Ostatni dzień piłkarskiego okienka transferowego to chwila wyjątkowa. Wydaje się, że kluby coraz bardziej dbają o to, by zapewnić kibicom prawdziwy show i dopiero tego ostatniego dnia zrobić coś ciekawego/oryginalnego/niespotykanego. Można wybrać dowolną opcję.
"Niespotykane" to bardzo politycznie poprawne określenie tego, co wymyślił na zakończenie transferowego szaleństwa Manchester United. Do drużyny Louisa van Gaala dołączyć ma francuski napastnik Anthony Martial. Piłkarz AS Monaco dostał nawet zgodę selekcjonera francuskiej reprezentacji Didiera Deschampsa na opuszczenie zgrupowania kadry i wylot do Manchesteru na załatwienie wszystkich formalności.
I niby wszystko gra. Tylko jakim cudem Czerwone Diabły chcą zapłacić 50 milionów euro za 19-letniego zawodnika, który jeszcze za wiele w piłkarskim świecie nie ugrał? Nic dziwnego, że kibice we Francji są zszokowani - Martial będzie kosztował więcej niż... Zinedine Zidane. Talentu 19-latkowi trudno odmówić, ale trudno też uznać wartość transferu zaproponowaną przez Manchester United za sensowną. Napastnik AS Monaco rozegrał w lidze francuskiej 46 spotkań, zdobył w nich 11 bramek. Liczby jak na młokosa niezłe, ale słabe jak na zawodnika wartego tak absurdalne pieniądze.
Futbol cały czas jest totalnie absurdalny pod względem finansowym. A Manchester United niemalże specjalizuje się w drogich transferach młodych graczy. Wayne Rooney, Luke Shaw, Anderson - za każdego z nich klub płacił bardzo duże pieniądze. Wszyscy, przechodząc do Manchesteru, byli nastolatkami. Spłacił się tylko Rooney.