Wielu producentów tabletów chwaliło się, że ich urządzenia będą konkurować z iPadem. Większość z nich nie mogła się jednak równać ze sprzętem Apple. Aż do tej chwili.
Kindle Fire ma wszystko to, czego brakowało innym konkurentom iPada. Przede wszystkim dostęp do niezliczonych ilości multimediów ze sklepu Amazon i świetną cenę. To ona spędza teraz sen z powiek inżynierom Apple.
Amazon wreszcie zrobił to, co powinien był zrobić już dawno. Miał tyle "kontentu", czyli książek, muzyki, filmów, że aż prosiło się, żeby mieć urządzenie, które ułatwi ich "konsumpcję". Na początku sprzedaży iPada, oprócz przeglądarki, poczty i kilku podstawowych programów, nie za bardzo było co na nim włączyć. Dopiero po kilku miesiącach deweloperzy nadrobili zaległości i teraz iPad jest bardzo wygodnym urządzeniem, które daje dostęp do setek najróżniejszych treści. Pod tym względem Kindle Fire może mu dorównać. A do tego kosztuje mniej, niż połowa ceny iPada.
Podstawowy model sprzętu Apple kosztuje 500 dolarów, Kindle Fire - zaledwie 200 dolarów. Nie jestem pewien, czy Amazon nie zdecydował się przypadkiem sprzedawać urządzenia po kosztach, chociaż rzeczywiście Fire ma tylko 8 GB pamięci, brak mu kamery, mikrofonu i łączności 3G, jest tylko WiFi, ale za to niezły ekran, chociaż tylko 7 - calowy.
Ale właśnie dzięki niewielkim rozmiarom urządzenie łatwo zabrać ze sobą wszędzie, bo bateria ma pozwalać na 8 godzin pracy lub zabawy. Moim zdaniem dotychczasowych użytkowników iPadów trudno będzie przekonać do Kindle Fire, ale jest cała rzesza ludzi, którzy właśnie myślą nad kupnem swojego pierwszego tabletu. Jeśli za urządzenie, które pozwoli im na praktycznie to samo, co iPad, tylko na nieco mniejszym ekranie mogą zapłacić 200 dolarów zamiast 500, to co wybiorą? Moim zdaniem sprzęt Amazona. Szefowie Apple chyba nie będą teraz najlepiej sypiać.