"Nawet 110 minut może trwać Twój przejazd z hotelu do Lusail Multipurpose Hall" - ostrzega organizator mistrzostw świata w piłce ręcznej. Pierwszą podróż i wizytę na hali mam za sobą. To tam odbyła się wczoraj ceremonia otwarcia całego turnieju. A dziś zagramy tam z Niemcami.
Czasu dojazdu może przestraszyć. Dwie godziny przeznaczone na siedzenie w autobusie skutecznie skracają dzień pracy. To czas maksymalny, z uwzględnieniem korków. Bez korków to zaledwie godzinka. Kiedy już wyjedziemy z Dauhy i pomkniemy szybciej, mijamy kilometry placów budowy. A właściwie jednego, gigantycznego placu. Ciężarówki, wywrotki, betoniarki - jeżdżą w tą i z powrotem. Pewnie za parę lat niemal księżycowy krajobraz się zmieni. Na razie wszędzie piach, kamienie, pojazdy budowlane i niekończące się przestrzenie.
Hala również oddalona jest od cywilizacji, ale już sama jej kubatura robi wielkie wrażenie. Po odebraniu akredytacji i przejściu dwóch zasieków ochronnych mogłem wstąpić wreszcie do biura prasowego. Na zdjęciach możecie zobaczyć, w jakich warunkach przyjdzie mi pracować, ale przyznam szczerze: są całkiem niezłe.
Wygodnie, komfortowo. Wykładzina jeszcze pachnie świeżością, co jednak w przeciwieństwie do np. zapachu świeżego chleba nie jest zbytnio apetyczne. Do Lusail wrócę już za kilka godzin. W końcu właśnie tu zagramy z Niemcami. Początek o 17:00.
Wrócę jeszcze do ceremonii otwarcia. To był niesamowity pokaz multimedialny. Rzeczywiście robił wrażenie. Parkiet hali zamieniał się w lekkoatletyczną bieżnię, basen, boisko do koszykówki. Coś pięknego. Bardzo okazale wypadł też hymn mistrzostw śpiewany przez artystów ze wszystkich państw, które powalczą o medale.
A na zdjęciach możecie zobaczyć ten gigantyczny, piaszczysty plac budowy, halę i okolice, biuro prasowe, trybuny i autobusy oczekujące na kibiców i dziennikarzy już po meczu - wyglądają trochę jak samoloty na lotniskowcu. Tyle tylko, że samoloty nie stają w korkach, a rzeczone autobusy nawet po 22 czasu miejscowego grzęzną w ulicznym tłoku. A jechać trzeba...