W Popołudniowej rozmowie w RMF FM Paweł Szrot potwierdził, że wkrótce dojdzie do spotkania głowy naszego państwa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. "Nie chcę przesądzać, bo swoją wiedzę mam, ale w grę wchodzą tez różne względy bezpieczeństwa. Prezydent Zełenski jest liderem kraju, który prowadzi wojnę, jest pod ryzykiem zamachu terrorystycznego ze strony Rosji" - powiedział doradca polskiego prezydenta, pytany o termin spotkania obu polityków.
Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli wykryli szereg nieprawidłowości w działaniach rządu w czasie pandemii Covid-19. Chodzi m.in. o 82 miliony złotych wydane na niesprawne i niespełniające norm respiratory i tworzenie setek łóżek szpitalnych, które pozostawały puste mimo szalejącego wirusa.
NIK złożył w tej sprawie trzy zawiadomienia do prokuratury. Czy ktoś powinien ponieść za to odpowiedzialność?
To jest teza zawarta w raporcie NIK. Ministerstwo Aktywów Państwowych podjęło z nią polemikę. Pamiętam atmosferę (z początku pandemii). Działania rządu chińskiego i sytuacja w Lombardii wywołała w rządzie (polskim) konieczność ostrej, szybkiej reakcji - tłumaczył Szrot, dodając, że przedstawiciele opozycji zarzucali rządowi w marcu 2021 roku, że brakuje szpitali tymczasowych w tzw. drugiej fali pandemii.
Polski rząd działał w szczególnych warunkach - tak jak każdy rząd, który się z tym problemem pandemii borykał. Każdy rząd pracował wtedy pod wielką presją, także opozycji. Pod presją rozszerzania się pandemii. Stosował wtedy takie środki, jakie uznawał za najlepsze - w ten sposób Szrot skomentował decyzję NIK, który złożył doniesienia do prokuratury i wniosek do TK, ponieważ kontrolerzy uznali, że specustawa dotycząca pandemii była niekonstytucyjna.
Rząd ma środki do tego, by się odnieść do raportu NIK. Na poziomie publicystycznym już to robi. Formalnie też na pewno się do tego odniesie i przygotuje odpowiedź na raport - zapowiedział Paweł Szrot.
"Gazeta Wyborcza" opisała korupcyjny proceder przyznawania wiz obcokrajowcom z Azji i Bliskiego Wschodu. Opozycja grzmi, że nieprawidłowo wystawione pozwolenia na pobyt w Polsce mogło otrzymać na tej zasadzie nawet 350 tysięcy migrantów. Czy w związku z tym, z teką szefa MSZ powinien pożegnać się Zbigniew Rau?
To oczywiście jest decyzja premiera Morawieckiego. Mogę tylko powiedzieć, że prezydent dobrze współpracuje z ministrem - skomentował szef gabinetu prezydenta RP.
Tymczasem PSL chce zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego w tej sprawie. Paweł Szrot uważa jednak, że sytuacja nie wymaga podejmowania takich decyzji.
W jaki sposób ta sprawa ma wpływać na bezpieczeństwo narodowe? Tego nie rozumiem. Prezydent zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego często, kiedy pojawiają się sprawy, bądź pytania, które właśnie tego bezpieczeństwa dotyczą. Nie waha się korzystać z tego swojego narzędzia - wyjaśnia Szrot.
Sprawą bezpieczeństwa była przede wszystkim agresja hybrydowa ze strony Białorusi i przepychanie migrantów z krajów, przede wszystkim Bliskiego Wschodu celem destabilizacji sytuacji w Polsce. Wtedy pan prezydent zwoływał Radę Bezpieczeństwa. Nie ta skala, nie ten problem. Nie znam ostatecznej decyzji prezydenta, ale osobiście teraz bym tego nie rekomendował - dodaje.
Jakie właściwie jest stanowisko PiS w sprawie migrantów? Z jednej strony pomysł na referendum, z drugiej natomiast korupcjogenny system "sprzedawania" wiz - próbowała dociec Anna Gielewska.
W tej sprawie działają organy uprawnione do wyjaśnienia tej sytuacji. Zgodnie z wszelkimi informacjami chodzi tutaj o kilkaset przypadków. To na pewno nie kilkaset tysięcy. Ta liczba nie wchodzi w grę. Te kilkaset to i tak za dużo, ale trzeba zachować proporcje.
Szrot odrzuca twierdzenie, że afera wizowa ma znaczący wpływ na kampanię PiS.
Tę sprawę chce wykorzystać opozycja. Próbuje to robić w postaci spotów, które są kuriozalne. Jeśli wyborcy KO obejrzą ten ostatni spot, to pierwsze skojarzenie będzie takie, że to spot pod Konfederację. Ten spot buduje emocje przeciwko mieszkańcom określonej części świata - stwierdził doradca prezydenta. Dodał jednak, że Andrzej Duda oczekuje, iż postępowanie w tej sprawie przyniesie wszystkie najważniejsze odpowiedzi.
Według ustaleń "GW", cudzoziemcy ubiegający się o wizy mieli korzystać z pośrednika "ze znajomościami w MSZ", a "Rzeczpospolita" donosi o tym, że polski rząd wynajął do obsługi wizowej firmę indyjską, która mogła pomagać Łukaszence w sprowadzaniu migrantów na Białoruś.
Głośno też o naciskach z polskiego MSZ na prezydenta Dudę. Według ustaleń portalu Gazeta.pl, wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk miał szantażować prezydenta, domagając się, by Jakub Osajda został ambasadorem w Islandii. Kierownictwo MSZ miało grozić zablokowaniem nominacji nowych ambasadorów.
Prezydenta nie da się szantażować. Pan prezydent działa zupełnie suwerennie, a kandydatury ocenia merytorycznie. W przypadku tego pana (Jakuba Osajdy - przyp. red.) ocena była taka, że doświadczenie dyplomatyczne, a raczej brak doświadczenia dyplomatycznego nie uzasadnia wysłania go na takie stanowisko. Nie da się stawiać żadnego ultimatum (prezydentowi - przyp. red.) Ambasadorowie, których wymieniało się w tym kontekście otrzymali już listy uwierzytelniające od prezydenta. Również mój kolega Jacek Kumoch, który wybiera się do Chin - podkreślił Szrot.
Gość dzisiejszej Popołudniowej rozmowy w RMF FM zapewnił, że prezydent Duda popiera stanowisko polskiego rządu zmierzające do jednostronnego wydłużenia embarga na ukraińską żywność.
Realizując swój interes narodowy Polska zdecydowała się zamknąć polski rynek przed ukraińskim zbożem, bo Polska tego zboża nie potrzebuje. Bardzo tego zboża potrzebują kraje, którym grozi głód w skutek perturbacji związanych z rosyjską agresją przeciwko Ukrainie (...) i należy ułatwić transfer tego zboża ukraińskiego przez Polskę właśnie do tych krajów - wskazał szef gabinetu Andrzeja Dudy.
Szrot przyznał, że jest szansa na to, by również cała Unia Europejska wydłużyła dotychczasowe embargo. "Na to poniekąd mogłaby wskazywać aktywność w tej sprawie Donalda Tuska i kandydata (na posła) z jego list, Michała Kołodziejczaka (lidera AgroUnii - przyp. red.), który zdaje się udał się dzisiaj do Brukseli. Myślę, że Donald Tusk nie angażowałby się w tą sprawę, gdyby nie miał przekonania, że Unia pozytywnie odpowie na postulaty polskiego rządu" - zaznaczył prezydencki minister.