"9 tys. złotych pensji ma 6-procentowa grupa "szczęśliwców", w tym ja, bo pracuje w takim podmiocie leczniczym, który uznaje kwalifikacje zawodowe" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Dorota Ronek.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dorota Ronek, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych, na początku rozmowy ujawniła swoje zarobki. Jej pensja "na rękę" wynosi około 9 tys. zł, ale od razu zastrzegła, że jest w "tej bardzo wąskiej grupie, bo tylko 6 proc. pielęgniarek w Polsce, które zarabiają najwyższe wynagrodzenie". Ma ukończone studia pielęgniarskie, specjalizację, 35 lat pracy.
A oprócz tego pracuję w takim podmiocie leczniczym, który uznaje kwalifikacje - podkreśliła. Jak wyjaśniła, dyrekcja kwalifikuje ją do właściwej grupy zaszeregowania, zgodnie z posiadanym wykształceniem, co nie jest oczywistością w polskich szpitalach.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pracodawca nie uznaje tego tylko w momencie wypłaty, bo tak naprawdę to potrzebuje tej pielęgniarki z wyższym wykształceniem czy ze specjalizacją. Pielęgniarka ma obowiązek świadczyć czy udzielać świadczeń zgodnie z aktualnym stanem wiedzy, więc nie może świadczyć gorszych usług - podkreśliła wiceszefowa OZPiP.
Ronek powiedziała, że ubiegłotygodniowy protest przed kancelarią premiera, w którym wzięło udział ponad 2 tys. pielęgniarek i położnych z całej Polski, dotyczył obywatelskiego projektu ustawy. Pielęgniarki i położne walczą w nim o to, żeby ich kwalifikacje były uznawane. Walczymy też o podniesienie współczynników i podniesie wynagrodzenia dla pielęgniarek, które pracują 35-40 lat i zarabiają 6,7 tys. złotych brutto - dodała.
Przypomniała, że politycy rządzącej obecnie koalicji obiecali im, że zajmą się tym projektem, tymczasem po 1. czytaniu został on zamrożony.
Sroczyński zwrócił uwagę, że politycy mówią o zarobkach pielęgniarek w wysokości 9-12 tys. zł. "Czego one więc jeszcze chcą?" - przytoczył częsty komentarz wobec protestów pielęgniarek i położnych.
We wszystkich wypowiedziach polityków przytaczane są najwyższe stawki dla pielęgniarek (...). Niestety, minister Niedzielski też cały czas takiej narracji używał, że pielęgniarki zarabiają tak dużo i czego one chcą - zwróciła uwagę wiceszefowa OZPiP.
Sroczyński zapytał, ile zarabiają pielęgniarki ze środka tabeli? To jest grupa piąta i to jest 7300 zł brutto - odpowiedziała Ronek.
Grzegorz Sroczyński przywołał statystyki. W Polsce na 1 tysiąc mieszkańców przypada niecałe niecałe 6 pielęgniarek, w Niemczech - 12, a w Finlandii aż 22. Co się u nas dzieje, że jest taka mizeria z pielęgniarkami? - pytał gospodarz Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Młode osoby często przychodzą na jeden dyżur i to jest ich ostatni dyżur - powiedziała Dorota Ronek. Idą następnie pracować np. do przychodni, gdzie nie ma nocnych dyżurów, pracy w święta itd.
"Poszłam na pierwszy dyżur, miałam do obsłużenia 30 pacjentów" - zacytował internetowy wpis początkującej pielęgniarki Sroczyński.
Walczymy właśnie o normy zatrudnienia. Nadal ich nie ma. Te normy gwarantują, przynajmniej teoretycznie, żeby obsady dyżurów były na jakimś minimum. Ale te normy też nie są przestrzegane w wielu podmiotach - przyznała Ronek.
Uważam, że my tych młodych ludzi nie zmienimy, bo to już jest zupełnie inne pokolenie, trochę inne, zupełnie inaczej wychowane i zupełnie inne ma oczekiwania wobec życia. My musimy zmienić system, żeby dostosować się do tego właśnie do tych młodych osób wchodzących na rynek. Przede wszystkim uczciwie należałoby im powiedzieć, jak wygląda ta praca. Bo jaki jest sens wydawać publiczne pieniądze na kształcenie pielęgniarki czy położnej, jeżeli ona potem nie podejmie tej pasji? - pytała Ronek.
Jakie są trzy podstawowe żądania protestujących pielęgniarek i położnych?
Chcemy, żeby dyrektorzy uznawali kwalifikację, chcemy podniesienia wynagrodzenia dla pielęgniarek z 5. i 6. grupy i chciałybyśmy określenia i przestrzegania norm zatrudnienia - odpowiedziała Ronek.
Polska pielęgniarka powinna przynajmniej średnią krajową zarabiać - dodała.
Sroczyński zapytał Ronek, co - jako pielęgniarka - sądzi o handlu w niedzielę.
Jestem przeciwna handlowi w niedziele, dlatego że sama pracuję w weekendy. Pracowałam tak przez 35 lat, miałam nocne dyżury i wiem, jakie to jest obciążenie dla samego pracownika, ale też dla bliskich osoby. Jako związkowiec tutaj stoję po stronie pracowników - odpowiedziała wiceszefowa Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.