„Ja nie będę ukrywał, że zwracaliśmy uwagę Jarosławowi Gowinowi - jeszcze kiedy naszym zdaniem był prezesem - że jest nieporządek w partii, prosiliśmy o uporządkowanie spraw statusowych i oferowaliśmy pomoc” – mówił Michał Cieślak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, komentując sytuację w Porozumieniu. W partii trwa spór o to, kto jest jej prezesem. „Jarosław Gowin o tym zapomniał, my przez przypadek natknęliśmy na te dokumenty” – dodał gość Marcina Zaborskiego, tłumacząc dlaczego przez trzy lata w Porozumieniu nikt nie zorientował się, że – według statutu partii – wygasła kadencja jej prezesa i potrzebne są kolejne wybory. „Faktycznie, jest to przykra sprawa” – mówił polityk.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Michał Cieślak pytany o to, czy - jeżeli sąd orzeknie, że Gowin wciąż jest prezesem Porozumienia - odejdzie z rządu z powodu braku partyjnej rekomendacji. Podejmiemy kolejną próbę rekomendacji, albo jej uchylenia. Najważniejsze jest, żeby takie decyzje podejmowało ciało statutowe - tłumaczył polityk, dodając, że wciąż podaję rękę Jarosławowoi Gowinowi.
Odnosząc się do tego, że sprawa braku wyborów na prezesa partii wyszła na jaw dopiero po trzech latach od statusowego terminu, gość Marcina Zaborskiego przekonywał, że już wcześniej działacze partii zwracali uwagę na ten problem Gowinowi. Zwracaliśmy uwagę na to, że sekretarz generalny nie przywiązuje uwagi do szczegółów i, że będzie to skutkowało negatywnymi działaniami wobec partii. Jednym z tych negatywnych skutków jest teraz to, że mamy problem z otrzymywaniem subwencji - mówił Cieślak.
Ten projekt nie jest w obiegu międzyresortowym dzisiaj, ani nie jest oficjalnie przedstawiony, żebyśmy o nim dyskutowali - mówił Michał Cieślak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Owszem, słyszę różnego rodzaju propozycje podziału Mazowsza, również ze strony polityków czy samorządowców, ale trudno, żebym się do tego odnosił, jeżeli dzisiaj nie ma sformalizowanego dokumentu i projektu - dodał minister ds. samorządów.
Marcin Zaborski zapytał swojego gościa, czy zagłosowałby na Jarosława Gowina, gdyby ten wystartował w wyborach na Rzecznika Praw Obywatelskich. Oczywiście - odpowiedział Cieślak. To mogłoby być dobre rozwiązanie - przekonywał minister.
W programie padło też pytanie, czy Cieślak, wyrzucony z Porozumienia przez Jarosława Gowina, zasili szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Na razie nie rozważam zmiany barw politycznych. Jestem członkiem Porozumienia. Chcemy powalczyć o naszą partię, żeby nie doszło do jej zniszczenia lub wprowadzenia komisarza - odpowiedział minister. Marcin Zaborski dopytywał Cieślaka, czy może dziś wykluczyć, że w kolejnych wyborach nie wystartuje już jako formalny członek partii Jarosława Kaczyńskiego. Nie mogę tego wykluczyć. Natomiast przygotowuję się do tego, żeby kandydować z list PiS tak, jak kandydowałem do tej pory, czyli jako członek Porozumienia - odpowiedział minister ds. samorządów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Marcin Zaborski, RMF FM: Naszym gościem jest Michał Cieślak, minister w kancelarii premiera. No i polityk - Porozumienia lub (nie)Porozumienia, niepotrzebne skreślić. Dobry wieczór.
Michał Cieślak: Oczywiście, że polityk Porozumienia, witam serdecznie pana redaktora, witam serdecznie państwa.
Nic tu nie jest oczywiste i za chwilę będziemy o tym rozmawiać. Podaje pan jeszcze rękę Jarosławowi Gowinowi?
Oczywiście. A dlaczego mam nie podawać?
A jeśli jest tak, jak pan twierdzi i część pana kolegów, że Jarosław Gowin nie jest szefem Porozumienia, to dlaczego wciąż jest wicepremierem w rządzie?
Panie redaktorze, jest umowa koalicyjna między Porozumieniem a Zjednoczoną Prawicą i klubem parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości. To wynika z tej umowy, więc jak rozumiem, właśnie dlatego.
Czyli trzymając się umowy, jeśli sąd uzna, że rację ma Jarosław Gowin i jego sprzymierzeńcy, i że to on jest szefem Porozumienia, to pan z rządu automatycznie odchodzi?
A jeżeli uzna, że nie jest? Mamy dwa wyjścia.
No dobrze, a co będzie jak sąd powie: "Jarosław Gowin jest prezesem Porozumienia"? Pan odchodzi z rządu, w ramach umowy koalicyjnej?
Nie, dlaczego mam odchodzić z rządu, panie redaktorze?
Bo nie ma pan rekomendacji Porozumienia - kolegów swoich partyjnych.
Nie mam rekomendacji Porozumienia. Wtedy podejmiemy kolejną próbę takiej rekomendacji lub uchylenia takiej rekomendacji. Ważne, aby te działania podejmowało ciało statutowe, które jest zgodne ze wszystkimi przepisami wewnątrzpartyjnymi. To jest najważniejsze.
To wyjaśnijmy naszym słuchaczom. Sytuacja w Porozumieniu jest taka, że państwo zorientowali się właśnie, jakiś czas temu, że nie macie wybranego prezesa, tak od 3 lat mniej więcej. Dlaczego dopiero teraz przypomnieliście sobie o tym, że zapomnieliście o dość ważnym szczególe - wyborze prezesa partii?
Panie redaktorze, to Jarosław Gowin zapomniało tym. My przez przypadek natknęliśmy się na te dokumenty...
Gowin zapomniał, żeby go wybrano?
...gdy Sąd Krajowy analizował sytuację podjętych uchwał czy prawomocność podjętych uchwał na zarządzie krajowym, związanych z rozszerzeniem składu zarządu krajowego i prezydium zarządu krajowego. I wtedy, analizując dokumenty, również i sprawozdania z tego zarządu, okazało się, czy sąd krajowy sprawdzając te informacje, dowiedział się, że niestety ta kadencja minęła.
No i słuchając tego, co pan mówi, pani Celina w Szczecinie, pan Marian w Augustowie, pani Maria w Pile np. myślą sobie: "Zaraz, zaraz, co to jest za partia, która po 3 latach dopiero orientuje się, że prezes nie jest prezesem? A przecież to są ludzie, w tej partii, którzy nami rządzą. Są ministrami, wiceministrami. Odpowiadają za edukację, za naukę, za obronność, ba, za gospodarkę nawet".
No faktycznie jest to przykra sprawa.
Przykra.
Ja nie będę ukrywał, że my zwracaliśmy uwagę panu prezesowi Jarosławowi Gowinowi, jeszcze wtedy, kiedy oficjalnie w naszej ocenie był prezesem, na to, że jest nieporządek w partii, że są problemy związane ze sprawami ściśle związanymi ze statutem. Zwracaliśmy tę uwagę wielokrotnie, prosiliśmy o uporządkowanie tych spraw, oferowaliśmy swoją pomoc.
I on, rozumiem, nie słuchał? Nawet wtedy, kiedy pan np. zostawał szefem struktur Porozumienia w Świętokrzyskiem, chwalił pana bardzo pan premier Gowin. Rozumiem, że panu wtedy to nie przeszkadzało, że są jakieś problemy z tą jego prezesurą?
Przeszkadzało mi. My zwracaliśmy uwagę cały czas na to, że są problemy i wymagają regulacji kwestie formalne w naszej partii. Zwracaliśmy uwagę na to, że sekretarz generalny nie przywiązuje wagi do szczegółów, i że w najbliższym czasie będzie to skutkowało negatywnymi różnego rodzaju działaniami dla partii. Jednym z tych działań jest zakwestionowane przez sąd sprawozdanie rozliczeniowe po wyborach. Więc to już jest element tego, że mamy problemy z otrzymywaniem subwencji. Zwracaliśmy na to uwagę. Pan premier nie reagował.
Panie ministrze, czy jeśli ktoś jest wójtem lub burmistrzem, a jednocześnie bierze udział w kierowaniu spółką, nawet nieformalnie, to łamie prawo?
To jest kwestia do rozstrzygnięcia przez osoby, które znają się na prawie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Pan jest ministrem do spraw samorządu terytorialnego, więc dlatego pana pytam. I pewnie zna pan zapisy ustawy o samorządzie terytorialnym. Zna pan?
Oczywiście.
I nie zna pan odpowiedzi na to pytanie?
Panie redaktorze, to nie jest tak oczywiste, jak się wydaje.
Nie, nie, zaraz, zaraz. Można być burmistrzem albo wójtem i jednocześnie dzwonić do kogoś i mówić: "Zrób w firmie tak i tak, podejmij taką i taką decyzję, tego zatrudnij, tamtego zwolnij, tak szukaj kontrahentów albo inaczej"?
Panie redaktorze, pytanie na jakiej podstawie - bo pan mówi o panu Obajtku - na jakiej podstawie pan Obajtek to robił?
Tego nie powiedziałem. Rozumiem, że pan się domyśla. Czy po publikacji nagrań Daniela Obajtka, prokuratura powinna sprawdzić, czy prezes Orlenu nie łamał prawa wtedy, kiedy był wójtem?
To jest decyzja prokuratury. Prokuratura się opiera na materiale dowodowym. Trudno mi powiedzieć, czy pan Obajtek występował tutaj w roli właściciela czy osoby wspierającej, pomagającej, uzupełniającej działalność tego przedsiębiorstwa. To jest pytanie do prokuratury. Ja wiem, że zostało oficjalnie przedstawione oświadczenie.
"Gazeta Wyborcza", która o tym pisze, decyzję o odmowie wszczęcia postępowania podjęła Katarzyna Miszograj, która w 2018 roku otrzymała nominację prokuratorską od Zbigniewa Ziobry. Wcześniej była asesorem. No i tu "Gazeta" ma wątpliwość, co do tej decyzji. Bo te taśmy, o których "Gazeta" pisze są w posiadaniu prokuratury.
Panie redaktorze, to jest pytanie do pana ministra sprawiedliwości. Ja jestem ministrem, który zajmuje się rozwojem samorządów i chętnie bym się spotkał z panem prezesem Obajtkiem, żeby porozmawiać o pomysłach na rozwój samorządu. I to mnie interesuje, tym się zajmuję.
Ja rozumiem, że tak jest wygodnie panu odpowiedzieć. Proszę wybaczyć, ale jest pan jednym z polityków koalicji rządzącej, więc proszę pozwolić, że zapytam inaczej.
Ale trudno, żebym brał odpowiedzialność z czyjeś działania.
Nie, nie. Politycy Zjednoczonej Prawicy mówią dzisiaj, czytając o taśmach Daniela Obajtka, że to jest kolejny kapiszon. Problem polega na tym, że kiedy byliście w opozycji, zupełnie inaczej mówiliście o tego typu sytuacjach, doniesieniach, doniesieniach prasowych. No np.: "Nie ma przyzwolenia na to, żeby przechodzić do spółek skarbu państwa tylko dlatego, że ktoś kogoś zna" - tak mówiła Beata Kempa w 2014 roku. "Nareszcie opinia publiczna jest czuła na przypadki korupcji politycznej i nepotyzmu" - mówił Mariusz Błaszczak w 2014 roku. Wtedy byliście w opozycji i inaczej widzieliście świat i to, co dzieje się np. w Orlenie.
Panie redaktorze, jak pan widzi jestem młodym politykiem. W 2014 roku nie byłem posłem. Byłem działaczem lokalnym, wspierałem ludzi w różnego rodzaju inicjatywach, i nie wypowiadałem w tym czasie tego typu określeń i sformułowań. Bardzo proszę kierować te pytania do tych osób. Jeżeli mi się w życiu kiedyś zdarzy podobna wypowiedź, to za parę lat, jeżeli nadal będę sprawował funkcję posła lub ministra, to chętnie się do niej odniosę.
Sprytnie. Ale dzisiaj, krótko w tej części rozmowy, panie ministrze. Czy, kiedy czyta pan listę osób z rodziny i listę znajomych Daniela Obajtka, którzy robią karierę, chciałby pan się dowiedzieć, czy tu wszystko było lege artis, zgodnie ze sztuką?
Ja nie znam takiej listy.
Proszę zerknąć, do "Gazety Wyborczej".
Nie czytam "Gazety Wyborczej".
Kuzyn dyrektorem w państwowej spółce Tauron, brat szefem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Prezes Lotosu - znajoma Daniela Obajtka, która pracowała z nim jako księgowa w jednej firmie, potem w drugiej.
Jeżeli tak jest i te informacje się potwierdzą oraz potwierdziłoby się to, że te decyzje o powołaniu tych osób były związane z powiązaniem rodzinnym, z koligacjami rodzinnymi, to uważam, że jak najbardziej powinny być wyciągnięte konsekwencje wobec takiej osoby.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video