Mohamed Salah w fantastycznym stylu przybliżył wczoraj Liverpool do awansu do finału Ligi Mistrzów. Jego samego zaś dwie bramki i dwie asysty w pojedynku z AS Romą przybliżają do statusu gwiazdy pokroju Messiego czy Ronaldo.
Salah przebojem przebił się w tym sezonie niemal na piłkarski szczyt. Egipcjanin od kilku sezonów był wymieniany w gronie rokujących piłkarzy, ale po tym, jak jego kariera wyhamowała w Chelsea, wydawało się, że wyżej pewnego poziomu nie podskoczy. Teraz jednak bije rekordy w Liverpoolu. W tym sezonie w Premier League strzelił już 31 bramek, a dołożył do tego 10 asyst. To wszystko w 33 występach. Do tego dochodzi 10 bramek w Lidze Mistrzów (w 11 spotkaniach). Współpraca i dynamika w wykonaniu ofensywnego trio "The Reds", które oprócz Salaha tworzą Roberto Firmino i Sadio Mane, musi robić wrażenie. Zaryzykuję twierdzenie, że to obecnie najlepszy taki tercet w świecie futbolu.
Żeby jednak Salah dołączył na stałe do Messiego i Ronaldo - a w obliczu rychłego końca karier obu piłkarzy mógł ich zastąpić - Egipcjanin musi awansować przynajmniej do finału Ligi Mistrzów. Bez tego może się okazać, że świetny sezon i brawurowa gra tego zawodnika nic Liverpoolowi nie dają.
Fantastyczna lewa noga Salaha pozwoliła mu w ostatnich miesiącach zdecydowanie podnieść wartość rynkową. Obecnie gwiazda egipskiej piłki jest wyceniana na 80 milionów euro. Jeszcze dwa lata temu w AS Romie piłkarz był wyceniany na 20 milionów euro. W Rzymie ta wartość została podwojona, by już w Liverpoolu poszybować w okolice Roberta Lewandowskiego. A 25-letni Salah to ciągle melodia przyszłości. Ciągle może być lepszy i ciągle może liczyć na transfer do tych największych gigantów.
Trudno wątpić w to, że obecnie w Barcelonie i Realu zastanawiają się, czy aby nie wykupić go z Liverpoolu. Trudno też nie wymieniać Egipcjanina w kontekście czołówki plebiscytu Złotej Piłki. Tu potrzebny byłby też sukces z reprezentacją Egiptu na mistrzostwach świata, ale czy w grupie z Rosją, Arabią Saudyjską i Urugwajem trzeba Egipt skazywać na porażkę? To może być nie tylko sezon, ale i mundial Salaha.
Już niedługo będziemy wymieniać tego piłkarza tuż obok największych w historii gwiazd afrykańskiej piłki jak Roger Milla, George Weah, Samuel Eto’o czy Didier Drogba. To stanie się już za chwilę. Brakuje już tylko bramek na mundialu - najlepiej takich dających zwycięstwo.