Główny Inspektor Sanitarny pytany w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o to, jakie jest ryzyko zarażenia się w Polsce koronawirusem z Chin odpowiada: „bliskie zeru”. Podkreśla jednak, że każda osoba, która w ostatnim czasie przebywała w Chinach lub miała kontakt z osobą, która przebywała w Chinach – zwłaszcza na terenach objętych kwarantanną, powinna jak najszybciej zgłosić się na oddział chorób zakaźnych. Tam bez skierowania zostanie zbadana, a jeżeli będą do tego podstawy – przyjęta i leczona. Jak zaznaczył Jarosław Pinkas: Znacznie większym problemem jest epidemia grypowa, która co roku dociera do Polski. W zeszłym roku na powikłania pogrypowe zmarło 160 osób. „Wirus jest w Chinach, a my mamy całkiem daleko do Chin. Wiemy, jak wirus się zachowuje. Mamy wiedzę, jak pacjenci są leczeni, że zdrowieją” – podkreślił Główny Inspektor Sanitarny w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.


Pinkas: Mamy testy (do diagnozowania koronawirusa), pozostaje kwestia uruchomienia linii diagnostycznej

Diagnostyka koronawirusa polega na wykluczeniu innych chorób wirusowych, które mogą powodować objawy infekcji górnych dróg oddechowych, czy też ewentualnie zapalenia płuc - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas. Ekspert zaznaczył również, że jeżeli w Polsce pojawi się dodatni wynik testu na obecność koronawirusa - próbki zostaną przesłane do jednej z zagranicznych placówek referencyjnych celem potwierdzenia wystąpienia koronawirusa.

Na pytanie prowadzącego o to, czy zdaniem Pinkasa wskazane jest zawieszenie lotów do Chin odpowiedział, że "ma spore wątpliwości". Główny Inspektor Sanitarny zaznaczył jednak, że jeżeli pytanie o zasadność zawieszenia lotów Polskich Linii Lotniczych do Chin zostanie skierowane do GIS-u, to taka decyzja zostanie podjęta gremialnie.

Pinkas o szczegółach ewakuacji Polaków z Chin: Będą dwie lub trzy strefy. Chorzy będą odizolowani na pokładzie samolotu

Na pokładzie samolotu znajdą się wszystkie osoby, które chcą być poddane relokacji. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich naszych obywateli - mówił Jarosław Pinkas w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Główny Inspektor Sanitarny zdradził szczegóły międzynarodowej akcji planowanej na kolejne dni. Czy na pokładzie samolotu mogą znaleźć się osoby zarażone koronawirusem? 

Nie jesteśmy w stanie tego wykluczyć i jesteśmy zobowiązani taką osobę przywieźć do Polski, zapewnić prawdziwy europejski standard opieki zdrowotnej, którego być może nie mieliby w Chinach - stwierdził.

Jeżeli ktoś będzie chory, zostanie odizolowany na pokładzie samolotu. Samolot będzie miał najprawdopodobniej dwie lub trzy strefy. Jest to logistycznie dobrze zaplanowane - zapewniał gość RMF FM. Nasz lot jest lotem związanym z inną linią lotniczą, nie będzie to najprawdopodobniej samolot LOT-u . To jest powiązane z działaniami unijnymi i one jeszcze mają charakter poufny - dodał. Zapewnił, że po powrocie do Polski "obywatele trafią do bezpiecznego miejsca". 

Pinkas przyznał też, że potrzebna jest nowelizacja ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Są w niej wymienione konkretne choroby, których wystąpienie skutkuje hospitalizacją. Tam jest SARS, nie wymieniono choroby, której ówcześnie nie było (wywołanej koronawirusem - red.) - stwierdził GIS. Dzisiaj rozmawialiśmy na ten temat z ministrem zdrowia. Taka nowelizacja najprawdopodobniej będzie na pierwszym posiedzeniu następnego Sejmu - zadeklarował w rozmowie z Marcinem Zaborskim.

Marcin Zaborski, RMF FM: Jeśli koronawirus dotrze do Polski, pan będzie jedną z pierwszych osób, która będzie wiedziała o tym na pewno?

Jarosław Pinkas: Myślę, że tak.

Teraz nie ma koronawirusa w Polsce?

Na dzień dzisiejszy nie mamy koronawirusa w Polsce.

Ale nie ma szans na to, że będziemy zieloną wyspą i ten wirus do Polski nie dotrze?

Szanse są małe, że będziemy zieloną wyspą, aczkolwiek Polska jest szczęśliwym krajem. Mam nadzieję, że będziemy krajem wolnym od koronawirusa.

Minister Szumowski raczej nie ma takiej nadziei, bo mówi wprost: To się po prostu stać musi.

Ja jestem większym optymistą.

Sięga pan do gazet jako optymista, a tam takie tytuły: "Chiński wirus uderza w Polskę", "Tak zabija chińska zaraza", "Tak zaraza atakuje świat", "Polacy uwięzieni w mieście śmierci" - to tylko jeden z kolorowych tytułów codziennych.

Pozwoli pan, że nie będę komentował.

Widzę, że pan się uśmiecha.

Śmieję się, oczywiście że tak. Ten wirus jest w tej chwili w Chinach. Mamy całkiem daleko do Chin.

Nie tylko w Chinach, bo jest też w innych krajach.

Jest, ale wiemy, jak ten wirus się zachowuje, mamy kilka przypadków w Europie, jeden w Finlandii, przypadki we Francji i w Niemczech. Mamy wiedzę, jak pacjenci są leczeni, że zdrowieją, że nie ma wśród europejskich pacjentów zagrożenia co do ich stanu zdrowia i życia - oni po prostu przejdą ten wirus tak, jak pewnie jakąś infekcję zapalną górnych dróg oddechowych, być może z jakimś powikłaniem, być może nie. W Europie - tak jak i w Polsce, jest dobrze zorganizowana opieka zdrowotna. Na tego wirusa nie ma specyficznego lekarstwa, nie ma też szczepionki.

To akurat nie brzmi dobrze.

Leczymy objawowo, tak jak każde inne zapalenie płuc - np. zapalenie płuc spowodowane grypą. Znacznie większym problemem dla nas jest coroczna epidemia grypowa, która dotyka Polskę.

Wirus grypy jest groźniejszy niż koronawirus?

Ja się w tej chwili bardziej boję wirusa grypy niż koronawirusa. On jest obecny w Polsce. W zeszłym roku zmarło z powodu powikłań pogrypowych 160 osób, bo się nie szczepimy. Jakbyśmy się zaszczepili to by nasi pacjenci dalej żyli.

Kiedy mogę podejrzewać, że mogłem paść ofiarą koronawirusa?

Jeżeli pan redaktor nie był w Chinach w ciągu ostatnich dwóch tygodni, nie miał bliskiego kontaktu z osobą, która przebywała w mieście Wuhan to raczej to, że ma pan możliwość zainfekowania się koronawirusem jest zbliżone do zera.

Tego nie wiem, z kim miałem kontakt w miejscach zatłoczonych w Polsce.

W Polsce nie ma tego wirusa. W związku z tym zagrożenie jest zbliżone do zera.

Czyli jeśli mam 38 stopni gorączki, kaszel i duszności, a nie byłem w Chinach, to nie powinienem podnosić alarmu?

Nie powinien pan podnosić alarmu. Proszę przeanalizować, gdzie pan był i czy rzeczywiście w pana otoczeniu nie było osoby z Chin, w bliskim otoczeniu - czy nie rozmawiał pan z Chinką czy z obywatelem Chin, który jeszcze przed dwoma tygodniami był w Chinach. Jeżeli nie ma pan tego w swojej świadomości, to jest pan absolutnie bezpieczny. Ma pan jakąś infekcję wirusową najprawdopodobniej.

A jeśli mam w świadomości, że miałem kontakt z kimś z Chin albo wróciłem z tamtego rejonu i mam 38 stopni, kaszel, duszności, infekcję, to z takimi objawami zgłaszam się do lekarza pierwszego kontaktu, na SOR czy do lekarza w szpitalu zakaźnym?

Nie, błagam. To jest moja wielka prośba - jeżeli ktoś był w Chinach i ma wiedzę o kontakcie z osobą, która przebywała w ostatnich dwóch tygodniach w Chinach, szczególnie w mieście, które jest poddane kwarantannie, powinien po pierwsze zorientować się, gdzie jest najbliższy oddział chorób zakaźnych, szpital, w którym jest oddział chorób zakaźnych. Być może nawet najlepiej jest, żeby na wstępie poinformował o tym Państwową Inspekcję Sanitarną - swojego powiatowego inspektora. Dostanie informację, gdzie to jest, jak ma się tam dostać - nie wolno jeździć transportem zbiorowym - dostanie się na oddział chorób zakaźnych, gdzie bez skierowania zostanie zbadany, być może przyjęty, jeżeli będą takie okoliczności, które powodują to, że lekarz ma jakieś wątpliwości, że pacjent powinien być poddany obserwacji. Będzie tam leczony. Od diagnozowania tego wirusa nie są lekarze opieki podstawowej, nie są inni lekarze - wyłącznie lekarze, którzy pracują w oddziałach chorób zakaźnych.

Mamy w Polsce testy, które pozwalają szybko sprawdzić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z koronawirusem?

Szybkich testów nie ma nikt na świecie. Diagnostyka chorób, które powoduje koronawirus 2019 polega na wstępie na wykluczeniu chorób wirusowych, które mogą powodować objawy infekcji górnych dróg oddechowych czy też ewentualnie zapalenia płuc.

Wysyłamy próbki gdzieś za granicę w tym momencie?

Wysyłamy w tej chwili próbki, jeżeli mamy wątpliwości. Jeżeli rzeczywiście istnieje jakaś przestrzeń do pomyślenia o tym, że jest to koronawirus 2019. Robimy to w ośrodkach referencyjnych podanych przez Światową Organizację Zdrowia. To jest ośrodek Charite w Berlinie i Erasmus w Rotterdamie. Bardzo szybko to się odbywa. Ostatnio sprawdzaliśmy dlatego, że studenci, którzy byli poddani obserwacji, ci pierwsi, którzy przyjechali z Wuhanu, mieli je zrobione w ciągu 12 godzin.

Te testy, które kupiliśmy - mówi o tym minister Szumowski i one dotarły do Polski, na początku przyszłego tygodnia będą do użycia...

To będą bardzo podobne, umówmy się, że możemy o tym mówić "testy". Tak naprawdę nie są to testy, jest to dość skomplikowana procedura badawcza, za pomocą tzw. PCR i do tego są potrzebne tzw. primery. Jak ktoś jest zainteresowany, wejdzie sobie na stronę internetową i poczyta o tym. Będziemy mieli dokładnie to samo - już właściwie to mamy... Jest to kwestia uruchomienia linii diagnostycznej.

Na początku przyszłego tygodnia będzie działało?

Dzisiaj mamy już taką linię w Państwowym Zakładzie Higieny, która bada generalnie wszystkie koronawirusy.

Czyli nie musimy już wysyłać próbek za granicę?

Będziemy zawsze wysyłać za granicę, jeżeli będziemy mieli przypadek dodatni. Jest procedura sprawdzania tego wyniku właśnie w dwóch laboratoriach referencyjnych. Ale ta wiedza jest potrzebna tylko epidemiologom. Ona nie jest potrzebna lekarzom.

Kilka linii lotniczych odwołało swoje loty do Chin kontynentalnych, właśnie w związku z koronawirusem. Pytanie, czy Polskie Linie Lotnicze LOT pytały pana o wskazówki, czy też powinny zrezygnować z takich podróży?

Jesteśmy na etapie analizy, czy jesteśmy przede wszystkim dobrze przygotowani na to, co się może wydarzyć. Wiemy, że mamy procedury, które są już sprawdzone. Sprawdziliśmy to w Łodzi, jak skuteczna jest chociażby inspekcja sanitarna, która z hotelu poprosiła panią, zresztą Amerykankę, o poddanie się badaniom, ponieważ była lekko podziębiona.

Czy LOT rozważał w kontakcie z panem zawieszenie lotów?

Myślę, że każda linia lotnicza rozważa tego typu działania.

Pana zdaniem trzeba zawiesić połączenia z Chinami dzisiaj?

Mam spore wątpliwości, czy trzeba. Natomiast patrząc na otoczenie, dzisiaj ukraińskie linie lotnicze zawiesiły połączenia z Ukrainą. Trzeba popatrzeć na to, że jeżeli coś się wydarzy, to będą pretensje do linii lotniczych, "nie zadbali". Chociaż oczywiście...


Rozumiem, że jeśli Brytyjczycy nie lecą, Amerykanie nie chcą, Ukraińcy nie lecą, a Polacy lecą, to wiemy, dlaczego lecimy. 

No tak, ale... nie lata jeszcze Lufthansa. Ale lata Air France. Lata Alitalia, latają linie lotnicze skandynawskie. Trzeba zachować daleko idący spokój. Jeżeli będziemy poproszeni o taką informację, jaka decyzja powinna być podjęta, to ona będzie podejmowana in gremio, z epidemiologami, z wirusologami, z analizą tego, jakie są implikacje, jeżeli chodzi o zawieszenie tych linii. Proszę jeszcze pamiętać o tym, że mamy naszych obywateli w Chinach i jesteśmy za nich odpowiedzialni.