"Zgodnie z prawem jestem rzecznikiem, ale podkreślam, że jestem rzeczniczką. Lubię feminatywy" - mówi z Popołudniowej rozmowie w RMF FM kandydatka na urząd Rzecznika Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak podkreślając, że Rzecznikiem Praw Dziecka nadal jest Mikołaj Pawlak. "Startuję z takiego poziomu, że urząd Rzecznika Praw Dziecka odszedł od swojej misji, od swojej istoty. Więc to też jest duże wyzwanie. (...) Urząd Rzecznika Praw Dziecka zmierza do tego, żeby być głosem osób młodych. A myślę, że tego zabrakło" - ocenia gość Tomasza Terlikowskiego dodając: "Dużo było (w działalności Mikołaja Pawlaka - przyp. red.) własnego światopoglądu. (...) A ten urząd jest kompletnie czymś innym. Nie jest o światopoglądzie, tylko o tym, żeby być tubą dla dzieci i młodzieży, miejscem, gdzie mogą się oni wypowiadać".
Kandydatka na urząd Rzecznika Praw Dziecka odniosła się też do stosowania klapsów jako metody wychowawczej. "W ten sposób uczymy dzieci tego, że pewne rozwiązania możemy rozwiązywać siłowo, że nie rozmawiamy ze sobą, tylko używamy od razu siły fizycznej. (...) Życie dorosłych tak nie wygląda - kiedy jesteśmy w pracy, nie damy sobie klapsa, tylko rozmawiamy ze sobą. Najwyżej się pokłócimy. (...) Każda przemoc jest zła" - podkreśla Monika Horna-Cieślak. Pytana o to, czy jej zdaniem można podnosić głos na dziecko odpowiada: "Zależy w jakich sytuacjach. Żaden krzyk na dziecko nie jest właściwy. Oczywiście są takie sytuacje, kiedy musimy krzyczeć, powiedzieć: uważaj, bo dzieje się niebezpieczeństwo. Ale krzyk, który obraża, który niesie za sobą słowa pod tytułem "jesteś kretynem" - to już nie jest dobre" - podkreśla gość Tomasza Terlikowskiego. I dodaje: "Rodzice mają prawo do emocji, ale jako osoby dorosłe powinniśmy nad emocjami panować".