Po dwóch zwycięstwach - nad Spartakiem i Leicester City, Legia Warszawa przegrała dwukrotnie w Lidze Europy z SSC Napoli. Sytuacja mistrzów Polski w tabeli grupy C mocno się skomplikowała. Choć Legia ma obecnie zdecydowanie większe problemy, warto zwrócić uwagę, że gra w najbardziej wyrównanej grupie Ligi Europy.
Legioniści próbują wyjść z poważnego kryzysu, w jaki wpadli już ponad miesiąc temu. Seria porażek w Ekstraklasie i zaległe dwa spotkania składają się na mizerny efekt punktowy. Legia jest obecnie w strefie spadkowej naszej ligi. W tej sytuacji to, co dzieje się w Lidze Europy, wydaje się z perspektywy klubu kwestią drugoplanową. Jednak dwa początkowe i zaskakujące zwycięstwa w tych rozgrywkach - nad Spartakiem Moskwa i Leicester City - rozbudziły apetyty na wywalczenie przynajmniej trzeciego miejsca w grupie dającego prawo gry w fazie grupowej Ligi Konferencji. Dwie porażki z Napoli skomplikowały jednak sytuację, choć trzeba było się z tym liczyć.
Legia na tle swoich rywali w grupie C Ligi Europy to jednak bardzo ubogi krewny. Zapewne po sierpniowym losowaniu niewielu było takich, którzy w ogóle spodziewali się od Legii dwóch zwycięstw. Sześć wywalczonych punktów to najjaśniejsze wydarzenie tej jesieni w klubie z Warszawy. Poza tym nic się w Legii nie układa. Po dwóch porażkach z Napoli (0:3 i 1:4) Legia zajmuje drugie miejsce w tabeli z 6 punktami na koncie. Prowadzi Napoli (7 punktów). Tuż za Legią są Leicester City (5 punktów) oraz Spartak Moskwa (4 punkty). Nie ma w Lidze Europy drugiej tak wyrównanej grupy, w której ciągle wszystko jest możliwe.
Kibice mogą mieć nadzieję, że do 9 grudnia Legioniści w końcu wyjdą z dołka. Tego dnia na zakończenie fazy grupowej do Warszawy przyjedzie Spartak i ten mecz może mieć kolosalne znaczenie. Wcześniej, 25 listopada, Legia zagra na wyjeździe z Leicester City. Do rozegrania pozostają jeszcze pojedynki Spartaka z Napoli oraz włoskiej ekipy z Leicester. Sporo może się jeszcze zmienić.
Nawet Napoli nie może być pewne awansu, skoro rozegranych wcześniej pojedynkach ze Spartakiem i Leicester ugrało tylko punkt. Biorąc pod uwagę obecną formę Legii, trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż zakończenie rywalizacji na ostatnim miejscu w grupie, ale wszystko może ciągle potoczyć się w zaskakującym kierunku.
Dwie drużyny są już pewne awansu do fazy pucharowej Ligi Europy. Od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy Olympique Lyon. Francuski klub z 12 punktami na koncie na pewno wygra rywalizację w Grupie A. Ze swojej grupy wyjdzie z kolei West Ham Łukasza Fabiańskiego. Blisko awansu jest Eintracht Frankfurt. Ciekawie wygląda sytuacja Olympique’u Marsylia. Klub Arkadiusza Milika zanotował serię 4 remisów, ale ciągle zachowuje szansę gry w wiosennej fazie pucharowej. Generalnie w grupie E pięć z ośmiu meczów kończyło się podziałem punktów. W tym przypadku każde zwycięstwo może znacząco zmienić układ sił.
W kontekście Legii warto zwrócić jeszcze uwagę na zdobyte bramki. Legioniści zdobyli trzy gole, ale mają na koncie 6 punktów. Nie są jednak odosobnienie w tej statystyce. Tyle samo zdobytych bramek co Legia ma także Galatasaray. Klub ze Stambułu ma na koncie dwa zwycięstwa i dwa remisy. AS Monaco w 4 meczach strzeliło 4 bramki i również uzbierało 8 punktów. Na koncie strat Legia ma 7 bramek. Wszystkie te straty to efekt dwóch meczów z Napoli. 6 punktów i ujemny bilans bramek ma tylko jedna drużyna w rozgrywkach. To Celtic Glasgow (8:10, a w przypadku Legii 3:7).
Dwie czekające nas kolejki fazy grupowej mogą przynieść sporo ciekawych rozstrzygnięć. Pytanie, czy swoje trzy grosze dorzuci jeszcze Legia.