„Póki co sytuacja jest w pewnym sensie pod kontrolą. Według moich informacji ani łózek ani respiratorów nie powinno zabraknąć” – przekonywał na antenie RMF FM wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha. W rozmowie z Marcinem Zaborskim przyznał, że obawia się jedynie o to, że – jeżeli pandemia będzie się rozwijać – może zabraknąć personelu medycznego, do obsługi respiratorów i leczenia pacjentów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Z tych informacji, które posiadam, wynika, że łóżek w skali kraju zabraknie. Natomiast, jeżeli epidemia będzie się w dalszej ciągu tak przyspieszać, to wtedy rzeczywiście trzeba będzie rozszerzyć bazę szpitalną - przyznaje poseł PiS w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Marcin Zaborski przytoczył przykład kilku szpitali, głównie małopolskich, które - mimo że od dziś mają nowe oddziały zakaźne - nie mają już miejsc dla pacjentów covidowych. Dyrekcja musi przygotować kolejny oddział i tyle - odpowiedział Bolesław Piecha, dodając: Sprawą wojewody jest przygotować miejsca, dostali odpowiednie instrukcje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Z tych informacji, które posiadam ilość łózek covidowych w Polsce jest wystarczająca. Przy założeniu, że epidemia nie będzie większa, niż 6-7 tys. zakażeń dziennie, bo z tej proporcji dopiero wynikają konieczności hospitalizacyjne i konieczność korzystania ze wspomagania oddychania - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Bolesław Piecha, przekonując, że na ten moment system zdrowia w Polsce jest w zupełności wydolny.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Poseł Piecha przyznał w rozmowie z Marcinem Zaborskim, że jego zdaniem problem w szpitalach jest gdzie indziej. Głównym problemem, którego ja się obawiam jest dostęp do ludzi, którzy będą obsługiwać respiratory, natomiast miejsca będą zapewnione. Tego jestem pewien - mówił poseł PiS.
Bolesław Piecha był pytany również o problem z dostępnością szczepionek. Tu jest pewne zadanie logistyczne i z tym musi się uporać MZ i służby farmaceutyczne - mówił poseł PiS.
Być może dobrze by było w Kancelarii Premiera stworzyć pełnomocnika ds. pandemii, który by się zajmował tylko i wyłącznie pandemią, czyli dostępem pacjentów do służby zdrowia - tej podstawowej i specjalistycznej - mówił Bolesław Piecha w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia odniósł się też do wypowiedzi z początku pandemii Łukasza Szumowskiego, Jarosława Pinkasa i prof. Włodzimierza Guta, którzy ironicznie wypowiadali się nt. noszenia maseczek. Te wypowiedzi, pewnie w tamtym czasie były dość niefortunne. Dzisiaj wiemy, że maseczka to jednak jest jakąś tam barierą. Może nie 100 proc., ale 100 proc. środków zapobiegawczych nie ma, bo nie mamy szczepionki - powiedział Piecha.
W rozmowie padło też pytanie o zaostrzenie przepisów dot. tzw. "aborcji eugenicznej". Oceną ich zgodności z konstytucją ma zająć się w październiku Trybunał Konstytucyjny. Przerywań ciąży, wykonywanych z przyczyn eugenicznych nie jest dużo, więc sądzę, że to nie jest problem na skalę jakiegoś państwa. Być może jak każda ustawa światopoglądowa budzi kontrowersje i budzi z jednej strony protesty, z drugiej - protesty przeciw protestom. Uważam, że w ferworze walki pandemicznej forowanie jakichkolwiek rozwiązań w tej chwili, nie jest rozsądne - mówił Piecha.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zapytany, czy PiS będzie próbowało zmienić przepisy, jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna, że aborcja ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu Jest zgodna z konstytucją, Piecha odparł: Tego nie wiem. Na razie poczekajmy na orzeczenie TK, bo to jest ten wyznacznik, który w bardzo ważny sposób kreuje konieczność zmian w prawie.
Marcin Zaborski, RMF FM: Może pan dzisiaj zapewnić każdego z naszych słuchaczy, że polscy lekarze nie będą musieli wybierać komu pomóc, kogo podłączyć do respiratora?
Bolesław Piecha: No, ja mam oczywiście informacje z ministerstwa zdrowia. Póki co sytuacja jest w pewnym sensie pod kontrolą, tzn. ja sądzę, że łóżek covidowych przy takim nasileni epidemii, jakie dzisiaj mamy, czyli 5-5,5 tys. zakażeń dziennie, nie powinno zabraknąć ani łóżek covidowych ani dostępu do respiratora.
Sytuacja pod kontrolą, panie pośle. Jednocześnie czytam doniesienia z ostatnich dni i godzin. Np. pacjent z Prudnika, chory na COVID-19 zmarł przed oddziałem ratunkowym w Nysie - tak pisze "Nowa Trybuna Opolska". Informuje, że nie było dla niego miejsca w szpitalu. W innym miejscu czytam, że w Warszawie nawet kilka godzin muszą czekać w kolejce karetki z pacjentami przed szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Jesteśmy siedem miesięcy od początku pandemii. Naprawdę jesteśmy dobrze przygotowani do jesieni?
To jest pytanie do ministerstwa zdrowia.
I do wiceszefa sejmowej komisji zdrowia.
Ja mogę powiedzieć tyle - mogę powiedzieć, że, oczywiście z tych informacji, które posiadam, ilość łóżek covidowych tzw., centralnie, globalnie licząc w całej Polsce, jest wystarczająca. Przy założeniu, że epidemia nie będzie większa niż 6-7 tys. zakażeń dziennie. Bo z tej proporcji dopiero wynikają konieczności hospitalizacyjne i ewentualnie konieczności korzystania ze wspomaganego oddychania, czyli respiratora. To, że pacjenta w Prudniku nie zdążono dowieźć, to musiał być w tragicznym stanie. I wtedy nawet karetki - "erki" mają takie prowizoryczne respiratory. Widocznie nie było żadnych szans. Ja nie chcę tutaj rozstrzygać, bo nie znam tego przypadku. Natomiast, gdyby ta epidemia się w dalszym ciągu rozszerzała i tempo było takie, jak zaskoczyło nas kilka dni temu, wtedy będą konieczne sprawy związane do powiększenia - i bazy szpitali i uruchomienia dodatkowych respiratorów.
Pytanie, czy dziś nie jesteśmy zaskoczeni, panie pośle? Bo - słyszał pan przed momentem doniesienia naszego reportera z Zakopanego, który informował, że na południu Małopolski nie ma już miejsc, nie ma łóżek covidowych, chociaż dzisiaj zostały uruchomione decyzją wojewody. Szpital w Zakopanem, zgodnie z tą decyzją, otworzył oddział, na którym jest 21 łóżek, pacjentów ma już 23. Nowy Targ- 53 łóżka, 56 chorych.
No ale mamy szpitale. I takie szpitale, te oddziały niektóre są w stanie się przekwalifikować, czy odpowiednio zrekonstruować do tych potrzeb pacjentów covidowych - tych, które nie wymagają oczywiście respiratorów - w sposób dość szybki. Ja sądzę, że wojewoda podjął określone decyzje, a dyrekcja musi przygotować kolejny oddział. I tyle.
Tylko, że jesteśmy krok za a nie krok przed. To są decyzje ogłoszone dzisiaj. I dzisiaj nie ma już miejsc. Limanowa - 26 miejsc covidowych, wszystkie zajęte. Nowy Sącz - 44 łóżka, wszystkie zajęte.
Ale jeżeli będziemy w ten sposób rozmawiać, panie redaktorze, to może się okazać, że w jakiś szpitalu tych miejsc braknie. I sprawą ministerstwa zdrowia, sprawą wojewodów, a dostali określone instrukcje, jest przygotować miejsca dla pacjentów covidowych.
I o to pytam - czy przygotowali?
Szpitale mają wieleset albo wiele tysięcy łóżek, w samej Małopolsce. Więc pewnie takie miejsca przygotują. To nie znaczy, że nie mamy problemów. Głównym problemem, którego ja, ze swojej obserwacji wieloletniej ochrony zdrowia się spodziewam i bardzo się o nią boję, to jest dostępne do ludzi, którzy te respiratory, po pierwsze - umieją obsługiwać i po drugie- to jest dostęp do służb medycznych, czyli do lekarzy. To jest chyba najbardziej wąskie gardło. O to się boję. Natomiast o miejsca, gdzie chory będą mogli być hospitalizowani, gdzie chorzy będą pod respiratorami, zostaną zapewnione. Tego jestem pewien.
Panie pośle, od kiedy pan wie, że do polskich aptek trafi za mało szczepionek przeciwko grypie?
No, z tych doniesień, to minister zdrowia, prawdopodobnie minister Kraska dzisiaj powiedział, że dostaniemy około kilkudziesięciu milionów tych szczepionek.
Kto tak powiedział, że dostaniemy kilkadziesiąt milionów?
Chyba 20 mln szczepionek, jeżeli chodzi o koronawirusa.
Nie, nie, nie. Ja pytam o szczepionki przeciwko grypie, panie pośle.
Natomiast, jeżeli chodzi o sprowadzanie szczepionek, to dzisiaj jest taka sama walka jak pół roku temu o maseczki, o respiratory itd. Sądzę, że ministerstwo zdrowia tych szczepionek powinno przygotować, bo już najwyższy czas, żeby one były dostępne w aptekach. Ja nie wiem, jakie są procedury dotyczące eksportu i przechowywania tych szczepionek, bo one nie mają długotrwałej ważności. To nie jest pół roku, one muszą być kilkudniowe. W związku z tym to jest pewne zadanie logistyczne. I z tym zadaniem logistycznym musi się uporać ministerstwo zdrowia, ze służbami farmaceutycznymi. Bo to farmaceuci przygotowują określone szczepionki, miejsce ich przygotowania i dystrybucji.
Panie pośle, momencik. Pan jest byłym wiceministrem zdrowia. Pan doskonale wie, jak to wygląda. Mamy mieć około 2 milionów dawek szczepionki przeciwko grypie. 2 mln dawek, a epidemiolodzy, np. prof. Maria Gańczak mówi że, gdybyśmy chcieli zaszczepić grupy ryzyka, czyli osoby starsze i personel medyczny, potrzebujemy 7, 8, 9 mln dawek. Kto zawalił? Dlaczego nie mamy tych szczepionek?
Ja sądzę, że na początek wystarczyłyby te 2 mln. Tylko one musiałyby być dostępne. Dzisiaj sprawdzałem w aptekach - nie jest z tym najlepiej, naprawdę nie jest z tym najlepiej.
Nie ma tych szczepionek, panie pośle.
Mam nadzieję, że i ministerstwo zdrowia, czyli organizator tych szczepionek i służby farmaceutyczne z tym się uporają i te szczepionki na zwykłą grypę, tę grypę sezonową trafią. Natomiast, kto będzie szczepiony, to już nie jest taka prosta sprawa, bo być może my byśmy chcieli, ale warunek jest podstawowy - ten ktoś się musi zgodzić na szczepienie. Z tym w Polsce nie zawsze było najlepiej. Ba, na podstawie obserwacji, na podstawie danych i zachowań polskich pacjentów ta niechęć do szczepionek była dość wysoka. Mam nadzieję, że to się zmieni. Chciałbym, życzyłbym sobie, żeby każdy, kto wyrazi taką zgodę na szczepienie, był zaszczepiony.
Tylko, że czytałem to, co mówił pan w tygodniku "Do Rzeczy". I powiedział pan tam, że jeśli chodzi o zdobycie szczepionek przeciwko grypie, to jest zadanie rządu, odpowiadając na pytanie, kto zawalił i dlaczego tych szczepionek nie mamy, Ale, pan jest wiceszefem sejmowej komisji zdrowia, która dyskutowała o tym problemie w połowie września. Wtedy na tej komisji usłyszeliśmy, że Agencja Rezerw Materiałowych wystosowała zapytanie ofertowe do producentów szczepionki i do firm farmaceutycznych. Pytanie jest takie, gdzie wcześniej były służby państwowe? Gdzie były służby, które mogły wcześniej interweniować? I dlaczego ta interwencja nastąpiła dopiero wtedy, kiedy media zaczęły opisywać kolejki społeczne w aptekach ludzi czekających na tę szczepionkę?
No, to nie jest pytanie do mnie.
Tak, to jest pytanie do pana.
Ja nie śledzę tego. Ja mogę tylko relacjonować to, co zostało wtedy podane. Wtedy była podana taka oto informacja, że tych szczepionek zamówiono ponad 2 mln sztuk. I, że to wystarczy dla szczepienia tych, którzy będą chętni. Oczywiście, że musi to ktoś robić w imieniu państwa. I to jest oczywiście celowane. To są służby rezerw materiałowych służbie zdrowia. Mam nadzieję, że jednak się spiszą i jednak ta dostępność tych szczepionek będzie zdecydowanie większa niż dotychczas. Dzisiaj rzeczywiście w aptekach obserwuje się ogromne braki dotyczące szczepionek przeciwko grypie sezonowej.
Panie pośle, proszę nie mówić, że to nie jest pytanie do pana, bo jest pan wiceszefem sejmowej komisji zdrowia. A zgodnie z regulaminem Sejmu, komisje sejmowe m.in. rozpatrują sprawozdania, informacje ministrów oraz kierowników naczelnych organów administracji państwowej, a także kierowników innych urzędów i instytucji państwowych oraz analizują działalność poszczególnych działów administracji i gospodarki państwowej. Pan jest od tego w Sejmie, żeby kontrolować, czy minister zdrowia czy inspektor sanitarny wywiązują się ze swoich obowiązków.
Myślę, że na tamten czas, kiedy było zwołane w połowie września to spotkanie o ocenie rozwoju epidemii itd. mieliśmy trochę inną sytuację. Nikt nie określił w Europie, nikt nie kreślił na świecie takiego czarnego scenariusza, z jakim mamy do czynienia dzisiaj...
W połowie września? Panie pośle...
...i w związku z tym przygotowanie czegoś jest bardzo trudne. Proszę pamiętać, że w zeszłym roku musieliśmy setki tysięcy szczepionek zutylizować, bo nikt się nie chciał szczepić.
100 tys. musieliśmy zutylizować.
I pewnie jest zawsze jakaś tam ostrożność. Z drugiej strony pewnie jest ogromna chęć państw, chociażby Unii Europejskiej, żeby zakupić jak największą część tych szczepionek. Czyli rozpoczyna się to, co było charakterystyczne dla pierwszej fazy pandemii - walka o szczepionki. I to nie jest tak, że tylko Polska ma z tym kłopot, bo kraje europejskie również z tymi szczepionkami kłopot mają.