“To nie jest kwestia tego, że pandemia Covid-19 zatrzymała opiekę onkologiczną. My informujemy, że nasi pacjenci onkologiczni są leczeni wiele lat. Do tej grupy, którą teraz leczymy, dołączy grupa, która miała opóźnione rozpoznanie ze względu na gorszą zgłaszalność, późniejszą wykrywalność i dodatkowo to, co będzie w 2021, czyli normalny wskaźnik zachorowalności na nowotwory” – mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM konsultantka wojewódzka w zakresie onkologii dr Joanna Streb. Szpital Uniwersytecki w Krakowie zwracał uwagę, że przez pandemię sytuacja pacjentów onkologicznych jest „dramatyczna”. „Ubiegły rok, kiedy była pandemia spowodował, że jednak część chorych nie zgłaszała się do lekarza, były opóźnione rozeznania. Część pacjentów, która do nas trafia to są już pacjenci z zaawansowaną chorobą” – powiedziała Streb.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Co roku zachorowalność na nowotwory wzrasta (...) Przyjęliśmy ponad 200 proc. więcej pacjentów. Najbardziej brakuje lekarzy - alarmowała w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM dr Joanna Streb ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W województwie małopolskim, gdzie pracuje jako konsultant w zakresie onkologii mam kilkanaście miejsc dla rezydentów. W tamtym roku zgłosiły się dwie osoby. W tym roku zgłosiły się raptem trzy. Specjalizacja onkologii klinicznej jest ciężką specjalizacją. Jest to tez specjalizacja smutna, dlatego że my spotykamy się codziennie z ludźmi, którzy są śmiertelnie chorzy. (...) My leczymy wiele lat, a ta specjalizacja jest obciążająca dla lekarza - zauważała onkolog.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dr Streb alarmuje, że w pewnym momencie onkologom może zabraknąć czasu do pracy. Wydłużyliśmy podawanie dziennej chemioterapii. (...) Taki pacjent, jeśli przychodzi do nas rano, to wtedy ma pobraną krew. Potem czekamy na wyniki. Następnie lekarz musi takiego pacjenta zobaczyć, zaordynować chemioterapię. (...) Czasami to trwa to 10-12 godzin (...) Prosimy o zrozumienie. Staramy się przyjąć wszystkich pacjentów na bieżąco. Wydłużamy nasz czas pracy. W pewnym momencie tego wydłużyć się nie da. Doba ma 24 godziny - podkreślała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Marcin Zaborski, RMF FM: "Jesteśmy na krawędzi. Sytuacja jest krytyczna, wołamy o pomoc". Takie słowa płyną od onkologów, którzy widzą fale nowych pacjentów z nowotworami. Ci pacjenci nie chcieli, czy nie mogli się wcześniej diagnozować w czasie pandemii?
Dr Joanna Streb: Ja bym nie rozpatrywała tylko, czy nie chcieli, czy nie mogli, tylko wzięłabym pod uwagę to, że zachorowalność na nowotwory cały czas rośnie z roku na rok. My proszę państwa mamy teraz możliwość długotrwałego leczenia chorób nowotworowych, nawet choroby nowotworowej w stadium rozsiewu. Ci pacjenci onkologiczni czasami w niektórych nowotworach złośliwych pozostają z nami wiele lat.
Tak tylko teraz słyszę, że nakładają się w zasadzie dwa roczniki chorych.
Nowi pacjenci z nowym rozpoznaniem, którym też jeżeli mamy możliwość, to stosujemy terapie celowane, nowoczesne terapie. To wydłuża znacznie czas do progresji, czyli czas całkowitego przeżycia pacjenta onkologicznego. Dodatkowo oczywiście ubiegły rok, kiedy była pandemia Covid spowodował, że jednak część chorych nie zgłaszała się do lekarza z racji panującej pandemii. Część pacjentów którzy teraz do nas trafiają, to są pacjenci z zaawansowaną chorobą nowotworową.
Czyli ryzyko większe, a leczenie trudniejsze?
Leczenie choroby rozsianej jest leczeniem o charakterze paliatywnym, które ma na celu poprawę jakości życia i wydłużenie czasu do progresji. Natomiast, jeżeli ten nowotwór rozpoznano złośliwym w stadium wczesnym, to po leczeniu chirurgicznym są wskazania do leczenia uzupełniającego. To ma na celu całkowite wyleczenie pacjenta i zmniejszenie ryzyka nawrotu zapobieganie nawrotom.
Ale słucham co mówią wasi lekarze, lekarze w szpitalu Uniwersyteckim, a mówią tak: ludzie błagają o pomoc, mówią, że nie ma ich kto leczyć. Szef waszej kliniki, prof. Wysocki, mówi: "Nasz oddział dostaje listy, maile, które trudno czytać. Są osoby, które tak długo będą czekać przed sekretariatem szpitalu, a nie usłyszą, że im pomożemy". Te listy, te maile do waszej kliniki, one się zmieniły teraz w czasie pandemii?
Proszę też pamiętać, że my w Szpitalu Uniwersyteckim jako klinika onkologii pracowaliśmy cały czas, przyjmując pacjentów onkologicznych. Szpital Uniwersytecki był szpitalem jednoimiennym. Onkologia została przeniesiona na czas pandemii w inne miejsce tymczasowe i tam, żeby dla dobra naszych pacjentów, żeby nie byli narażeni, my funkcjonowaliśmy przez cały ten rok. Proszę też pamiętać, że my również byliśmy poddani na zakażenie i część lekarzy onkologów chorowała na Covid, co zmniejszyło liczby lekarzy, przez to przyjmowaliśmy też pacjentów z innych ośrodków. Dodatkowo jako Szpital Uniwersytecki prowadzimy badania kliniczne z nowymi lekami. Prowadzimy nowe terapie i wydłużenie czasu pacjenta, który u nas pozostaje w leczeniu powoduje, że teraz, kiedy skończy się pandemia z Covidem, to szpitale jednoimienne wracają do swoich poprzednich działań. Mam na myśli to, że specjalistyczne oddziały chociażby oddziały chirurgiczne, jeżeli zaczną pełnym zespołem operować, to ci pacjenci, którzy będą mieli wskazania do leczenia onkologicznego, to wydłuży im się czas oczekiwana.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Państwo mówią, że ten system przed pandemią już ledwo dyszał. Teraz, kiedy zmagaliśmy się z kłopotami zupełnie gdzie indziej, to onkologia, jak domek z kart za chwilę może się rozsypać. Słuchając tego wszystkiego minister zdrowia Adam Niedzielski mówi tak - owszem, będzie większa liczba wykrytych później nowotworów, no bo nie chodziliśmy do lekarzy, nie robiliśmy diagnozy na czas. Ale według ministra pod względem opieki nad pacjentem onkologia była, jest i będzie zieloną wyspą, czyli Covid nie zatrzymał tej opieki.
To nie jest kwestia tego, że zatrzymał tę opiekę. My informujemy, że nasi pacjenci onkologiczni są leczeni wiele lat i do tej grupy, którą teraz leczymy, dołączy grupa, która miała opóźnione rozpoznanie, tak jak pan powiedział ze względu na gorszą zgłaszalność, późniejszą wykrywalność i dodatkowo to, co będzie z 2021 roku, czyli normalny wskaźnik zachorowalności na nowotwory. Onkologiczne leczenie jest coraz bardziej nowoczesne. Pozwala na wydłużenie czasu do progresji, robi wydłużenie czasu pacjentów z rozsianą chorobą nowotworową. Z roku na rok przybywają nowe leki i ta informacja, którą podaliśmy, to jest to, że jednak zachorowalność na nowotwory wzrośnie. W tym roku się spodziewamy, że oprócz tego, że trafią do nas pacjenci, którzy nie byli leczeni, albo nie zgłosili się do lekarza celem wykrywania chorób nowotworowych w 2020 roku, to jeszcze dodatkowo dołącza się do tego pacjenci w 2021 roku.
Ale kiedy mówią państwo jesteśmy na krawędzi, system jest tak przeciążony, że za chwilę nie wytrzyma. To kim chcą państwo potrząsnąć, do kogo jest skierowany ten alarm?
Po pierwsze, żeby pacjenci zaczęli się zgłaszać i kontrolować. Profilaktyka - zawsze o tym mówimy. Druga rzecz, to w momencie, kiedy przestała być już pandemia i zachorowalność na tak wysokim stopniu, jak była, jeżeli chodzi o Covid, to teraz oddziały, które były jednoimienne zaczną pełną parą przyjmować pacjentów i operować. I ci pacjenci jeżeli mają wskazania, to muszą trafić do onkologów. Ja już mówiłam, że zainteresowanie onkologią wśród młodych lekarzy nie jest tak duże jak wśród innych specjalności.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Ale ktoś kto np. stracił bliską chorą onkologicznie osobę w ostatnich miesiącach, albo słyszy dziś, że za późno jest na operację kogoś bliskiego, pewnie dzisiaj pyta, dlaczego kazano nam czekać, dlaczego nasi bliscy nie dostali pomocy na czas. Słyszy pani takie pytania w szpitalu chociażby w Krakowie?
Szczerze? Nie. Dlatego że do mnie trafią pacjenci, którzy mają chorobę rozpoznaną. Taki pacjent, jeżeli ma mieć zabieg operacyjny w zależności od tego, jaki to jest typ nowotworu, to wcześnie zgłasza się do zabiegowców i pewno oni słyszą takie pytania
To jest pytanie o to, czy rzeczywiście było tak, że ludzie czekający na operację, na zabiegi z powodów nowotworu, musieli czekać wiele miesięcy. Właśnie w związku z pandemią?
Ja myślę, że tu trzeba rozważyć, czy to były kwestie wyboru zagrażające życiu, czy to były wskazania, jeżeli chodzi o operację radykalną. Na pewno, jeżeli chodzi o nasz szpital, to był szpital jednoimienny, więc byliśmy wtedy skupieni na leczeniu pacjentów covidowych, jeżeli chodzi o zabiegowców. Nasz główny apel polega na tym, że wydłużamy na szczęście czas leczenia pacjentów onkologicznych. Proszę sobie zdawać sprawę, że ci pacjenci są z nami wiele, wiele lat.