Nie zapłacimy tej kary" - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, pytany o decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który zdecydował o nałożeniu na Polskę kary w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień kontynuowania pracy kopalni Turów. "To orzeczenie jest niezgodne z obowiązującymi regułami. Nie powinno być wydane" - tłumaczył. "Orzeczenia TSUE były wydawane także wobec innych państw, które nie stosowały się do orzeczeń TSUE. Większego problemu z tego nie było" - przekonywał gość RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Piontkowski o decyzji TSUE ws. kopalni Turów: Nie zapłacimy tej kary

Widać, że wraz z wiekiem liczba zaszczepionych uczniów jest większa. Najmniej zaszczepionych jest dzieci najmłodszych. Rodzice widocznie z jakiegoś powodu uznają, że nie warto - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, pytany o szczepieniach przeciwko Covid-19 w szkołach. Jak ocenił, niewielkie zainteresowanie akcją to "porażka nas wszystkich". Być może rodzice kierują się tym, że były swego czasu sygnały (...), które wskazywały na to, że dzieci młodsze rzadziej i lżej chorują na Covid - tłumaczył.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Piontkowski: Najmniej zaszczepionych jest dzieci najmłodszych

Chcemy, aby podwyżki mogły wejść w życie od 1 września przyszłego roku. Dziś nauczyciel rozpoczynający pracę ok. 3 tysięcy zarabia, będzie zarabiał ponad 4 tys. złotych, jeśli chodzi o wynagrodzenie zasadnicze - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, pytany o propozycje dot. podwyżek dla nauczycieli. Nauczyciele w ostatnich latach mieli podwyżki prawie 30-procentowe. Każda podwyżka kosztuje ogromne pieniądze - zwrócił uwagę. Wiem, że związkowcy są niezadowoleni, ale propozycje związkowe - gdyby traktować poważnie - kosztowałyby kilkanaście miliardów złotych. Dzisiaj nikt nie jest w stanie takich pieniędzy dodatkowo do budżetu przekazać - ocenił.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Piontkowski o decyzji TSUE ws. kopalni Turów: Nie zapłacimy tej kary

Nie wiem. Zaoferowaliśmy uczciwe to, co mogliśmy - odpowiedział w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Dariusz Piontkowski zapytany, czy nie obawia się kolejnych protestów nauczycieli. Wiceminister edukacji i nauki był pytany także o zwiększenie pensum nauczycielom. Ta jedna godzina więcej to jest statystycznie. Nie na każdego nauczyciela - mówił. W niektórych miejscach w Polsce, zwłaszcza w dużych miastach, brakuje nauczycieli niektórych przedmiotów, zwłaszcza przedmiotów zawodowych lub ścisłych. Być może to (zwiększenie pensum - przyp. red.) będzie częściowo lekarstwo na tę sytuację. W mniejszych miejscowościach najczęściej nie widać braku nauczycieli - dodał Piontkowski.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Piontkowski: W niektórych miejscach w Polsce, zwłaszcza w dużych miastach, brakuje nauczycieli niektórych przedmiotów

Pełny tekst rozmowy:

Paweł Balinowski, RMF FM: Zanim porozmawiamy o nauczycielach i ich pensjach, bo takie spotkanie dzisiaj ze związkami się odbyło, zapytam o coś innego. Mamy 2,5 mln uczniów w wieku 12-18 lat. Ponad 1,5 mln z tych uczniów jest niezaszczepionych. Na szczepienia w szkole zapisało się 43 tys. uczniów na zeszły tydzień. To mało.

Dariusz Piontkowski: To prawda. Liczyliśmy na to, że będzie to większa liczba. Widać, że wraz z wiekiem liczba zaszczepionych uczniów jest większa. Najmniej zaszczepionych jest dzieci najmłodszych. Rodzice widocznie z jakiegoś powodu uznają, że nie warto szczepić dzieci.

To jest porażka akcji zachęcającej do szczepień?

Myślę, że porażka nas wszystkich. Być może rodzice kierują się tym, że były swego czasu sygnały - pamiętam sprzed kilku miesięcy, także organizacji międzynarodowych - które wskazywały na to, że dzieci młodsze rzadziej i lżej chorują na Covid.

Panie ministrze. Krótko i na temat: według waszej propozycji, ile będzie zarabiał nauczyciel świeżo po studiach i od kiedy będzie zarabiał więcej?

Chcemy, aby podwyżki mogły wejść w życie od 1 września przyszłego roku. Dziś nauczyciel rozpoczynający pracę ok. 3 tysięcy zł zarabia, będzie zarabiał ponad 4 tys. zł, jeśli chodzi o wynagrodzenie zasadnicze. Wynagrodzenie tzw. przeciętne - ok. 5 tys. zł.

A czemu tak późno? Mówi pan - od 1 września. Od 1 stycznia rośnie płaca minimalna, będziemy mieli 3010 zł płacy minimalnej, a minimalna stawka, jeżeli chodzi o nauczyciela - 2949 zł, czyli 60 zł mniej niż płaca minimalna. Dlaczego tak późno, dlaczego dopiero 1 września?

Rozmawiamy o tym już od dłuższego czasu. Trzeba przypomnieć, że nauczyciele w ostatnich latach mieli podwyżki prawie 30-procentowe. Każda podwyżka kosztuje ogromne pieniądze. Trzeba pamiętać, że jest ponad 700 tys. nauczycieli. Nawet 100 zł dodatkowego wynagrodzenia to już jest ponad miliard zł.

Nie mierzi pana to, że nauczyciel będzie przez parę miesięcy - 9 miesięcy, do września - zarabiał poniżej płacy minimalnej w Polsce?

Nie będzie zarabiał, bo ma jeszcze inne dodatki. Samorząd będzie nielicznym nauczycielom, u których taka sytuacja mogłaby się zdarzyć, dopłacał do minimalnego wynagrodzenia.

Nie jest tak, że te podwyżki, o których pan mówi od 1 września, po prostu będą. Wy chcecie, żeby nauczyciel więcej pracował. Pensum nauczycielskie ma się zwiększyć o 4 godziny. Pensum, czyli liczba godzin, które nauczyciel spędza przy tablicy. To nie jest jedyna praca, którą wykonuje.

Dobrze, że pan to zaznaczył. Nauczyciel - tak jak inni pracownicy - ma 40-godzinny tydzień pracy.

Według badań, pracują nawet 47.

Nie do końca. Dziś prezentowaliśmy część tych badań. 5 podstawowych czynności, które składają się na zdecydowaną większość zajęć nauczyciela, to jest 34,5 godziny.

Pracują mniej niż 40 godzin tygodniowo?

Mówię o tych zajęciach głównych, które najczęściej wykonuje nauczyciel. Są także zajęcia dodatkowe. W tych 46 godzinach liczono także godziny ponadwymiarowe, które są ponad pensum. Część nauczycieli ma godziny ponadwymiarowe - średnio to jest ok. 3 godzin na jednego nauczyciela. Praktycznie, statystycznie dokładamy raczej jedną godzinę, a w zamian za to ponad 1000 zł dodatkowego wynagrodzenia.

Nauczyciele, przynajmniej ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, zadowoleni nie są z dzisiejszych propozycji. Czytam na Twitterze: "wzrost płac o ok. 24 proc., wzrost pensum o 22 proc. plus inflacja 5,5 proc.". To jest podwyżka?

Wiem, że związkowcy są niezadowoleni, ale propozycje związkowe - gdyby traktować poważnie - kosztowałyby kilkanaście miliardów złotych. Dzisiaj nikt nie jest w stanie takich pieniędzy dodatkowo do budżetu przekazać.

Premier dzisiaj mówił, że wpływy do budżetu są wyższe - o ok. 80 mld zł więcej niż planowano w tegorocznym budżecie.

Ale pan wie jednocześnie, że dwieście kilkadziesiąt miliardów złotych wydano jako tarcze antykryzysowe w okresie Covidu. Zaciągnęliśmy tak naprawdę zadłużenie i ktoś to zadłużenie musi spłacić. M.in. na to także te pieniądze są przeznaczane.

Zmieniając trochę temat, ale nie do końca, bo jednak mówimy o pieniądzach. To skoro tak jest, to stać nas na kary, które zarządził TSUE ws. kopalni Turów?

Nie zapłacimy tej kary.

Dlaczego pan tak uważa?

Uważam, że to orzeczenie jest niezgodne z obowiązującymi regułami. Nie powinno być ono wydane, trwają ciągle rozmowy z Czechami. To od tych rozmów tak naprawdę powinno to zależeć.

Ale pan wierzy w to, że Unia potraktuje to właśnie w taki sposób, ze mówimy im, że nie zapłacimy, bo jest to niezgodne? Jednak TSUE wyrok wydał.

Orzeczenia TSUE, jak pan doskonale wie, były wydawane także wobec innych państw, które nie stosowały się do orzeczeń TSUE. Jakiegoś większego problemu z tego nie było.

Ale pan też doskonale wie, że są doskonałe mechanizmy, żeby te środki od nas wyegzekwować. Możemy dostać mniejsze środki z funduszu odbudowy.

Czas pokaże.

Pan nie wierzy.

Nie wierzę.

Jeżeli pan nie wierzy to zobaczymy, kto ma rację. Mi się wydaje, że możemy jednak spodziewać konsekwencji, bo chyba po coś TSUE to robi.

Na pewno spór będzie wokół tego jeszcze przez jakiś czas.

Do edukacyjnych kwestii za chwilę wrócimy. Ale mnie ciekawi jedna sprawa. Pan jest Podlasianinem, prawda?

Tak.

Stan wyjątkowy na Podlasiu obowiązuje i w części Lubelszczyzny również. W Senacie została przyjęta ustawa w sprawie rozszerzenia rekompensat dla przedsiębiorców za stan wyjątkowy. Do tej pory było tak - rząd tak wprowadził: turystyka, gastronomia - to były te branże, które na rekompensaty mogą liczyć. Senat mówi: sklepy, przewóz osób, kultura, rekreacja plus jeszcze wyższe odszkodowania do 80 proc. Pan w Sejmie podniesie rękę za tymi zmianami?

Proszę pamiętać, że stan wyjątkowy był wprowadzony po to, aby zapewnić przede wszystkim bezpieczeństwo mieszkańcom tych terenów.

Ale ludzie tracą pieniądze.

Proszę pamiętać o tym, że pierwszą potrzebą większości z nas jest jednak bezpieczeństwo. Ludzie czuli się tam zagrożeni sytuacją, którą stworzył reżim Łukaszenki i stąd stan wyjątkowy. Chociażby po to, by różnym ludziom nie przychodziły tak idiotyczne pomysły, jak niszczenie ogrodzenia, które ma zabezpieczyć przed nowymi migrantami, przymusowo wysyłanymi do Polski. Zmieniliśmy ustawę, która pozwala na rozszerzenie odszkodowań, bo dotąd ustawa o stanie wyjątkowym nie pozwalała na tak szerokie odszkodowania. To jest po pierwsze. Po drugie trzeba pamiętać, że mają być te odszkodowania płacone za szczyt sezonu turystycznego. Wtedy, kiedy było najwięcej gości. Ci, którzy legalnie wykazywali dochód, wykazywali gości, teraz mogą otrzymać rekompensatę.

Ale nie tylko turystyka i gastronomia traci. Przewozy też tracą, bo ludzie nie jeżdżą. Kultura też traci.

Jak pan wie doskonale, większość turystów przyjeżdża do Puszczy Białowieskiej, bo o niej pewnie głównie rozmawiamy, trochę o Sokólszczyźnie, większość przyjeżdża własnym transportem. Kultura, to co pan chce powiedzieć, że dom kultury w Białowieży np. straci z tego powodu, że np. sprzeda pięć biletów mniej? Realnie pokazujmy, jaka jest skala problemu.

Nie chcę się pomylić, mówiąc np. że meczet w Kruszynianach czy Bohonikach są w strefie, bo nie pamiętam. Panie ministrze, skoro pan mówi, że bezpieczeństwo jest takie ważne w strefie na granicy, to dlaczego nie zaprosimy Fronteksu, żeby nam pomógł w zapewnieniu tego bezpieczeństwa?

Z tego, co wiem, rząd rozmawiał już i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych z Komisją Europejską. Komisja po pierwsze ma identyczne stanowisko jak Polska w sprawie uszczelnienia granicy. Oczywistym jest, że Frontex także będzie się włączał w te działania.

Czyli pan wierzy, że za chwilę funkcjonariusze Fronteksu na granicy się pojawią? Wie pan to?

Nie wiem, czy Polska też jest częścią Fronteksu i nasza Straż Graniczna, wieć można powiedzieć, że już w tej chwili Frontex jest na granicy Polski.