Wieczorem zbierze się zarząd Polskiego Związku Narciarskiego. Tematem numer jeden nie będzie niestety rekordowy sezon w wykonaniu Justyny Kowalczyk, a doping Kornelii Marek. Czy specjalna komisja dojdzie do prawdy?
Na razie nikt nic nie wie. Kornelia Marek przyznaje, że dostawała zastrzyki, ale nawet przez myśl jej nie przeszło, że mogą być w nich niedozwolone substancje. Zresztą kto miałby je podawać? Lekarz, fizjoterapeuta, trener? Nikt się nie przyznaje. Wyjaśnieniem sprawy ma się zająć Komisja Dyscyplinarna i Etyki. Nadzór już kilka dni temu zapowiedział minister sportu Adam Giersz. Zapewne będą dymisje. Kogo? Za co konkretnie? Czy uda się dojść do prawdy? Czy to możliwe, że Marek nieświadomie przyjmowała EPO? Na te wszystkie pytania nie ma odpowiedzi.
Prezes Związku Apoloniusz Tajner zapowiada, że sprawa będzie rozstrzygnięta do samego końca, ale czy rzeczywiście uda się dojść do sedna?
Wieczorne spotkanie zarządu będzie zapewne burzliwe i choć odbywa się dzień po zakończeniu biegowego sezonu, w którym niemal wszystkie laury zdobyła Justyna Kowalczyk, to atmosfera nie będzie świąteczna. Niestety, dopingowa wpadka mocno odcisnęła swoje piętno na tym rekordowym dla narciarskiego związku sezonie. Pięć olimpijskich medali, kryształowe kule, wygrane w pucharach świata, udane negocjacje i zapewnienie w kolejnym roku organizacji jednego z etapów prestiżowego Tour de Ski. To niewątpliwe sukcesy. Jest jednak w tej beczce miodu łyżka dziegciu.
Jeśli związkowi działacze nie będą wystarczająco zdeterminowani w dążeniu do prawdy w kwestii dopingu, spotkają się nie tylko z niezrozumieniem kibiców i mediów, ale zostaną posądzeni o złą wolę. A na to chyba nie mogą sobie pozwolić.