"Po boisku biega 22 facetów a na końcu wygrywają Niemcy" - powiedział wiele lat temu angielski piłkarz Gary Lineker. Jakiś były gwiazdor skoków narciarskich - może Martin Schmitt mógłby śmiało powiedzieć: Na Turniej Czterech Skoczni przyjeżdża ponad 70 facetów a i tak wygra Austriak.
Choć czołówka Pucharu Świata w skokach jest dość liczna, to od sześciu lat TCS zawsze wygrywa skoczek z Austrii. Po triumfie Janne Ahonena w 2008 roku przyszła era czerwono-biało-czerwonych. W Bischofshofen z triumfu cieszyli się kolejno Wolfgang Loitzl, Andreas Kofler, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer (razy dwa) i ostatnio Thomas Diethart. Rywale mogą się załamać...
Szczególnie Niemcy - współgospodarze turnieju, którzy podczas tego święta skoków zamieniają się od lat w koszmarne niedorajdy. Na podium klasyfikacji generalnej stał ostatnio Michael Neumayer - w 2008 roku był trzeci. Dopiero dwa dni temu Niemcy zakończyli wieloletnie, upokarzające wręcz oczekiwanie na zwycięstwo w poszczególnym konkursie TCS. W 2001 roku w Oberstdorfie wygrał Sven Hannavald. Teraz w Innsbrucku najlepszy okazał się Richard Freitag, ale po raz kolejny podium klasyfikacji generalnej niemieckie raczej nie będzie. Freitag jest 5. - do podium traci ponad 14 punktów i ciężko będzie mu to odrobić. Na prowadzeniu oczywiście Austriak Stefan Kraft - pochodzący z okolic Bischofshofen zna tę skocznię jak własną kieszeń i chyba prowadzenia nie odda.
Jeśli nie zepsuje skoku wygra, ale musi w konkursie skoczyć na sto procent możliwości. W kwalifikacjach był drugi, ale to nie był idealny skok - powiedział mi Martin Schmitt, obecnie ekspert Eurosportu. Za Kraftem jest Michael Hayboeck. Traci do swojego kolegi 23 punkty. Przewaga Krafta jest więc całkiem pokaźna. O podium marzy Peter Prevc, ale czwarty w TCS jest na razie Noriaki Kasai. Przez kibiców traktowany jest niezwykle życzliwie. Mało kto dostaje równie głośne brawa, więc pewnie fani woleliby na podium właśnie niesamowitego weterana skoczni, ale Prevca, który urodził się, kiedy Kasai skakał już w Pucharze Świata. Brzmi kosmicznie, prawda?
Kasai zajął 2. miejsce na TCS w... 1993 roku. Na podium był też sześć lat później. Jak nie trzymać za niego kciuków? Jeśli chodzi o biało-czerwonych to byłoby wspaniale gdyby utrzymali albo minimalnie poprawili swoje lokaty. Kamil Stoch jest na razie 8., a Piotr Żyła 13.